Ze słów młodziana wynikało, że łaskawie pozwolono im żyć. Mężczyzna dobrze skrywał swoje rozczarowanie faktem, iż będzie musiał spędzać czas z kompanią, reprezentującą pośledniejsze stany.
Inkwizytor zabrał Lyndis, fanatyk nie protestował. Dziewczyna powinna zadbać już sama o siebie, odzyskała bowiem siły i rozum. Zresztą jeśli wywodzi się ze szlacheckiego rodu znajdzie wspólny język z władcą tego miasta.
Eusebio z zadowoleniem przyjął informację o solidnym posiłku i kąpieli. Proponowano im także dach nad głową. Ktoś za to musiał zapłacić...
Z doświadczenia wiedział, że możni nie fundują takich podarunków, bez nadziei na coś w zamian.
- Czy tym samym trafiamy na służbę Lorda tego miasta? - zapytał spokojnie. - I co do twoich słów, panie ja nie lękam się stworzeń poza bramami miasta. - dodał twardo. - Sigmar daję mi wiarę i siłę, jest moją tarczą w walce z potworami, choćby najstraszliwsze ludzkie bajania okazały się prawdą... |