- No to wrogowie pofatygowali się sami. - ironicznie rzucił Kirdurczyk do reszty.
- Oszczepnicy się oddalili, jednak to nie ułatwia nam walki. Jakieś pomysły?
Spojrzał na towarzyszy, a następnie zaczął się rozglądać po chacie w poszukiwaniu rzeczy, które mogłby się przydać.
- Mamy tu ośmiu i do tego świeżaków, przebijemy się przez nich i biegiem w las z całością nie damy rady - Ja biorę tych trzech z lewej. Wyskakujemy. Pakuje w dwóch po oszczepie Gar i Rut biorą jednego Ja drugiego rach ciach i dopadam z wilkami trzeciego. - rzucił do Sabira i Wata nabuzowany Gregor . Wymienił Szponton na dwa oszczepy po jednym w każdej ręce by móc cisnąć nimi zaraz po otwarciu drzwi.
- Mogę obezwładnić kapłana - zadeklarowała Rosalinda i zaczęła splatać
- No to zabieraj się za to. - Sabir zdjął łuk, założył strzałę i napiął cięciwe.
- Powinniśmy zadziałać szybko, by uzyskać element zaskoczenia. Raczej nie spodziewają się takiej samobójczej misji. Najpierw Rossalinda wykorzsta swoją magię, następnie Gregor z oszczepem wali z środka, ja z Doktorem wystrzeliwujemy zza flanki, a potem do dzieła. Rossalindo z Doktorem zostancie z tyłu. Pasuje wszystkim? Sayyida masz coś w zanadrzu co zatrzymałoby oszczepników? Ustawiajcie się tak by być w zwarciu z jednym przeciwnikiem. - Na chwilę pewnie tak... - odpowiedziała, nie przerywając splatania. -
Lodowa ściana. Dojdzie element zaskoczenia. - Pięćdziesiąt! - okrzyk z zewnątrz oznaczał że połowa czasu upłyneła. Szybki rzut oka na zewnątrz pokazał, że kapłan wycofał się za berdyszników, a Rosalinda w myślach pobłogosławiła to, że czar może latać zwinnie jak koliber by dopaść ofiarę.
Rosalinda rzuca Latające Lodowe Kajdany 57/60% - zdany!
Pozostało Many: 125/140
Emanacja mocy z palców przekształciła się w strugi płynnego lodu, które pozostawiając szron na framudze wyleciały na zewnątrz kierując się na kapłana. Rosa mentalnie kierowała nimi prosto na kapłana, nad głowami zaskoczonych halabardników, którzy zaczęli krzyczeć
- Ihtimām! Ihtimām! Kapłan-wojownik rzuca Przeciwzaklęcie 87/35% - nieudane!
Rosalinda poczuła jak wroga siła staje na drodze jej zaklęciu, ale słaba, niczym zamek z piasku wobec fali przypływu. Zaklęcie uderzyło w kapłana z pełną siłą. Kapłana owinęły lodowe strugi, natychmiast twardniejąc i unieruchamiając go, niczym pytony. Zaczął krzyczeć rozpaczliwie, zaś szyk berdyszników pękł - ci najbliżej dowódcy zaczęli siłować się z lodem by go uwolnić - i po lekkim trzeszczeniu słychać było, że niedługo im się uda!
- Co mam robić? - spytał doktor. Miał w ręku swój krótki miecz, kuszę zostawił na statku. Nie było słychać paniki w jego głowie, raczej determinację. Wiecie jednak że doktor jest lepszym strzelcem niż szermierzem, a strzelcem też nie jest wybitnym.
- Tera moja kolej - sapną Gregor ciskając oszczepem przez otwarte drzwi. Robie miejsce strzelcom przerzucił oszczep z lewej do prawej i posłał drugi gdy tylko zaśpiewają cięciwy.
Sabir od razu się wychylił i strzelił w przeciwnika stojącego najbliżej. Cofnął się następnie ustępując miejsca szarżującym. Zrzucił łuk i kołczan.
- Doktorze nie wychylaj się. Spróbuj znaleźć coś przydatnego w tej chacie. - rzucił Sabir wybiegając z dwoma jatagnami na zewnątrz jako ostatni -
Hadh Saeed. Rzut oszczepem Gregora: 35/65% -20 (upity!) - zdany!
Trafienie! 6: Prawa ręka. 1+1=2: Draśnięcie! Pancerz berdysznika 79/80% - zdany! Oszczep niegroźnie zarysował płytki na rękawie.
Strzał Sabira: 19/60% - zdany!
Trafienie! 3: Lewa ręka. 13+3=16: Rana! Pancerz berdysznika 73/80% - zdany! Lekka Rana