Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2014, 11:00   #102
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Co właściwie ścięło go z nóg? Nie miał pojęcia. W jednej chwili klęczał nad truchłem swojego przyjaciela, a w drugiej świat eksplodował tysiącami gwiazd.

Ocknął się jakiś czas później. Równie dobrze mogła to być godzina jak i doba. Nie był trepem i nawet pomimo oszołomienia domyślał się "ktototaki" dokonał tego haniebnego czynu. Poza tym to dziwne pulsowanie
- Bladź... - splunął na ziemię, wciąż czując pod rękoma zmierzwione futro Grzywacza.
- Pomszczę cię bydlaku... - ostatni raz poklepał wilka po pysku. Uśmiechnął się gorzko, mając przed oczyma niezliczone wspólne chwilę. Jego jedyny przyjaciel z wyprutymi bebechami. Jeszcze wczoraj parsknąłby śmiechem, słysząc podobne bzdury. Grzywacz?! Pierwszy z postrachów puszczy? Król drapieżników? Chyba coś poprzestawiała ci się w głowie, człeku...

Nie było mowy o pełnym honorów pochówku. Zgodnie z wolą Sylvanusa powinien oddać ciało ziemi. Słaniając się, dźwignął się na nogi. Starł łzę, która mimo wszystko spłynęła mu policzku.
- Zbierz się do kupy - warknął, wściekły na swoją pełną słabości reakcję. Żelazna rękawica ściskała go za gardło.
"A co jeśli wariatka rzuci się na ciebie ze swoją dzidą?"
- Pieprzyć ją... - na wszelki wypadek zerknął w stronę obozowiska. Zaatakowała go już dwukrotnie. Nie miał pojęcia co kierowało ją, gdy podtruwała resztę drużyny. Wątłe światełko w obolałych odmętach umysły kazało mu powątpiewać w jej indolencję. Czyżby truła celowo?

Przebudzenie Kelvina wyrwało go z odrętwienia. Spojrzał na mężczyznę i zastanawiał się jak ten zareaguje na wydarzenia, które miały miejsce w obozowisku. Chwilowo nie miał nastroju na dopytywanie się o szczegóły dwóch ostatnich dób. Dźwignął się i ciągnąc wilcze ciało ruszył w stronę lasu.
 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 01-04-2014 o 17:45.
ObywatelGranit jest offline