Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2014, 16:11   #182
Tiras Marekul
 
Tiras Marekul's Avatar
 
Reputacja: 1 Tiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wnętrze speluny będącej przyczółkiem dla strudzonych cudzoziemców prezentowało się imponująco. Z zewnątrz budynek prezentował się jak portowy magazyn zrobiony z desek przeżartych przez robactwo oraz deszcz i daleko mu było do miana nawet podrzędnej gospody. Wyobraźnia płatała figle tworząc obrazy beczek zamiast stołów i skrzyń na miejscu krzeseł. Okazało się jednak, że wnętrze wyglądało znośnie, dało się zjeść i spać, a nawet znalazło się miejsce by w miarę wygodnie usiąść i ogrzać się przy palenisku. W jednym tylko wyobraźnia się nie pomyliła. Właścicielem rzeczywiście okazał się jakiś spasiony mężczyzna, uwalony tłuszczem i resztkami alkoholu, który przecierał blat ścierą aby świecił się jakby specjalnie natłuścił go łojem. Za jedną złotą monetę byłby gotów wylizać gówno spod podeszwy, gdyby został o to poproszony. Walbrecht ukradkiem dał mu kilka srebrników by ten zamiast rozcieńczonego sikacza przyniósł coś normalnego.

Żoną właściciela okazała się podobna do swego męża gruba baba. Zdradziła, że nazywa się Adela. Szlachcic poprosił ją o przygotowanie wanien z wodą dla jego towarzyszy by Ci mogli się umyć przed posiłkiem. Zażyczył też sobie dla nich świeże ubrania.

- Bądźcie łaskawi teraz się wykąpać. Żona gospodarza powinna wam przygotować wiadra z ciepłą woda, dać mydło i czyste ubrania - powiedział Walbecht w kierunku zebranych. - Na posiłek i tak przyjdzie trochę poczekać. Przypilnuję by wszystko zostało przygotowane i poczekam aż zejdziecie. Dostaniemy też antałek pełen prawdziwego alkoholu, a nie portowego rozcieńczonego sikacza. Wtedy porozmawiamy i rozmówimy się co dalej.

Szlachcic zasiadł na fotelu. Odpiął rapier przymocowany specjalną klamrą do pasa. To samo zrobił z przypiętym gdzieś pod ubraniem lewakiem, do tej pory niewidocznym. Oręż położył na podłokietnikach w poprzek fotela. Rozsiadł się wygodnie, obicie trochę skrzypiało. Ogień w palenisku wesoło trzaskał. Walbrecht czekał na posiłek i umytych współtowarzyszy. W międzyczasie poprosił Alberta o jakąś książkę.
 
__________________
Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn.
Tiras Marekul jest offline