Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2014, 20:54   #38
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Gdy minęli kilka zniszczonych i co gorsza dawno opuszczonych zabudowań, ciszę, która panowała w samochodzie zdecydował się przerwać Wyss.
- W kompleksie… - Zaczął wciąż będąc przygnębiony widokami za oknem. - w jednej z szafek był szwajcarski dziennik. Wyrwana strona, na pewno widzieliście. Tam było coś o epidemii grypy. To się mogło wydarzyć tutaj… Kiedyś czytałem opracowanie na ten temat. Inwestowaliśmy spory kapitał, telefonia komórkowa w Afryce Zachodniej. Kilka miesięcy później okazało się, że okolicę zostały dotknięte Ebolą. Straszna sprawa. Obszar zamknięty, objęty kwarantanną, wynosił chyba kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych. Nie pamiętam już teraz dokładnie ile… Jeżeli teraz jesteśmy na takim obszarze, a wszystko na to wskazuje, to musimy dostać się do jego granic, tam zrobią nam testy, pewnie posiedzimy dłuższy czas w izolacji, a później wrócimy do domu. - Na samą myśl się uśmiechnął. - Pytanie tylko, jak daleko będziemy musieli iść.
- Nonsens. - Odparł Fin. - Spójrz na zabudowanie, grypa nie niszczy zabudowań. Mi to wygląda jak… wojna, może jakieś zamieszki? Chyba że strzelali do chorych, a Ci się zbuntowali… Zresztą nie wiem, trzeba znaleść tylko jakiś ludzi i jak najszybciej dostać się do stolicy - z głowy Esko akurat wyleciało jak się stolica Szwajcarii nazywa.
- Strzelali do ludzi? W Szwajcarii? - zakpił Wyss. Widać, że mężczyzna nigdy dłużej nie mieszkał w tych okolicach. - Może ewakuowali stąd większość ludzi i zostali sami szabrownicy... Albo może jakaś klęska?
- Oooo! - Esko ten pomysł bardziej przypadł do gustu - Klęska mi bardziej pasuje do tego co widzę. Ale pytanie jaka klęska? Wojna? Meteor? Trzęsienie ziemi? A może po prostu lawina?
- Klęska? - Leon brzmiał na trochę spanikowanego, patrząc na mijane zabudowania. - Mogło przejść nawet porządne gradobicie, jeszcze czas do tego… Nie wiemy ile lat minęło. Przyroda przecież nie mogła zmusić wszystkich do ucieczki bez powrotu.
- Nie zdziwiłbym się gdyby to była epidemia. Wojna i katastrofy naturalne inaczej odbiłyby się na zabudowaniach… - powiedział Alexiej po czym wzruszył ramionami - ...cokolwiek się działo widać sztab naukowców uznał że lepiej nas nie budzić.
- Albo musieli się ewakuować z kwarantanny… Choć z drugiej strony, chyba nie zostawili by nas pod nadzorem tylko komputerów. Inna sprawa, że taka aparatura na pewno jest umożliwia zdalne sterowanie. - Wyss przeczesał dłonią włosy. - Nie wygląda to dobrze.
Nikt nie powiedział nic więcej. Auto powoli wytracało prędkość na równinie.

***

Wyss stał przez chwilę patrząc, jak pozostali rozchodzą się po napełnieniu brzuchów z przeterminowanych puszek. On sam na razie nie miał zamiaru ich dotykać. Najpierw powinni je przegotować nie miał, co do tego żadnych wątpliwości.
Potrzebował chwili sam, żeby przemyśleć to całe gówno, które go otoczyło. Podszedł do wózka i nie mówiąc nic nikomu sięgnął po kuchenny nóż chowając go za pas. W sumie nie wiedział po co. Na wszelki wypadek.
Zajmował się tym przez całą swoją karierę. Minimalizował ryzyko związane z wystąpieniem wszelkiego wypadku. I był w tym dobry.
Plan na dłuższy czas był prosty. Muszą iść jak najdalej, znaleźć kordon sanitarny i nie złapać, jakiegoś świństwa po drodze. To miało duży sens, chyba że… Wtedy zmieni plan.
Teraz potrzebował przejść się, wypalić papierosa, zerknie do kilku rozpadających się budynków. Poszuka deszczówki, garnków, jeszcze jakieś odzieży, może torby, czy plecaka. Cokolwiek wpadnie mu w rękę.
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 15-04-2014 o 20:58.
Lost jest offline