Myliła się, kiedy wydawało się jej, że odchodząc od reszty wszystko przemyśli i uspokoi się. Tysiące myśli i spraw kłębiło jej się w głowie. Musiała usiąść, zastanowić się w ciszy co robić dalej.
Nad brzegiem rzeki od razu dostrzegła kociołek
Khogira. Podeszła w jego kierunku i uklękła na brzegu. Przemyła twarz zimną wodą i ochłodziła poparzone miejsca. Rany wyglądały już o niebo lepiej, miała nadzieję, że niedługo nie pozostanie po nich żaden ślad. Mokrymi rękami przeczesała krótkie już włosy wytrząsając z nich popiół, ziemię i inne drobiazgi, które normalnie nie powinny znajdować się we włosach.
Usiadła po turecku i zamknęła oczy. Trwała tak chwilę w bezruchu, ale nagle sięgnęła do torby i wyjęła notatnik. Otworzyła go i przewertowała kilka pierwszych stron całych zapisanych jakimiś niestarannie wykonanymi notatkami. Zatrzymała się na pierwszej pustej kartce. Pisała powoli i najstaranniej jak potrafiła. Próbowała nawet dodać jakieś właśnie rysunki, co niestety nie wyszło najlepiej, sądząc po zamazanych i poskreślanych miejscach.
Sporządzenie notatek nie trwało długo, a
Eillif się wcale nie śpieszyło, więc posiedziała jeszcze trochę w ciszy, jednak nie mogąc się na niczym skupić. Dopiero kiedy przyleciał do niej
Thorbrand uznała, że czas już wracać do obozu. Ruszyła powoli w tym kierunku, nie zapominając o kociołku z wodą.
***
W obozie po powrocie panowała cisza, która bardzo odpowiadała druidce. Mimo to nie mogła powstrzymać się od wypytania Kelvina co działo się pod jej nieobecność i co zamierzają dalej robić. Poprosiła tropiciela o pomoc przy oddaleniu psujących się zwłok, a kiedy skończyli, zmęczona poczłapała do ogniska, aby zaparzyć zioła dla biednego
Delamrosa.
~ I pomyśleć, że kiedyś to sprawiało mi radość.