Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2014, 10:43   #134
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
- Trzeba wynająć halę produkcyjną. I jakieś laboratoria. Załatw wszystkie formalności, o pieniądze się nie martw. -stwierdził Rusek machając dłonią od niechcenia. - I powoli zbieraj chłopaków, niebawem będę potrzebował wszystkich. -stwierdził upijając duży łyk wody ze szklanki stojącej obok. Zerknął w okno na chwilę odpływając myślami do swoich planów. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że Yakuza dalej siedzi na przeciwko. - A ty jeszcze tutaj? -zdziwił się.
- A i właśnie znalazłeś tego starego kumpla? -przypomniał sobie nagle.
- Nie. - przyznał natychmiast. - Znalazłem coś innego...Jego ślady. - wyglądał na wyraźnie zmieszanego. Wyjął z teczki dokumenty tekstu. Dość dużo. Wydawały się całkiem rozległe. - To tak jakby pojawiał się na jakiś moment, za każdym razem nieco inny i opowiadał różne proroctwa. Na początku myślałem, że może zajął się testowaniem narkotyków czy innym syfem ale.. - przerwał na chwilę. - Mam spore dowody że cały czas służył dla CyberCoreCorporation...czyli właściwie dla rządu. Coś mi tu śmierdzi.
- Naprawdę nie potrafisz znaleźć jednego człowieka, ty nic nie war… -niemal krzyknął Borys uderzając pięścią w stół, który złamał się pod siła jego ciosu. Zacisnął jednak zęby, przymykając oczy i dając wszystkim znak by przez chwile milczeli.
Co się z nim działo. Wszystko denerwowało go coraz bardziej, a przecież powinien utrzymać to co miał w sobie na wodzy. Nie do końca wiedział co w nim siedzi, ale zdawał sobię sprawę, że to rzecz która ostatnio prowadziła go przez życie. Jednak to jeszcze nie był czas na detonacje tej zegarowej bomby, jeszcze nie teraz.
- Dla rządu...tak dla rządu… -wypuścił powietrze z ust przecierając ręką włosy. - Co jeszcze? Czego dotyczyły te proroctwa… gdzie pojawiał się najczęściej? -zagadnął jak gdyby nic przed chwilą się nie stało.
- Korea i Niemcy. Zgliszcza bądź metropolie. Raporty łączył wyłącznie ich kontrast. Raz mówił o nadchodzącej zagładzie, innym razem o ewolucji, kiedy indziej o braku zmian...Żadna wiadomość nie miała sensu. - objaśniał pokrótce z spokojem. Na byłego Yakuzę trzeba było czegoś więcej niż zniszczonego stołu. - Podejrzewałem, że może to być jakiś szyfr. Nie udało się jednak wyciągnąć z nich żadnych głębszych informacji.
- A próbowałeś to powiązać z informacją skierowaną do mnie? Te słowa które ja dostałem, pojawiały się gdzieś jeszcze? -zagadnął wyraźnie zainteresowany, po czym zerknął na Eatera i pstryknął placami. - Jason, rusz tyłek i skombinuj mi nowy stół i coś do picia. A i poszperaj w necie za najemnikiem imieniem Adolf. Pracował u tego mafioza którego ostatnio rozwaliłem, zaoferuj mu prace i zapłać trzy razy tyle ile proponują mu inni. -rzucił niczym do sługi.
Jason podniósł się z skrzywioną miną. - Skąd ja ci stół znajdę? Rozjebałeś to nie ma. To zwykły hotel, nie arabski luksus-park - odparł z przekąsem wychodząc z pokoju. Chwilę później rzucił przez próg butelkę piwa i zniknął gdzieś, najpewniej idąc zająć się drugą częścią rozkazu.
- Tak. Ten list pojawił się na koreańskich forach. Nadany z tej biednej połowy. Był jedną z bardziej tragicznych przepowiedni. - objaśnił "Yakuza" - Sugerują jakiś sposób końca świata.
- Rozumiem… -stwierdził Borys wstając z fotela i podchodząc do swego olbrzymiego karabinu, który zaczął przeładowywać dla rozluźnienia myśli. Wymieniał olbrzymie pociski w magazynku, jednocześnie nie przerywając dialogu. - Czyli twój kumpel jest prorokiem. Wspaniale to pasuje do nadchodzącej apokalipsy. -zaśmiał się Rusek. - Wojny ludzi, oraz tych którzy bawią się w Bogów. A to wszystko przepowiadane przez szaleńca. Kiedy ostatn iraz go widziano i co wtedy mówił?
- To ten największy problem...nie wiadomo. Wszystkie posty pokazują datę za stokilkanaście dni. O godzinie pierwszej zero zero. To data z przyszłości. Niby błąd na serwerach które utrzymują jego przekazy. - odzywał się Yakuza poprawiając okulary. - kolejny powód dla którego nie chciałem tego bagatelizować.
- To wszystko powoli staje się jasne. -odezwał się Borys, jakoś w mniej prosty sposób niż zawsze. Widać bokser pod pozorem spokoju, skupiał swe tryby myślowe jeszcze bardziej. Wraz z pistoletem podszedł do okna przez które spoglądał na ulice i zaparkowane tam samochody. Były one niemal puste, tylko wiatr gonił po asfalcie foliowe torebki. - Chciał zapłacić za ucięcie głowy. - zamyślił się Jankovic. - Czyli nie widzi przyszłości. Jedynie przebłyski, może jego umysł podróżuje po różnych liniach czasowych? A może chciał zmienić bieg zdarzeń? -Wilk mówił bardziej do siebie. - Ale mu się nie udało, co nie? -zaśmiał się odwracając głowę w stronę Yakuzy. - A ponoć to dziecko które przeżyło przedwczesny zamach na jego życie, będzie walczyć o zwycięstwo najbardziej zażarcie. -dodał. - Idź już. Musze z kims porozmawiać. -dodał do faceta w garniturze.
Mężczyzna uniósł się natychmiastowo zamykając laptopa. - Jak sobie chcesz.
Nie miał pytań. Nie miał zarzutów. Był prostym człowiekiem który przeżył już swoje. Jedyne czego chciał, to sensowny pieniądz.
Gdy Yakuza opuścił już pokój, Borys dalej wpatrywał się w okno. - Nuu, przyjdzie się nam niedługo pożegnać, prawda?
- "Niedługo" to złe określenie. - odparła dziewczyna, tonem głosu zaskakująco miłym. Nawet na nią. - "Za chwilę" jest bardziej stosowne.
- Chciałem Ci podziękować. -odezwał się Jankovic. - Bez Ciebie nie dotarłbym tak daleko, jesteś jedyną istotą z którą chciałbym dojść na szczyt tej góry. Ciebie jedynej nie chce zostawiać w dole. -westchnął splatając potężne ramiona za plecami. - Ale wiem, że to niemożliwe. Więc w tej ostatniej rozmowie powiedz mi: Czemu? Czemu mi na to wszystko pozwoliłaś? Czego chcesz Nuu i jaki prezent będę mógł Ci dać gdy już zasiąde na tronie.
- Mogę nie zamienić już z tobą słowa, ale... - głos Nu wydawał się bliski. - To nie jest tak, że dam się zostawić. Ja jestem tobą, Borys.
Gdy Rosjanin spojrzał przed siebie, zobaczył klęczącą naprzeciw niego kobietę. Długie białe włosy opadały na ziemię. Uśmiechnięta twarz z czerwonym okiem wpatrywała się w Rosjanina. - Co mówiłam ci na samym początku? - zapytała. - Ty jesteś ciałem, ja umysłem. Skończmy z tym snem, Borys. Zniknij razem ze mną, a przyprowadzimy coś więcej, niż twoją ludzką definicję siły.
Chłopak klęknął na jedno kolano niczym rycerz. Spojrzał na swoją duszę, lekko się uśmiechając i przytulił mocno tą jawę. Pierwszy raz od dawna poczuł smutek na myśl o prawdziwym pożegnaniu.
- A więc do zobaczenia Nuu, tam gdzie oboje trafimy.Tak to najwyższy czas by się obudzić. Spałem już za długo. -odparł chłopak, na chwile zamykając oczy a ogniwa ostatniej blokady na jego umyśle zaczęły pękać. Kiedy to miało miejsce, Jankovic ruszył biegiem, trzymając powoli znikająca manifestację swojej duszy w ramionach. Nogi boksera ugięły się, gdy ten przebił się przez szybę, skacząc w stronę budynku naprzeciwko.
Nu spojrzała na Jankowica. Z uśmiechem pocałowała go w locie. Dwójka opadła na ziemię, niby powoli choć wciąż w czasie jedynie dwóch sekund.
Borys podniósł się z ulicy na której zostawił wgniecenie. Jego twarz pobudzona, oczy obdarzone nowym połyskiem. Nu już nie było.
Nie.
Jej nigdy nie było. Tak samo jak Borysa.
Choć jednak była i będzie zawsze.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline