Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2014, 01:17   #7
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Strach jest domeną słabych.

Kaarel Cotant

Valkiria z drużyną Beta, bliźniaczo podobna do swojej towarzyszki z drużyną Alfa, mknęła przez chłodne i zadziwiająco czyste przestworza znękanej skały, jaką był świat wojny o nazwie Malice.

Starszy szeregowy Kaarel Cotant, jeden z elitarnych cadiańskich Kasrkinów, weteran wielu akcji bojowych, zaprawiony w walkach z Chaosem, siedział pośród innych agentów Officio Sabatorum w przedziale pasażerskim swojego transportowca. Obok niego byli inni Cadianie z 412 Regimentu, Szturmowcy z 1344 Kompanii, a nawet niedawno zwerbowani Volgici z bandy Bękartów Haxtesa. Wszyscy wyselekcjonowani przez komisarza Dietera Diesela, zwanego Turbodieslem, do specjalnej jednostki wydzielonej. Różne światy, różne postawy, różne umiejętności złączone w jedno, niczym pancerne płytki rękawicy zaciskającej się w żelazną pięść.

Celem tej pięści był wrak transportowca "Diogenes", od lat przebywający na powierzchni Malice, na wpół zagrzebany w piachu, ziemi i gruzie. Zajmowany przez grupę tubylców, którzy śmieli odmówić powrotu na łono Imperium Ludzkości.

Sierżant Yun, dowódca drużyny Beta, przekazał już kilka minut temu rozkazy. Agenci Sabatorum mieli desantować na powierzchni wraku, zinfiltrować go i sabotować kluczowe systemy: podtrzymywania życia, zasilania oraz dostarczania amunicji do potężnych makrodział, a także odnaleźć i unieszkodliwić lub pojmać dwóch znanych secesjonistów. Osłonę miały zapewnić im samoloty Imperial Navy, desant bojowych serwitorów i trzydzieści tysięcy gwardzistów, walnie oblegających miasto-wrak.

Wszyscy

Mroki nocy, rozwiewane przez nieubłaganą rotację osiową, ustępowały miejsca blasku poranka. Maliska gwiazda, zimny i bezduszny biały karzeł, rozpoczynał swoją wędrówkę po nieboskłonie, stopniowo pokrywając strzaskane ruiny i jałowe pustkowia światłem czystym, jasnym i pozbawionym wszelkiego kolorytu. Światłem zwiastującym zimną i bezlitosną śmierć... dla wrogów Imperium.

Wszyscy członkowie rasy ludzkiej muszą podporządkować się doktrynie Boga-Imperatora - polubownie czy też siłą. Ci głupcy wybrali to drugie rozwiązanie, ściągając na siebie gniew Imperatora i uderzenie jego miażdżącego Młota. Imperialna Gwardia przybyła, by odebrać buntownikom ich zagrabiony "dom", a ich samych zmusić do posłuszeństwa - nawet, jeśli to będzie posłuszne spoczęcie w grobie.

Wreszcie, piloci obydwu maszyn obwieścili początek akcji. Zbiegło się to z ciągłymi, acz nieregularnymi wstrząsami i brzdękami. Ostrzał przeciwlotniczy.

Jakiś głos przebił się na ogólnej częstotliwości vox, poprzez huk silników, wrzawę na zewnątrz, zakłócenia w eterze i inne oszałamiające dźwięki. Był to głos cichy, acz zadziwiająco wyraźny. Recytował jedną z modlitw z Elementarza Imperialnego Piechura.

O Wiecznyj Imperatorze,
Któryś doglądasz nas w samotności,
I rządzisz falami i burzami,
Bądź litościwy podług Swych służebników,
Uchowaj naszeci przede groźbami Osnowy,
Co byśmy pozostali strażą dla Domeny Ludzi.

Kiedy głos zamilkł, światła sygnałowe w przedziałach pasażerskich spokojnie zmieniły kolor. Z czerwieni w zieleń.

Z ciemnych, pancernych wnętrz w zimne, przesycone strasznymi zapachami powietrze Malice. W ogień walki.

+++

Muza - desant: https://www.youtube.com/watch?v=ALBKFB28E0M

"Diogenesa" otaczały czarne chmury. Sztuczne chmury, niosące ze sobą śmierć, nienawiść i agresję. Powstawały z dziesiątek, setek eksplodujących flak-pocisków z poczwórnych autodziałek, wyrzutni rakiet i megabolterów typu Vulcan. Wtórowały im precyzyjne, czerwone smugi (a raczej ściany światła) z quadlaserów oraz inne pociski z mniejszej broni. Buntownicy bronili się zawzięcie, korzystając z dziesięcioleci doświadczeń i możliwości swego zagrabionego wraku.

Pomiędzy tymi czarnymi chmurami latały dziesiątki bojowych maszyn Imperial Navy. Szybkie, zwrotne myśliwce typu Lightning; nieco cięższe, zorientowane na szturm myśliwce Thunderbolt; latające bombowe fortece typu Marauder; a nawet wielkie pojazdy przystosowane do walki w próżni, jak myśliwce Fury czy bombowce Starhawk. Było też kilka uzbrojonych po zęby kanonierek typu Vulture, które niespiesznie i metodycznie likwidowały kolejne gniazda obrony na bliskim dystansie nawałnicą pocisków, światła i rakiet.

A pośród tego dwie lekko uzbrojone Valkirie. Te dwie maszyny przeszły prawie niezauważone w tym rwetesie, tumanie i tumulcie, nie były również w stanie mierzyć się z obrońcami czy wpłynąć na losy bitwy... bezpośrednio. Bowiem nie ich siła bojowa się tutaj liczyła, a ci, których przewoziły w swych trzewiach.

Boczne włazy obydwu maszyn otworzyły się. Armsmani z Imperial Navy wysunęli ciężkie stubbery przymocowane do podłóg i rozpoczęli gęstą przemowę z ich dziurawionych luf za pomocą smugowców. Wtórowały im ciężkie boltery dziobowe oraz tuby rakietowe pod skrzydłami.

Opadły liny, po których szybko zsuwali się kolejni wojownicy Boga-Imperatora. Legendarni Kasrkini z Cadii, elitarni Szturmowcy IG, zajadli weterani z Cadiańskiego Czterysta Dwunastego, zdeterminowani i twardzi Volgici od Bękartów Haxtesa, oraz towarzyszący im komisarze.

Ledwo dotykali metalowej powierzchni pancerza statku, a już rozbiegali się, zajmując wszelakie osłony, wyszukując cele i zabezpieczając teren.

- Alfa, zabezpieczyć najbliższą śluzę, kod 41A! - krzyknął Turbodiesel - Beta, osłona, zabezpieka i flankowanie dla Alfy! Bóg z nami!

Żołnierze Imperium ryknęli w odpowiedzi, każdy na swój sposób, acz z równym entuzjazmem.

- Kontakt na piątej! - krzyknął jeden ze Szturmowców z Bety. Pozostali błyskawicznie zwrócili się w tamtym kierunku, omiatając teren celownikami swych karabinów. Nie padł jednak żaden strzał. Spomiędzy metalowych nadbudówek, konstrukcji, wsporników i iglic wyszli bowiem dywersanci - tech-kapłan w karapaksowej zbroi, mocno ufajdanej sadzą i w podartym czerwonym płaszczu, dwaj równie zmaltretowani tech-adepci oraz drużyna osłaniających ich serwitorów bojowych oraz strzeleckich.

- Opuścić broń! - krzyknął komisarz - Cryvek, raport!

- Omnissiah jest z nami, panie komisarzu! Heretecy cisną swoimi splugawionymi konstruktami, ale straty są dopuszczalne. Sektory jeden i dwa oczyszczone z wrogów.

- Doskonale. Stokov, dowodzisz Alfą. Cryvek, ze mną. Yun, dowodzisz dalej Betą. Do roboty, z litanią na ustach!
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline