Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2014, 22:30   #33
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Na arenę ogrów nie było łatwo trafić. Z ulicy całe wydarzenie było niemal niezauważalne. Ot po prostu zamknięty budynek przed którego wejściem stało dwóch okablowanych drabów w długich płaszczach, nawet ich broń, przycięte strzelby i długie maczety nie były widoczne dla przypadkowego przechodnia. Drzwi zdawały się być dla wszystkich otwarte, czasem ktoś wchodził do środka, pokazując strażnikom zgięty w spirale kawałek metalu. Gdyby ktoś przysłuchał sie dłużej odgłosom dobiegającym z środka, może by wyłowił okrzyki entuzjazmu, wręcz dziki ryk. Ale nikt nie słuchał.

Z budynku schody biegły w dół, prowadziły przez śluzę pomiędzy sektorami w niszę zawieszoną pomiędzy ulicami Noctis. Centralne miejsce konstrukcji zajmowała wielka arena, wypełniona czerwonym piaskiem, nie wiadomo czy od żelaza czy krwi. Wokół areny ustawiono trybuny, teraz zapełnione tłumem gapiów, którzy czekali na show. Towarzystwo jakie można by spotkać w typowym barze w Noctis, nawet w większości widzowie dzierżyli w połowie pełne kufle piwa. Piwo na arenie było obrzydliwie drogie, ale jakie to miało znaczenie, gdy była to jedna z nielicznych okazji by obejrzeć coś prawdziwego. Telewizja kłamie, a radio łże. Na arenie wszystko było naprawdę, krew i flaki, walka na śmierć i życie. Przemoc realna, a jednocześnie bezpiecznie obserwowana zza krat.

Pomiędzy widzami wmieszani byli ogry w swoich długich płaszczach, obserwując to widownie, to wydarzenia na ringu. Na podwyższeniu w otoczeniu dwóch przydupasów siedział na czymś w rodzaju tronu obłożonego syntskórą naprawdę wielki cyborg, z mięśniami napompowanymi do granic możliwości, metalową łapę trzymał opartą o diamentowy ciężki topór.

Zabrzmiał gong, z kazamatów na scenę wyszło dwóch opryszków, zwykłych flatów, ale umięśnionych, o niezbyt roztropnych twarzach, za to skórze poznaczonej bliznami. Uzbrojeni byli w maczety, pozdrowili machając rękoma tłum, który nagrodził ich brawami, a potem ruszyli w taniec śmierci.

Tymczasem Naut spotkał się z Madmaxem i jego drużyną. Czwórką ulepszonych, na ile mógł ocenić, model ciała barsonian, czyli dobrze radzili sobie z toksynami i mało ilością tlenu, mieli przy tym efektywniejszy metabolizm, przydatna rzecz gdy na wiele godzin znajdujesz się w kombinezonie atmosferycznym. Cała czwórka byłą wyraźnie poddenerwowana. Pinky wspominał, że nie są to weterani. Ubrani byli w skafandry powierzchniowe, zawsze to jakaś ochrona, na głowach mieli czerwone chusty spinające włosy.
- To ty jesteś naszym szefem, co? Ja jestem Madmax. - powiedział jeden z nich, brodaty mężczyzna, chyba najstarszy, uzbrojony w karabin automatyczny. - Nie będę ukrywał, że zwyklę działamy w grupie i lubimy ten sposób, po prostu powiedz nam czego chcesz, a my się zorganizujemy. Skoro mamy razem walczyć to czas byś poznał:
- Freaka - wskazał łysego, niskiego osiłka z shotgunem i wielkim bagnetem.
- Loco - jedyną kobietę w zespole, choć o ostrych rysach, trzymał długą lufę snajperskiego railguna.
- Oraz Rico. - ciemnoskóry morf z chlebakiem granatów i karabinem z podwieszonym granatnikiem.
- Wyglądacie na przygotowanych. - stwierdziła Lou - Zastanawia mnie tylko, dlaczego to robicie.
- Z tego samego powodu co zawsze. Dla forsy. - odpowiedział z uśmiechem brodacz - choć z tego co słyszeliśmy, nikt nie będzie żałowął tych gości. To lubię w Elizjum, gdzie byś nie strzelił, trafisz na winnego. Nie jesteśmy stąd, tylko z kraterów. A tam jest ciężko. Wiecznie musimy palcami wyrywać zasoby z ziemi. Miasta tylko czekają, aż zdechniemy i będą mogli rozpocząć kolejny etap podgrzewania. Nie damy im tej satysfakcji. - przeładował broń.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 09-04-2014 o 01:57.
behemot jest offline