Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-04-2014, 23:26   #11
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Drużyna zachowywała się nadal zachowawczo. Stronili od siebie, dziwili się dlaczego Parker akurat zdecydował się na tą, a nie inną osobę. Faktem było że jeżeli drogę którą wybierze ta czwórka pokona Steven, pokona ją każdy znajdujący się na parkingu cywil. Ten plan miał ręce i nogi, zwłaszcza że mimo tego że Steven był nieco starszy, nadal mógł chodzić. A to już o czymś świadczyło.

Kiedy odblokowano wyjście, pierwsi wyszli nazywani w gwarze mieszkańców parkingu odźwierni, to jest cywile czy też żołnierze uzbrojeni w broń białą, którzy rozłupywali czaszki tym żywym trupom, które były najbliżej. Dzisiaj było dosyć czysto, zaledwie siedem żywych trupów i pusto na arterii przy której stał parking. Kilku ludzi żegnało was wychylając się przez okna i machając, niczym jedynej desce ratunku. Oczywistym faktem było że Parker z powodzeniem mógłby zorganizować jeszcze trzy takie grupy.

Kiedy opuściliście bezpieczne mury parkingu, barykada zasunęła się. Byliście zdani tylko na siebie i jasno wyznaczony cele. Przeżyć, znaleźć drogę ucieczki z miasta, wrócić. Pomysł ze skierowaniem się nad jezioro był chyba teraz najlepszy. Postanowiliście nie korzystać z metra, nie wchodzić do kanałów. Pozostał poziom ulicy. Skręciliście w South Wood Street, a następnie w prawo w West Harrison Street. Według mapy ulica prowadziła aż do Grant Parku. A ten znajdował się po sąsiedzku z Monroe Harbor. Czekało was około pięciu kilometrów marszu, a co za tym idzie godzina marszruty. Spacerku w którym będziecie głównym wrogiem istot które były kiedyś ludźmi oraz ludzi którzy z pewnością położyliby z chęcią łapki na waszym sprzęcie.


Zaniedbana ulica zalegała w śmieciach, pojazdach i ożywionych zwłokach. Na szczęście ich ilość nie była duża, co kilkanaście metrów przechodził jeden, dwa. Maksymalnie cztery. Nie musieliście z nimi walczyć, aby przed nimi uciec. Problemem byłaby horda, o której czasami informowali zwiadowcy. Wypełniała szczelnie ulicę i wędrowała w kierunku ludzi. I jakoś dziwnie ich wyczuwała, czyżby wirus solanum dawał żywym trupom szósty zmysł?

Po przejściu ponad kilometra, mijaliście właśnie pawilon UIC. Został zbudowany przy Sout Racine Avenue. Na dachu płonęło coś, co dawało bardzo wysoko unoszący się dym o kolorze bardzo ciemnym, oczywistym skojarzeniem były samochodowe opony. Przyczailiście się za autobusem stojącym na przystanku, w którym zamknięte były cztery trupy oraz masa ogryzionych kości. Jeden z nich miał wygryzioną twarz i szczerzyły się do was same zęby bez ust.

Dłuższa obserwacja dała wam pewność, że w pawilonie ktoś mieszka. Na skraju dachu pojawił się mężczyzna. Z tej odległości nie zauważyliście wiele szczegółów, ale z pewnością opierał coś o ramię. Tylko po co by mieli palić opony? Wołali pomocy, swoich towarzyszy czy może była to informacja aby się nie zbliżać? Ominięcie przybytku było nieco kłopotliwe, ponieważ za wami kroczyło kilku zainteresowanych wami żywych trupów, które z pewnością chętnie by was wyściskały. Wokół pawilony znajdowały się same rozległe parkingi, co dawało obserwatorom z dachu doskonałe pole widzenia. Jakby nie patrzeć, idealne miejsce na obóz.

Mogliście co prawda spróbować po prostu przejść, ale chyba żadne z was nie chciało dodatkowej dziury powodowanej choćby kulą myśliwskiego sztucera.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 08-04-2014, 18:51   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Albo "Pani Dowódco" była głupia, albo też całkowicie pozbawiona humoru. Istniała oczywiście możliwość, że i jedno, i drugie. W każdym razie jej słowa w najmniejszym nawet stopniu nie poprawiła opinii Johna na temat wojskowych różnych stopni.
Ale takiego dostali i nie warto było narzekać. Najwyżej spróbować przeżyć. I dosłownie, i w przenośni.

Zlekceważywszy zaczepkę anonimowej pani dowódco zaczął się zastanawiać, co wspomniana miała na myśli mówiąc to, co mówiła na temat znakowania trasy.
Po co komu takie trasoumilacze, skoro wiadomo by było, że nie zdołali dojść do celu? Chyba że...
- Powinniśmy wymyślić? - zdziwił się uprzejmie. - To musimy to zrobić dość szybko, bo inaczej skąd nasi, hmmm, następcy, będą wiedzieć, który znak, który symbol co oznacza? W zasadzie już ruszamy, prawda?
- Mam nadzieję, że dostaliśmy od kapitana jakieś kredki? - dodał.

***

Miasto nie zmieniło się od chwili, gdy John ostatnio wybrał się na poszukiwawczą wyprawę. Śmieci na ulicach, złom na ulicach, zombie na ulicach.
Gdyby tak niektórzy kierowcy raczyli zatrzymywać się przy chodnikach, to inni mieliby zdecydowanie lepiej. Mogliby zabrać jakiś samochód i pojechać w siną dal.
I przewieźć dowolną ilość osób w dowolne miejsce.
Marzenie ściętej głowy.

Może lepiej było iść górą? Z parkingu było dość blisko do stacji kolejki powietrznej. Tam chyba było trudniej trafić na zombie.

***

Człowiek człowiekowi wilkiem. A może nie wilkiem tylko zombie?
W każdym razie nie wyglądało na to, żeby ten, co pilnował pawilonu UIC, żywił jakieś ciepłe uczucia do innych przedstawicieli rodzaju ludzkiego. Wyraźnie wilkiem patrzył...
- Raczej nie wygląda na stęsknionego za towarzystwem - powiedział cicho John. - Spróbujemy się zaprzyjaźnić, czy raczej obejdziemy bokiem?
 
Kerm jest offline  
Stary 10-04-2014, 14:37   #13
 
Imoshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
Steven starał się rozluźnić atmosferę, jednak niezbyt efektywnie. "Drużyna" wolała stać, czy później iść w całkowitym milczeniu, spoglądać tylko na siebie podejrzliwie, jakby sprawdzając, czy nikt nie celuje w drugiego. Wychodząc z wnętrza parkingu wyglądali może jak oddział, ale z pewnością tak naprawdę sobie nie ufali. Starzec miał nadzieję, że nie dojdzie do żadnych poważnych kłótni. I że chociaż wyglądali jak bohaterowie, w których cała ludność parkingu mogła pokładać tę nadzieję, która jeszcze z nich nie uleciała.

Droga nie była jakoś specjalnie niebezpieczna. Zgodnie z rozkazami mieli dotrzeć do jeziora i spróbować znaleźć jakąś morską drogę ucieczki. Szli więc tak sobie, omijając zagrożenia szerokim łukiem. Markins początkowo czuł na sobie dość nieprzychylne spojrzenia całej trójki, ale potem osobnicy najwyraźniej zajęli się obserwacją siebie nawzajem. Chyba niespecjalnie go polubili. Woleliby mieć ze sobą kolejnego żołnierza, czy choćby tępą górę mięśni, która odgrodziłaby ich od trupów, to pewne. No ale cóż biedny Steven mógł z tym zrobić?

Po przejściu około kilometra, starzec zauważył w pobliskim, otwartym i pustym samochodzie coś interesującego. Korzystając z tego, że szedł jako ostatni, i nikt nawet nie zaszczycał go spojrzeniem, wymknął się z szeregu na kilkanaście sekund. Chyba nawet nie zauważono jego zniknięcia, bo nikt się nie odwrócił i nie spytał o co chodzi. Chwilę potem wrócił do oddziału ze zdobyczą.
Nie zdążył się nią nacieszyć, czy poinformować, bo oddział przystanął za jakimś autobusem. Widzieli coś, a raczej kogoś. Kilkadziesiąt sekund obserwacji, by każdy z drużyny mógł sobie coś pomyśleć o czarnym dymie z dachu pobliskiego budynku, czy o jakimś człowieku na tymże dachu.

Nadszedł czas, by przedyskutować tę sprawę, cała reszta odwróciła się do siebie, i zobaczyła dość ciekawy widok. Otóż Steven bezceremonialnie, jak gdyby nigdy nic, przystanął otwierając jakąś apteczkę samochodową i pospiesznie sprawdzał jej zawartość. Zaraz, apteczkę? Wszyscy mogli być już pewni, że wyruszając takiej nie miał, a teraz już ma. Co najmniej dziwne. Starzec jednak ani myślał to tłumaczyć, odpowiadając miast tego na zadane pytanie:
- Ja bym się zaprzyjaźnił. Późno się robi, potrzeba nam jakiegoś miejsca na nocleg. Na pewno się z tamtymi jakoś damy radę dogadać... ale zanim to nastąpi, proponuję zająć się tymi tutaj przyjemniaczkami. - kończąc wypowiedź wskazał na podążających za nimi zombie. Nie wyglądało to na morderczą hordę, ale z pewnością nie dawało zbyt dużo czasu do namysłu. Markins dokończył sprawdzanie apteczki, po czym, wkładając ją sobie na ramię, chwycił za posiadany toporek, wyczekując aprobaty reszty i szybkiego zażegnania kłopotu.
 
Imoshi jest offline  
Stary 12-04-2014, 15:53   #14
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Szli w milczeniu, rozglądając się czuje na boki. Violet starał trzymac się z przodu, by w razie kłopotów zauważyć zagrożenie nim te dostrzeże grupę. Cisza jej odpowiadała. Na rozmowy mogli sobie pozwolić, gdy już dotrą w bezpieczne miejsce, tylko gdzie to bezpieczne miejsce jest? To pytanie raz po raz wałkowała w głowie, starając się znaleźć odpowiedź. Na próżno.
Gdziekolwiek by się nie udali czekało na nich to samo piekło. Głód, strach, ból i śmierć - jedynie na to mogli liczyć żywi w krainie umarłych.

Na razie wszystko szło gładko. Ulice były nad wyraz spokojne. Żadnych większych band ożywieńców, czy zbłąkanych gangów. Jedynie wszechobecne wraki i zniszczenia psuły wrażenie niedzielnego spaceru, przypominały dobitnie o tym, że świat nie jest już przyjaznym miejscem.

Czarny dym, dobywający się z dachu UIC zmusił grupę do zatrzymania się. Najprostsza droga prowadziła prosto. Drugą opcją było nadkładanie trasy i obejście wszystkiego naokoło. Obie miały swoje wady i zalety. Cartwirght nie uśmiechało się wystawianie na niebezpieczeństwo od samego początku. Uzbrojeni obcy równie dobrze mogli być kolejną bandą sępów, żerująco bezlitośnie na ostatnich ocalałych. W tych czasach nikomu nie powinno się ufać.

- Głosujemy - powiedziała cicho, zwracając się do reszty oddziału - Demokratycznie. Kto jest za noclegiem u osób, o których nic nie wiemy, mogących stanowić zagrożenie, a kto chce iść dalej i znaleźć lokum bez nadprogramowych lokatorów? Szybciej panienki, nie mamy czasu. - wskazała brodą stadko, na które szykował się Steven, sięgając powoli po zatkniętą za pas maczetę.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 15-04-2014, 19:32   #15
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Widziała jak John się spina i zagryza wargi spoglądając na nią z ironią. Może trochę przesadziła. Po TYM całym wydarzeniu, nie była w stanie odpowiednio skalibrować swoich uczuć jak również prawidłowo ocenić uczuć innych ludzi. Dlatego też, gdy John wspomniał o kredkach jedynie ciche westchnienie świadczyło o tym, że usłyszała wypowiedź.


Współpraca nie zapowiadała się dobrze. Dało się odczuć jakąś wzajemną niechęć między czwórką osób, które przynajmniej w założeniu miały się wzajemnie wspierać.

Cisza w jakiej podróżowali sprawiała, że każdy szelest zdawał się nieść wraz z sobą niewypowiedzianą groźbę. Dlatego z niejaką ulgą przyjęła wypowiedź Stevena .
-Możemy wartować na zmianę. Nie śpię zbyt wiele. - powiedziała cicho Kasapi mimo to idąc za przykładem Svena sięgnęła po broń układając ją tak aby jak najwygodniej i najszybciej trafiła na swoje miejsce .

- Z tym, że jeżeli jest ich więcej, to i warta nic nie da poza dodatkowym ryzykiem.. powiedziała spokojnie - Do tego, nie zaszliśmy tak daleko. Robienie postoju teraz.. zdaje się być niejako marnowaniem czasu.. Rozejrzała się uważnie dookoła mając nadzieję, że da jej to jakieś odpowiedzi.
 
Nimitz jest offline  
Stary 17-04-2014, 21:53   #16
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Czwórka ludzi postanowiła nawet nie pojawiać się na widoku tajemniczym mieszkańcom pawilonu, a zatem musieli nadłożyć sporo drogi. Pawilon otaczały raczej puste parkingi, na których wszystko było widoczne jak na dłoni. Aby zatopić się w blokowiska, musieli się trochę cofnąć i ominąć żywe trupy. Na szczęście, gdy straciły was z oczu zainteresowały się dymem i w tamtą stronę pobierzyły, szurając nogami i jęcząc opętańczo.

Kim byli mieszkańcy pawilonu, czwórce z parkingu nie było dane się dowiedzieć, ani też poznać ich zamiarów wobec obcych. W okolicy pawilonu szwendała się cała masa żywych trupów i nadkładanie drogi stało się, a niekiedy wymagało przechodzenia po chwili bardzo uciążliwe. Nie raz konieczne było przechodzenie przez budynki i wychodzenie tyłem. Taki labirynt opóźniał żywe trupy które nie radziły sobie z drzwiami.

Gonitwa trwała do późnego wieczoru. Słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, a miasto szarzeć. Miejsc dobrych na odpoczynek było kilka, należało wybrać dość rozsądnie. Wieczór złapał was na Grenshaw Street, po tym jak przebiegliście Arrigo Park.


Do wyboru mieliście sklep spożywczy, z zaciągniętymi prawie do spodu roletami. Z tyłu było wyjście na uliczkę dla dostawców. Drzwi były otwarte, ale zabarykadowanie ich zajęłoby kilka chwil.
Był jeszcze szkolny autobus stojący na chodniku. W środku poza śladami krwi, nie było ani żywej, a tym bardziej martwej duszy. Szyby były kompletne, niestety brakowało znacznej części ławek i przednich kół. Z silnika również ubyło dużo podzespołów, a tym bardziej znikła ropa. Lecz miejscem na nocleg był nadal niezgorszym.
Ostatnim miejscem najbliżej was był kilkupiętrowy blok, miał nadal drzwi do klatki, lecz ze środka dało się słyszeć pojękiwania i wymagał raczej oczyszczenia. Nie sprawiłoby to raczej problemu, lecz zawsze było ryzyko że kiedy was zobaczą, zaczną jęczeć, a to zwabi te okoliczne które ledwo zgubiliście.

Po rozbiciu "mini" obozu mieliście chwilę czasu dla siebie. Pierwsza wspólna noc. Nie licząc szalejących po okolicy żywych trupów.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 18-04-2014 o 20:45.
SWAT jest offline  
Stary 18-04-2014, 20:24   #17
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Kasapi westchnęła. Czuła już lekkie zmęczenie, mimo że cała ta zabawa w kotka i myszkę z nieumarłymi trwała zaledwie kilka godzin.
Ciągłe wypatrywanie krzywych, rozkładających się gąb na ulicach wprowadziło pewną nerwowość w jej ruchy, a ciemność opadająca na miasto nie zachęcała do dalszej wędrówki.

Odgarnęła mokre od potu włosy z czoła rozglądając się uważnie w poszukiwaniu noclegu.

Chrząknęła cichutko.
- To jak, ile mamy zielonych ? -zaczęła niepewnie, chcąc rozluźnić atmosferę żartem, choć miała przeczucie, że pewnie nie będzie on najwyższych lotów.

- Ryzykujemy pobyt w tym z pozoru pięciogwiazdkowym lokalu? Czy zadowolimy się apartamentem z widokiem na miasto ? A może, wybieramy opcję numer trzy - hotel z niewątpliwie sympatycznym towarzystwem ? Zapytała z każdym przykładem pokazując potencjalny nocleg i spoglądając na twarze towarzyszy .
 
Nimitz jest offline  
Stary 18-04-2014, 21:41   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Najwyraźniej źle wybrali drogę.
John nie bardzo sobie wyobrażał, w jaki sposób dwie setki ludzi miałyby podążać tą samą drogą, którą oni przeszli do tej pory. Niewielkie były szanse, by wszystkim udało się ominąć włóczące się po ulicach zombie. A to oznaczało walki i nieuniknione straty. No i bieganie po labiryntach uliczek również nie wszystkim będzie odpowiadać. Może lepiej by było wyprawiać małe grupki? Kilkunastoosobowe?
Ale to już nie był jego problem. Ani nawet całej ich czwórki.


Miasto bez światła, nocą, było jeszcze bardziej niebezpieczne, niż w ciągu dnia. I z tego też powodu John nie miał nic przeciwko zatrzymaniu się i przeczekaniu do rana w jakimś w miarę bezpiecznym miejscu.

- Hotel, z obsługą, byłby mile widziany - powiedział. - Ale chyba by nas nie było stać na napiwki, a wtedy obsługa by się mogła zdenerwować. Na taksówki też nas nie stać. A zatem powinniśmy sobie wybrać mały lokal z samoobsługą. Tam będą najniższe koszty, chociaż pewnie będziemy musieli korzystać z własnej pościeli i własnego prowiantu.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-04-2014, 20:00   #19
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
- Cóż, ten sklep spożywczy, wygląda w miarę zachęcająco, ewentualnie możemy przemyśleć autobus. Oczywiście o ile wybieramy coś tutaj. zatrzymała się, rozglądając się uważnie.

- Poza tym, jest jeszcze tamten budynek, ale w nim słychać trochę pomruków. - dodała wskazawszy budynek obok.

-Zawsze możemy podejść jeszcze kawałek, ale wolałabym nie ryzykować zbyt długiego marszu w ciemności.
Przystanęła przyglądając się towarzyszom wyczekująco.
 
Nimitz jest offline  
Stary 23-04-2014, 01:59   #20
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Wspomnienie ludzi, palących opony na mijanym kilka godzin wcześniej dachu nie dawało Violet spokoju. Kim byli i czy naprawdę stanowili niebezpieczeństwo? A nuż dzięki decyzji ominięcia ich szerokim łukiem stracili potencjalnych sprzymierzeńców...bądź zyskali opcję dalszego życia w niezmienionej formie. Mimo że tak niewielu ich zostało, wciąż gryźli się między sobą, nie bacząc na małą apokalipsę zombie w tle.
Ludzie nigdy nie należeli do najlepszego z istniejących gatunków.

Zmrok zapadł szybciej, niżby grupa sobie tego życzyła. Na szczęście miejsca na popas mieli aż nadto, wystarczyło tylko wybrać mądrze. Cartwright przysłuchiwała się wymianie zdań między komandoską, a młodszym gościem nie wtrącając się z początku. Analizowała wszystkie za i przeciw poszczególnych opcji, aż w końcu ziewnęła zasłaniając usta rękawem bluzy
-Klatkę schodową wpierw trzeba by oczyścić. Nie wiemy ilu przyjemniaczków tam jest, to raz. Dwa: ewentualna droga ucieczki prowadzi pewnie na dach o i ile nie chcemy skończyć przyparci do muru z wyborem skakać lub dać się zjeść...niepotrzebne ryzyko. Autobus? Serio? Otoczą nas ze wszystkich stron i zeżrą żywcem nim zdążymy powiedzieć "to był głupi pomysł". Sklep...tu już jest jakiś sens. Wyjścia z kompletnie dwóch różnych stron, metalowe żaluzje w oknach. Dałoby radę na szybko zabarykadować, osłonić przed niechcianymi obserwatorami, a jak zrobi się ciepło możemy spieprzyć wyjściem dla dostawców. Poza tym może znajdziemy coś, co nam się przyda. Szabrownicy na bank nie wynieśli wszystkiego - uśmiechnęła się krzywo, poprawiając kaptur - Jestem za sklepem.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172