Wolf był po raz kolejny pod wrażeniem kunsztu budowlanego krasnoludów. Rozglądał się przez dłuższy czas oniemiały - tak jak tylko może być oniemiały człowiek przyzwyczajony do ludzkich chat i kamienic. Niespecjalnie się też zdziwił gdy Helvgrim począł przemawiać i odczyniać swój rytuał. Zbrojny zostawiał to co khazadzkie, khazadom.
W całym swoim podziwie nie zapomniał jednak po co tu są i co się do tej pory wydarzyło. Był uczulony na niebezpieczeństwa i ewentualne niespodzianki, jakie mogłyby zajść ich od tyłu. Gdy krasnolud zaproponował dalszą wędrówkę w lewo, nie mógł nie przyznać tym razem człowiekowi racji - Bez światła daleko nie zajdą.
- Lepiej będzie jak znajdziemy tu jakiś skład. Nie sądzę żeby w tej twierdzy zawsze biegano na górę, gdy tylko jakaś pochodnia się wypaliła - rzekł wpatrując się w khazadzkiego towarzysza - Masz rozeznanie gdzie tu może być jakikolwiek składzik?
W chwili gdy krasnolud sprawdzał przejścia pozbawione drzwi, Wolf wpierw sprawdził drzwi na prawo i to co się za nimi znajduje, a następnie jeśli nic nie przykuło jego uwagi, sprawdził drzwi za tronem. Nie omieszkał też obejrzeć dokładnie tronu w poszukiwaniu ewentualnych dźwigni lub ruchomych kafli i elementów ozdób, które mogłyby otworzyć ukryte przejście - biorąc pod uwagę że takowe tu jest. Jednak po wydarzeniach z mapą i kulą, był skłonny uwierzyć że właśnie tak jest. |