Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2014, 01:12   #101
Lakatos
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Widząc całą i zdrową Audrey oraz gnoma w szalonym tańcu radości, Yarkiss otarł pot z czoła i odetchnął z ulgą. Cały trud i ryzyko związane z wyprawą ratunkową nie poszło na marne. Szczęśliwie w porę udało się ich uratować. Łowca nie okazywał jednak po sobie radości. Kiedy wszyscy się zebrali w wysokiej wieży, zdobył się tylko na krótkie i oschłe:
- Dobrze was widzieć.

Mierząc wzrokiem czarodzieja, cisnęły mu się na usta cierpkie słowa. Przed wyprawą gnom przekonywał Yarkissa, że on również musi iść szukać wilkołaków, bo inaczej młokosy wpakują się w jakąś kabałę. Na przekór jego słowom i zgodnie z przypuszczeniami syna Petera, szybko się okazało, że to „dzieciaki” musiały ratować Bimpa z opresji. Łowca najchętniej by mu to wypomniał, ale ugryzł się w język. Zdawał sobie sprawę, że nie był to dobry moment na kłótnie, ani też wielkiej winy za porwanie gnom nie ponosił. Wiedźmy uderzyły sprytnie z zaskoczenia i trudno żeby miał o to do niego pretensje.

W przeciwieństwie do uradowanych towarzyszy, Yarkissa nie opuszczało złe przeczucie. Uważał entuzjazm kompanów za mocno przedwczesny. Co prawda wszyscy wyszli z potyczki w jednym kawałku, ale nadal znajdowali się na Przeklętej Polanie. Tutaj człowiek nie może czuć się bezpiecznie, a w szczególności jeśli wie, że w okolicy czai się gigant oraz podstępna annis. Myśliwy w napięciu obserwował okolicę, czując przez skórę, że wiedźma im na pewno tak łatwo nie odpuści. Zresztą on też nie zamierzał. Mimo zmęczenia, lekkich ran odniesionych w walce i wielkiej chęci jak najszybszego opuszczenia polany, postanowił dopaść maszkarę.

- Nie zostawiasz zranionego i groźnego zwierza za swoimi plecami. Tym bardziej jeśli wcześniej próbował cię zabić. Taka zniewaga, krwi wymaga - powiedziałby zapewne w zaistniałej sytuacji jego mentor Meheles, a łowca mógł się pod tym podpisać. Wiedział, że jeśli teraz nie upoluje wiedźmy i pozwoli jej ujść cało, będzie tego później żałować. Choć powody było mu obce, przypuszczał że przerośnięte babsko nie zaatakowało ich we mgle przypadkiem i może spróbować ponownie. Wolał nie dać się znów zaskoczyć.
Poza tym w Wilczym Lesie żyło wystarczająco dużo groźnych i niebezpiecznych stworów, które dybały na życie mieszkańców Viseny. Paskudna wiedźma była tu zupełnie zbędna.

Raz mu się wywinęła, ale teraz niechybnie musi dołączyć do swoich martwych sióstr. Zanim jednak to nastąpi, najpierw trzeba ją wytropić. Łowca zatem nie tracąc czasu wyszedł z wieży maga i ruszył śladami annis. Te mieszały się z innymi starszymi tropami, ale ostatecznie doprowadziły go do ruin dworka. Odciski stóp kończyły się przy schodach do piwnicy.
Dobre miejsce na zastawienie pułapki - pomyślał gorzko Yarkiss, stojąc przed wejściem do dworu. Wizja zwiedzania podziemi, przyprawiła go o gęsią skórkę, ale nie zamierzał zrezygnować.
 

Ostatnio edytowane przez Lakatos : 01-04-2014 o 15:57.
Lakatos jest offline