Nowy świat zdawał się stawiać przed Bryanem coraz to nowe wyzwania i za każdym razem bić go po twarzy w celu osłabienia jego wiary. Ciekawe kiedy mu się w końcu uda. Nigdy nie strzelał, nigdy nawet nie miał broni w ręku ani nigdy nie chciał jej mieć. Wierzył w miłość i wybaczenie, wiara była jego uzbrojeniem. Lecz z opowieści ich przewodnika zrozumiał, że nikt mu nie pomoże jeśli nie będzie umiał sam o siebie zadbać. A wtedy on, Bryan, nie będzie mógł pomóc tym którzy go potrzebują w tym świecie bez Boga.
Podszedł niepewnie do szafki i chwycił karabin. W końcu, myślał sobie, nie muszę strzelać, wystarczy celować w ludzi i krzyczeć prawda?..
Podszedł jednak do murzyna ze zdeterminowanym wyrazem twarzy i wyciągnął karabin.
-Pokaż mi. Nie umiem strzelać. |