WÄ…tek: D&D [3.0] Legendy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2014, 15:33   #2
Alduril
 
Alduril's Avatar
 
Reputacja: 1 Alduril nie jest za bardzo znany
Regdarowi wystarczyło zobaczyć tyle, by poczuć skrajną niechęć do herolda. Przyzwyczajony do wojskowego porządku gardził taką uniżonością. W armii nawet będąc ruganym przez dowódce chorągwi za nieutrzymanie pozycji, stało się z uniesioną brodą.
- Czy na prawdę wydaje ci się, że kapłan Moradina wraz ze swoją eskortą ma czas ganiać po lesie za koboldami? - Wojownik odezwał się pierwszy, nie dając Eberkowi szansy na reakcję.
- Ależ wielmożni Panowie, okażcie dobrą wolę. To zadanie to dla was jak nic, najłatwiejsza rzecz pod Słońcem, a zaskarbilibyście sobie wdzięczność Barona Edenborough oraz całego miasteczka Lianne! - wciąż namawiał głosiciel.
- Nie wyraziłem się może dość jasno. Słuchaj Ty chły...
- Regdarze! Spokojnie, nie ma żadnych powodów do agresji. Witam, jestem Eberk, kapłan Boga Moradina. Przepraszam za mojego przyjaciela, ta pogoda nie służy podróżowaniu w pancerzu. - Eberk zrobił krótką pauzę, by zobaczyć czy nie uraził zbytnio dumy swojego ochroniarza, zaraz jednak kontynuował - Niemniej jednak przyznać muszę mu racje, mamy ogromnie ważniejszy cel, misję nie cierpiącą zwłoki, dlatego z problemem koboldów będzie musiał się uporać kto inny.
- Swoją drogą, - Wtrącił się Regdar - czemu baron nie weźmie swoich podkomendnych? Na pewno ma własną drużynę. I dlaczego publicznie ogłasza, że został pobity przez Koboldy. To nie przystoi szlachcie. Gdzieś w tym wszystkim jest ukryty haczyk. Eberku, sugeruję byśmy zostawili herolda i udali się do gospody.
Eberk podrapał się po brodzie kiwając głową - Ten wojownik faktycznie może mieć rację, wszystko to wygląda podejrzanie. Nadgorliwy Herold, baron którego nazwisko ledwie obiło mi się o uszy, nie warto się w to pakować. - pomyślał.
- No nic, życzymy powodzenia dobry człowieku, jednak na nas już czas. - powiedział szybko kapłan i razem ze swym ochroniarzem minęli Herolda.
- Czekajcie, zacni jegomościowie, proszę! To aż 300 sztuk złota, mówię prawdę, koboldów było po prostu dużo, atakowały z zaskoczenia! Hej! - krzyczał do oddalających się człowieka i krasnoluda.
- Spokojnie, nie oni, to ja - wszyscy obrócili się w stronę skąd dobiegł ich ten dźwięczny, wręcz śpiewny głos. Stał tam elf ubrany w skórzany strój, krój charakterystyczny dla podróżników. - Z chęcią pozbędę się kilku koboldów, akurat zaczynało mi brakować funduszy.
Regdar i Eberk spojrzeli po sobie, bez zamieniania słowa zgodzili się zostać i zobaczyć jak rozwinie się sytuacja.
- Zbawco! Po stokroć jestem Ci wdzięczny, wspaniale! - krzyczał podekscytowany Herold - Jeżeli wolno mi tylko zapytać, z góry przepraszam za zwątpienie, ale czy da radę Pan sam?
- Myślę, że kilka jaszczurek nie będzie stanowiło problemu. Jestem zaklinaczem - powiedział Aramil, dumnie akcentując ostatnie słowo.
Eberk zauważył jak na twarzy reprezentanta Barona na ułamek sekundy pojawił się chytry uśmiech, a może mu się tylko zdawało. - Za tą cała farsą, kryje się jakiś sekret, może to ma związek z moim zadaniem w tym regionie...Niee, to niemożliwe, ale przeczucie nie pozwala mi tego tak zostawić - analizował sytuację w myślach kapłan Moradina. - No cóż, Moradinie, obyś czuwał nad nami, bo może popełniam ogromny błąd.
- Po zastanowieniu, my też pomożemy - odezwał się Eberk, zaskakując wszystkich, a najbardziej Regdara, któremu z wrażenia aż otwarły się usta.
- Szczęśliwy dzień! Niestety nagroda nie może wzrosnąć, gdyż Baron nie dał mi możliwości jej negocjowania, dlatego będą się musieli Panowie podzielić, będę czekać przy gospodzie, jak Panowie będą gotowi, zaprowadzę was na miejsce zdarzenia! - powiedział niemal jednym tchem Herold, po czym szybko się oddalił, jakby bał się, że zaraz znów ktoś zmieni zdanie.
- Witam, jestem Eberk, kapłan Boga Moradina, a to eskortujący mnie wojownik, Regdar - odezwał się krasnolud, po czym podszedł i wyciągnął dłoń do elfa.
- Aramil, miło mi - uścisnął dłoń Eberka i skinął głową do Regdara, który stał 2 kroki za kapłanem, wyraźnie niezadowolony z obrotu spraw. - nie potrzebuję pomocy, ale nie mam też nic przeciwko abyście wykonali to zadanie ze mną, zapytam tylko jak chcecie rozdzielić nagrodę? - spytał elf.
- Zasadniczo to możesz zatrzymać prawie całą nagrodę, my weźmiemy tylko tyle ile zapłacimy za prowiant i ewentualne naprawy ekwipunku.
- Skąd taka nagła zmiana nastawienia, słuchając waszej wcześniejszej rozmowy z tym jegomościem, odniosłem wrażenie, że wam się spieszy, macie inną "misję". - powiedział podejrzliwie Aramil.
- Czasami zdarza mi się źle ocenić sytuację, jako kapłan powinienem udzielać pomocy, a koboldy, skoro stały się aż tak zuchwałe, mogą stać się zagrożeniem dla tego miasteczka. - odpowiedział Eberk, starając się zamaskować prawdziwe intencje.
- Rozumiem, jeżeli nie będziemy sobie przeszkadzać to całkiem szybko uporamy się z tym zleceniem, jest dosyć wcześnie, możemy wyruszyć jeszcze dzisiaj. - powiedział elf - Przekonamy się, co tak na prawdę chcesz odkryć krasnoludzie - dokończył wypowiedź w myślach.
- Dobrze, w takim razie spotkajmy się za jakieś dwie godziny pod gospodą. - zaproponował kapłan.
Aramil odpowiedział jedynie skinieniem głowy i oddalił się miękkim i bardzo szybkim krokiem. Regdar i Eberk stali jeszcze przez chwilę w miejscu, obserwując oddalającego się zaklinacza.
- Pójdę gdzieś zdeponować nasze bagaże, a potem może zdążymy coś zjeść i się napić przed wyruszeniem z Heroldem. Nie wiem dlaczego zrobiłeś to, co zrobiłeś, ale nie podoba mi się to Eberku. - krótko rzekł Regdar, po czym oddalił się w stronę karawany.
- Mnie też się to nie podoba - powiedział do siebie Eberk - mnie też...
 

Ostatnio edytowane przez Alduril : 05-04-2014 o 00:58.
Alduril jest offline