Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2014, 23:26   #11
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Drużyna zachowywała się nadal zachowawczo. Stronili od siebie, dziwili się dlaczego Parker akurat zdecydował się na tą, a nie inną osobę. Faktem było że jeżeli drogę którą wybierze ta czwórka pokona Steven, pokona ją każdy znajdujący się na parkingu cywil. Ten plan miał ręce i nogi, zwłaszcza że mimo tego że Steven był nieco starszy, nadal mógł chodzić. A to już o czymś świadczyło.

Kiedy odblokowano wyjście, pierwsi wyszli nazywani w gwarze mieszkańców parkingu odźwierni, to jest cywile czy też żołnierze uzbrojeni w broń białą, którzy rozłupywali czaszki tym żywym trupom, które były najbliżej. Dzisiaj było dosyć czysto, zaledwie siedem żywych trupów i pusto na arterii przy której stał parking. Kilku ludzi żegnało was wychylając się przez okna i machając, niczym jedynej desce ratunku. Oczywistym faktem było że Parker z powodzeniem mógłby zorganizować jeszcze trzy takie grupy.

Kiedy opuściliście bezpieczne mury parkingu, barykada zasunęła się. Byliście zdani tylko na siebie i jasno wyznaczony cele. Przeżyć, znaleźć drogę ucieczki z miasta, wrócić. Pomysł ze skierowaniem się nad jezioro był chyba teraz najlepszy. Postanowiliście nie korzystać z metra, nie wchodzić do kanałów. Pozostał poziom ulicy. Skręciliście w South Wood Street, a następnie w prawo w West Harrison Street. Według mapy ulica prowadziła aż do Grant Parku. A ten znajdował się po sąsiedzku z Monroe Harbor. Czekało was około pięciu kilometrów marszu, a co za tym idzie godzina marszruty. Spacerku w którym będziecie głównym wrogiem istot które były kiedyś ludźmi oraz ludzi którzy z pewnością położyliby z chęcią łapki na waszym sprzęcie.


Zaniedbana ulica zalegała w śmieciach, pojazdach i ożywionych zwłokach. Na szczęście ich ilość nie była duża, co kilkanaście metrów przechodził jeden, dwa. Maksymalnie cztery. Nie musieliście z nimi walczyć, aby przed nimi uciec. Problemem byłaby horda, o której czasami informowali zwiadowcy. Wypełniała szczelnie ulicę i wędrowała w kierunku ludzi. I jakoś dziwnie ich wyczuwała, czyżby wirus solanum dawał żywym trupom szósty zmysł?

Po przejściu ponad kilometra, mijaliście właśnie pawilon UIC. Został zbudowany przy Sout Racine Avenue. Na dachu płonęło coś, co dawało bardzo wysoko unoszący się dym o kolorze bardzo ciemnym, oczywistym skojarzeniem były samochodowe opony. Przyczailiście się za autobusem stojącym na przystanku, w którym zamknięte były cztery trupy oraz masa ogryzionych kości. Jeden z nich miał wygryzioną twarz i szczerzyły się do was same zęby bez ust.

Dłuższa obserwacja dała wam pewność, że w pawilonie ktoś mieszka. Na skraju dachu pojawił się mężczyzna. Z tej odległości nie zauważyliście wiele szczegółów, ale z pewnością opierał coś o ramię. Tylko po co by mieli palić opony? Wołali pomocy, swoich towarzyszy czy może była to informacja aby się nie zbliżać? Ominięcie przybytku było nieco kłopotliwe, ponieważ za wami kroczyło kilku zainteresowanych wami żywych trupów, które z pewnością chętnie by was wyściskały. Wokół pawilony znajdowały się same rozległe parkingi, co dawało obserwatorom z dachu doskonałe pole widzenia. Jakby nie patrzeć, idealne miejsce na obóz.

Mogliście co prawda spróbować po prostu przejść, ale chyba żadne z was nie chciało dodatkowej dziury powodowanej choćby kulą myśliwskiego sztucera.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline