Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2014, 21:50   #37
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Irlandka wsiadła za kierownice Forda gdzie zainstalowały się także pozostałe kobiety. Zjeżdżała z górki obserwując otoczenie. Gdyby nie okoliczności uznałaby je za wyjątkowo piękne.
Gdy dotoczyli się do wioski przypuszczenia, że na Świecie coś się cholernie pochrzaniło potwierdziły się w stu procentach. To przecież była Szwajcaria, bogata, zawsze neutralna i nieprzyzwoicie wprost zorganizowana i porządna. Tutaj nikt nie wyrzucał papierka na chodnik nie mówiąc już o pozostawieniu na środku drogi całego tira z naczepą. Także domy wyglądały na opuszczone od wielu lat. Pojawienie się żywej istoty rozwiało przynajmniej jej obawy co do radioaktywności. Może wyglądał nieco dziwnie, ale przynajmniej oddychał tym powietrzem przez dłuższy czas. Nie mogło tu być więc większego skażenia.
Natomiast zaintrygowało ją słowo demony. Może i był trochę zdziczały i oszalał z samotności, ale może w tym wszystkim było jakieś źdźbło prawdy. Coś przemieniło ludzi? Kim lub czym się teraz mogli stać? Chyba wolałaby się o tym nie dowiedzieć...

***

Tess i Esko wyminęli z trudem naczepę, zaglądając do środka. Niestety prócz kilku puszek już nic tam nie zostało. No dobra, może nie kilku, a kilkudziesięciu. Leżało po kątach dwadzieścia czy trzydzieści. Wieś ciągnęła się dalej, droga niedaleko znowu nachylała się, ale w zasięgu wzroku mieli również górkę, której to już na popych ani z rozpędu pokonać nie mogli samochodami bez czynnych silników. W zasięgu był już tylko jeden połowicznie zawalony budynek bez drzwi i okien, a także resztki ogrodzeń i walające się gdzieniegdzie szczątki. Wyglądało to tak, jakby wielki walec rozjechał większość dzieł ludzkiej ręki w tej okolicy. Małe były szanse na znalezienie czegokolwiek mniej trwałego, mogli co najwyżej sprawdzić któryś z dwóch uszkodzonych domów. Lub wejść raczej siłą do najlepiej wyglądającego, tego zajętego przez starca.

- Chyba auta tutaj nie znajdziemy - powiedział do Tess Fin - Ale w przydomowych garażach mogą być agregaty prądotwórcze, akumulatory. A może… - spojrzał się w stronę domu staruszka - Może on ma coś co pozwala mu wytwarzać prąd? Powinniśmy później jakoś zajrzeć mu do domu, a tymczasem chodźmy do tego domu, wygląda na najmniej tknięty - wskazał gestem dom stojący nieco dalej od pozostałych, być może to było dla niego zbawienne.
Tess podążyła za wzrokiem mężczyzny.
- Nic nas nie upoważnia do zaglądania do domu tego człowieka ani zabierać mu cokolwiek. To jego życie i ma do niego prawo. Powinniśmy zostawić go w spokoju. - Powiedziała na sugestię Fina. - Może uda nam się znaleźć coś sensownego. Myślę, że powinniśmy zabrać ze sobą Leona. Skoro zna się na prądzie lepiej będzie wiedział co się może przydać. Ludzie wiedzą od dwustu lat jak go wytwarzać więc nie powinno to być aż takie trudne.
Po tych słowach Irlandka skierowała się w stronę szczupłego mężczyzny, który już wcześniej przekonał ja o swoich technicznych umiejętnościach.
 
Eleanor jest offline