Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2014, 23:06   #107
Sznycelek
 
Reputacja: 1 Sznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znany
Z niepokojem spoglądała na uciekającego olbrzyma, będąc zupełnie oderwaną od rzeczywistości. Dopiero w tej chwili zadała sobie sprawę z tego, co uczyniła – okaleczyła bogu winne stworzenie, które było jedynie na usługach potężniejszych od siebie wiedźm. Poczucie winy nie dawało jej spokoju, ale nie mogła już nic zrobić. Pozostało jej tylko prosić Ilmatera o przebaczenie tego karygodnego ataku.
- Dziękuję za pomoc panie Khogir. Przepraszam, że musieliście narażać własne życie z naszego powodu… – spojrzała smutno, aczkolwiek z wyrazem wdzięczności na krasnoluda. Wręczyła mu jego toporek, coby jej o kradzież nie posądzono. Już po krótkiej chwili zeszła się pozostała część drużyny, choć nie byli to wszyscy. Domyślała się, że reszta pozostała w tyle lub została pokonana, ale… wolała trzymać się pierwszej kwestii.
- Was również. – odpowiedziała Yarkissowi, masując obolałe ręce. Urok tych bab nadal działał, co coraz bardziej irytowało kapłankę. Chyba jedynie porządny sen mógłby ściągnąć z niej to uczucie ciągłego zmęczenia, ale i na to nie było teraz czasu. Wszyscy skierowali się do jednej z wież, która widocznie została już ograbiona ze wszystkich dóbr przez poszukiwaczy. Byle żeby właściciel się nie zorientował – nawet spoza grobu. Audrey niestety musiała odmówić polowania na Annis ze względu na fatalne samopoczucie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. Chociaż nie była mocno obita, to zaklęcie skutecznie odbierało jej siłę. Dziewczyna musiała jednak teraz zająć się sobą i własnym, wewnętrznym problemem. Usiadła na kolanach, przodem skierowana w kierunku okna, w dłoni zaś trzymając święty symbol Ilmatera.
- Panie, wybacz mi mój uczynek, który ranił twe dobre serce… – rozpoczęła swoją modlitwę, wbrew tradycji, która obejmowała godziny poranne…

***

Po modlitwie, a także gdy już wszyscy zebrali się w wieży, rozpoczęto identyfikacje tajemniczych przedmiotów zagarniętych z budowli. Dziewczę spoglądało na wszystkie magiczne rzeczy, których nie nazwałaby „magicznymi”. Mimo to Melis wyczuwał w nich energię, a kapłanka wierzyła że jego słowa w tej kwestii są nieomylne. Najbardziej jej uwagę przykuły słowa, jakoby dywan należał również do tych „specjalnych” przedmiotów. Choć miała przez chwilę pewne wątpliwości, to szybko zniknęły one pod wizją latającego tworu. Kapłanka nie miała jeszcze wprawy w badaniu takich przedmiotów, ale być może z łaską Ilmatera uda jej się odczytać magię skrywaną przez dywan. Przed tym jednak, postanowiła zająć się najbardziej potrzebującymi i przy pomocy boskiej energii wyleczyć rany towarzyszy.
 
Sznycelek jest offline