Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2007, 12:52   #88
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Po owocnej naradzie z nowo dobraną kompanią Mildred opuściła pokój i - rzuciwszy jeszcze krótkie Spotykamy się tutaj za godzinę! - zeszła na dół do karczmy, układając sobie w głowie plan zakupów - i nie tylko.
Mimo, że nie do końca wierzyła w opowieść Morte o 'grozie' Balzaaca (Czy mógł być aż tak potężny, aby popełniać masowe morderstwa? Jeśli tak - dlaczego po prostu nie zabił teraz kogo chciał? Mildred z doświadczenia wiedziała, że osoby prawdziwie niebezpieczne tak o swojej grozie nie opowiadają... ) postanowiła być od tej pory ostrożna i nie zdejmować dłoni z rękojeści buzdyganu. Jak już wcześniej wspomniała towarzyszom - nawet, jeśli ktoś nie byłby godnym przeciwnikiem w otwartej walce to gdy kryje się po kątach i z ukrycia knuje podstępy - trzeba wzmóc ostrożność.
Co kupić... papier, pióro i atrament... może kilka pochodni? Na pewno bełty.
Tak rozmyślając zeszła ze schodów, pobieżnie rozejrzała się po sali, zamieniła kilka słów z karczmarzem (śniadanie nie będzie jutro konieczne) i wyszła kierując się w stronę targowiska.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline