Elf z południa uniósł brew i zwrócił się do wyraźnie niewychowanego mieszańca:
- Można wiedzieć czemu tak uważasz, szanowny panie? Wizje sprowadziły mnie tu aż z Cormanthornu. Starszyzna Semberholme także jest zdania, że nie należy lekceważyć tych ostrzeżeń.
- Po prostu uważam, że takie skupianie się na dobru jednego Silverymoon jest mało rozsądne. - parsknął.
- Z pewnością jest wiele miejsc które są równie cenne dla świata. Ale czy dla pani Dualen? - dodał podnosząc kąciki ust. - Wszystkich nas ściągnęły tu wizje. Czemu tu, a nie gdzie indziej? Może tu zacznie się nieszczęście, a może tu można mu zapobiec. Co o tym sądzisz pani? - zwrócił się do władczyni.
- Wszystko jest możliwe - odparła Alustriel. - Jako, że wizje nie są jasne nie możemy mieć pewności dlaczego właśnie zdają się wskazywać na Silverymoon, ale to musi mieć swoje znaczenie, a nawet mała wskazówka jest na wagę złota.
- Chociaż przez niektórych najwyraźniej przemawia młodość - Asdener zerknął na półelfa, który w odpowiedzi skrzywił się i złożył ręce na piersi.
- Młodzieniec też nie mógł trafić tu przypadkiem. Czy masz jeszcze jakieś wieści czy też podzieliłeś się z nami całą swą mądrością?
- Nie wiem co tu robię. Nie przyszedłem tu z własnej woli.
- Aeronie… - odezwała się delikatnie Alustriel. - Nie powiesz mi, że tak obdarowanego przez bogów ominęły te wizje. - spróbowała w ten sposób dotrzeć do półelfa.
- Może i nie ominęły - mruknął. - Ale nie będę się spowiadał. I tak nikt nie słucha. - spojrzał w stronę wyjścia. - Mogę już iść czy zatrzymacie mnie siłą?
- Oczywiście, że nikt nie spróbuje czegoś takiego. - zapewniła Alustriel. - Ale…
- To świetnie. - przerwał jej półelf i wstał z miejsca. - Dobrego dnia życzę - rzucił i szybkim krokiem ruszył do wyjścia.
- To… nieoczekiwane. - odezwał się Ilidath, a Asdener parsknął.
- Głupie dziecko.
- Szkoda, naprawdę… szkoda. - westchnęła Alustriel, kiedy półelf opuścił salę. - Ale brałam pod uwagę taką możliwość. - spojrzała po zgromadzonych. - Możemy tylko się domyślać, czego niby mielibyśmy nie posłuchać, a co on miał do powiedzenia.
- Kim był ten półelf? - szepnął Tassilar do siedzącego obok Ilidatha.
- Aeron Tasmaleth - wyszeptał Ilidath. - Bogowie pobłogosławili go darem wieszczenia, ale jednocześnie musieli przekląć trudnym charakterem.
- Czy zatem podjęte zostaną jakieś działania by zwiększyć nasze pojmowanie sprawy? - powiedział, już głośno elf - Obawiam się, że nieszczęście, które widzimy, może być związane z dziedzictwem Myth Drannor. Czy Strażnicy Czarów to badali?
- Oczywiście, że zostaną podjęte, ale jak widać nie wszyscy są skorzy do dzielenia się posiadanymi informacjami. - westchnęła Alustriel. - Też się zastanawiałam nad Myth Drannor, ale nie ma żadnych dowodów na to wskazujących. Moja straż także daje z siebie wszystko, ale bez rezultatów. Na razie wychodzi na to, że trzeba mieć oczy z tyłu głowy, jako że nie jednemu miła byłaby zagłada Silverymoon.
- Oferuję swoją pomoc do czasu kiedy sprawa się nie rozjaśni. Quelnatham Tassilar będzie do pani usług Elué Dualen.
- Cieszę się - Alustriel uśmiechnęła się i skinęła głową ze wdzięcznością. - Czy masz jeszcze jakieś sugestie co do środków, które możemy przedsięwziąć, Quelnathamie Tassiliarze?
- Nie czuję się wystarczająco wiedny żeby cokolwiek zaproponować. Jestem oczywiście gotów pogłębić swoje pojmowanie sprawy. Z istnieją księgi, w których mogę poszukać odpowiedzi, jeśli tylko uda mi się do nich dotrzeć.
- Udostępnię wam wszystkim dostęp do biblioteki pałacowej, w której może uda się znaleźć odpowiedź… Jeżeli wszyscy nad tym popracujemy to mam nadzieję, że uda nam się do niej dotrzeć.
Kiedy rozmowa dobiegła końca i zaczynali się rozchodzić Ilidath podszedł do Quelnathama i zagadnął go.
- Mam zamiar spróbować jeszcze porozmawiać z Aeronem. Jego spostrzeżenia mogą okazać się ważne, ale ten dzieciak zbyt ufny i chętny do współpracy nie jest. Zgodziłbyś się mnie wesprzeć?
Przybysz z południa podniósł brwi w wyrazie uprzejmego zdziwienia.
- Nie wiem jak mógłbym pomóc. Chłopak nie wydawał się darzyć sympatią żadnego z nas… Ale oczywiście jeśli uważasz, że moja obecność jest wskazana pójdę razem z tobą.
- Zawsze z radością przyjmę pomoc. Musimy tylko znaleźć Aerona. Mam pewien pomysł, widziałem człowieka, który go przyprowadził, więc wydaje mi się, że on nas poprowadzi…
- Ja też mogę. - za elfami odezwał się kobiecy głos Shalyssy Lurialal. - Przepraszam, doszła do moich uszu wasza rozmowa, czcigodni. - wyjaśniła z pewnym wstydem. - Stawiałabym, że teraz udał się do świątyni Selune, w której to zawsze go widzę, jak jest zdenerwowany. Chyba w progach mojej bogini odnajduje spokój...
- Dziękuję dobra pani. Zaraz się tam udamy. Może i pani pójdzie z nami? Skoro on panią zna, czułby się.. bezpieczniej.
- I tak się udawałam z powrotem do świątyni, więc będę towarzyszyć. Przyznam, że Aeron ma ciężki charakter… |