Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2014, 09:40   #22
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Spojrzenie, jakie rzucił mu bóg z innego świata wystarczyło, żeby młodzieniec porzucił ten pomysł.
- Wobec tego zostaje przy sługach, powinniścmy przełknąć dumę dla uratowania kochanej Kate - uśmiechnął słodko się do naburmuszonego chyba lekko Alfreda.
- Nie poniżę się! Nie ma mowy! - protestował ten. - Idźcie sami… - warknął naburmuszony.
- Twoja obecność jest niezbędna, chyba jednak, że pewna dziewczyna imieniem Kate jest dla ciebie mało istotna? - powiedział trochę krzywiąc się na fochy Alfreda, który zachowywał się jak wymuskana damulka.
- Tutaj chodzi o zasady - odparł bezgłośnie, tak, że zdezorientowany Jack był wyłączony z rozmowy. - Tutejsi bogowie chcą mnie sobie ustawić. Narzucają zasady, których mnie nie wypada łamać. Chcą mnie upokorzyć. Ja się na to nie zgadzam. Z wielu powodów. - Westchnął cicho, wstajac z miejsca. - Coś wymyślę - rzucił na głos, wychodząc.
- Wobec właściwie tego, wystarczy poczekać na pomysły Alfreda, pewnie cokolwiek wykombinuje - uznał spokojnie Stephen spoglądając na magika Jacka.

Niestety nie było czasu na przeczekanie fochów Alfreda. Musieli działać, tym bardziej, że nie mieli “odpowiednich ubrań” (jak stwierdził Jack), ani czasu. Najbliższa aukcja miała się odbyć już następnego dnia, a na kolejną musieliby czekać kilka tygodni.
Zorganizowanie odpowiedniego odzienia okazało się nad wyraz proste. Schody zaczęły się na godzinę przed aukcją.
- To będzie dla nas szansa, żeby poznać hrabiego i dostać się do jego rezydencji - powiedział Jack. - J-jak p-powinniśmy się z-z nim porozumieć? - Wychodziło na to, że uzdrowiciel zaczynał się denerwować. I faktycznie, jak mieli zdobyć względy kompletnie nieznanego im człowieka?
- Eee, właściwie co ty mówisz Jack? Prosta sprawa, wchodzimy na audiencję, ale zamiast wyjść wślizgujemy się oraz poszukamy. dlatego własnie był potrzebny Alfred. Natomiast hrabia, kompletnie nie wiem co oraz jak. Wydaje się, że lubi panienki, więc możesz powiedzieć mu, zresztą prawdziwie, że jesteś lekarzem zajmującym się chorobami wenerycznymi oraz słyszałeś plotki, że coś tam tego, albo podobnego. Ogólnie jesteś super przy leczeniu kobiet, bowiem pojmujesz, inaczej facetowi jaja napuchną oraz poczernieja, jesli będzie uprawiał seks, keidy kobieta jest zarażona. Zaś zarażenie własciwie jest niepoznawalne dla niewprawnego oka. Będę twoim pomocnikiem. Nauczysz mnie do tego czasu jakichś podstaw oraz gestów - wykładał chłopakowi wojownik.
Uzdrowiciel patrzył na towarzysza z szeroko otwartymi oczyma. Najpierw jego uszy poczerwieniały, potem dopiero cała twarz.
- Tak się nie godzi! - zawołał, usiłując ukryć zmieszanie.
- Jesteś właściwie uzdrowicielem, chyba badałeś jakies kobiety. Dlatego godzi się, ponadto właściwie widzisz, jestem uczciwy, bowiem nie proponowałem, żebyś pozostawił mi takie badanie. Jesli jednak się uprzesz, chyba nie będzie innego wyjścia, wobec tego jaką decyzję podejmujesz właściwie Jack … - zaczynali jakoś go wkurzać, Alfred oraz Jack. Jeden mógł, ale nie chciał, drógi chciał, ale nie mógł.
- N-no to… może zróbmy tak, że ty będziesz mówić! O! - zaproponował niespodziewanie uzdrowiciel. - Nie podoba mi się cała ta sprawa…
- Niestety stary, nei zawracaj gitary - rzucił śpiewnie Faeruńczyk. - Jesteś doktorem, chyba, że nauczysz mnie wszytskiego, co potrzeba - właściwie akurat postanowił wykorzystać Jacka, skoro bowiem miał magię według Alfreda, może właśnie teraz wstydliwy medyk mógłby go nauczyć czegokolwiek. Jakby bowiem nie było, trochę czasu do audiencji mieli.
- W godzinę nie wyłożę tobie wszystkiego o położnictwie, czy toksykologi! - zawołał urażony. - Z resztą, moja wiedza opiera się głównie na magicznych aspektach uzdrawiania. Na przykład wizualizacja jest bardzo ważna… w sumie przy wszystkich czarach wizualizacja jest bardzo ważna… - mruknął pod nosem. - Jak chcesz kogoś uzdrowić, musisz wiedzieć, albo wysondować, co mu dolega. Później idzie z górki… oczywiście przy pomniejszych zakażeniach, czy chorobach.
- Fajnie chłopie, dlatego właśnie ty gadasz, natomiast co najwyżej mogę pomóc, jako sługa czy pomocnik. Jednak potem tak czy siak możesz mi zrobić owe lekcje magicznego czegokolwiek, żeby dało się coś poudawać wedle potrzeby - powiedział spokojnie Jackowi, niczym dziecku mającego mówić wierszyk na urodziny sołtysa.
Jack wyglądał, jakby coś jeszcze chciał odpowiedzieć. Otworzył usta, jednak po chwili je zamknął. Zagryzł wargi, po czym skinął głową.
- Postaram się - mruknął.
 
Kelly jest offline