Hans Apfel, przez kobyłkę i jej głupie harce - no przecież że nie przez co innego - stracił całkowicie rozmowę. Hermenegilda poniosła cwałując dziko, zaś Kieska zdziwił się niepomiernie, gdy jego towarzysze, zamiast obśmiać go i jego woltyżerkowe popisy ponuro zdali relację z konwersacyji z bandytami. Ani chybi głupiejesz na starość Hans, pomyślał o sobie mytnik, i bohaterszczyzny Ci się zachciało. Durny ty.
Jechał długo mówiąc niewiele, żując niepowodzenie niczym gorzkie lekarstwo od łapiducha, które chcąc nie chcąc - trzeba przełknąć. Żyjesz Kieska, mówiło mu sumienie, Ciesz się zamiast dumać. Durny ty.
W końcu pecha przeżuł, przełknął, ślinę zaś odplunął za lewe ramię i wrócił stary Kieska.
- Ciekawe to wieści o tej faktorii. Nie najlepiej to wygląda. Ale może choć dobra tam zostało? Dozbroić się nam porządnie, może kogo ocalałego skaptować i wtedy można pewniej z bandytami gadać. Albo się okupią, albo wybić ich możem, planem jakowymś chytrym. Okaże się jeszcze.
__________________ Bez podpisu. |