Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2014, 18:56   #183
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Kolejny spaślak... Czy ludzie nie potrafią powstrzymywać swoich pragnień i apetytu? Kupcy, kapłani i karczmarze... Wyróżniali się swoim opasłym wyglądem. Mieli sprawować posługę wobec innych, a sami gnuśnieli w lenistwie i zbytkach... Brak umiaru był śmiertelnym grzechem...
Eusebio popatrzył na wieśniaków i Borysa. Nikt spośród nich nie wyróżniał się obfitą tuszą. Zdrowe ciała, zahartowane w trudzie i znoju. Praca kształtowała charakter, niejednokrotnie zmuszając do wyrzeczeń. Sam pokutnik żył w ascezie, co nie przeszkodziło mu skorzystać z gościnności przybytku. Taka była wola Sigmara, a on nie przeciwstawiał się bogu...
Wziął klucz i udał się do pokoju.

Zanurzył strudzone ciało w balii. Przez chwilę poczuł się błogo, ale wnet odgonił te uczucie. Przyjemności bowiem prowadziły do grzechu... Po krótkiej kąpieli wyprał swoje łachmany i wywiesił, by obeschły. Nie zamierzał stroić się w nowe ubrania. To byłoby wbrew wyznawanym zasadom i przekonaniom. Zarzucił krótką, lnianą koszulę bez rękawów i założył hajdawery. Tatuaże z motywem czaszki i liczne blizny pokrywały jego nagie ramiona. Każda z nich niosła bolesne wspomnienia...

Wrócił do sali, gdzie siedział Walbrecht, pochylony nad lekturą. Popatrzył wnikliwej, starając się dociec jaka to książka zainteresowała szlachcica. Eusebio uważał, że na świecie jest tylko jedna księga godna cnotliwych ludzi. "Słowo Sigmara"... Mężczyzna zdziwiłby się, gdyby w tej chwili spojrzał na fanatyka, pewnie uznawał go za niepiśmiennego chłopa. Nie wiedział kim był biczownik, zanim tragiczne wydarzenia rzuciły go na karkołomną ścieżkę szaleństwa...
- Panie... - rzekł do arystokraty, choć w sercu nie traktował w ten sposób młodziana, uznawał tylko władztwo Młotodzierżcy. - Czy w mieście jest świątynia Sigmara? Chciałbym ją odwiedzić.
Szlachcic mógł być zdumiony postawą obcego, który w tej chwili myślał bardziej o swoim Bogu, niż o wybornym jadle i antałku piwa...
 
Deszatie jest offline