Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2014, 04:15   #191
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Hans Apfel, przez kobyłkę i jej głupie harce - no przecież że nie przez co innego - stracił całkowicie rozmowę. Hermenegilda poniosła cwałując dziko, zaś Kieska zdziwił się niepomiernie, gdy jego towarzysze, zamiast obśmiać go i jego woltyżerkowe popisy ponuro zdali relację z konwersacyji z bandytami.
Ani chybi głupiejesz na starość Hans, pomyślał o sobie mytnik, i bohaterszczyzny Ci się zachciało. Durny ty.

Jechał długo mówiąc niewiele, żując niepowodzenie niczym gorzkie lekarstwo od łapiducha, które chcąc nie chcąc - trzeba przełknąć. Żyjesz Kieska, mówiło mu sumienie, Ciesz się zamiast dumać. Durny ty.

W końcu pecha przeżuł, przełknął, ślinę zaś odplunął za lewe ramię i wrócił stary Kieska.
- Ciekawe to wieści o tej faktorii. Nie najlepiej to wygląda. Ale może choć dobra tam zostało? Dozbroić się nam porządnie, może kogo ocalałego skaptować i wtedy można pewniej z bandytami gadać. Albo się okupią, albo wybić ich możem, planem jakowymś chytrym. Okaże się jeszcze.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 16-04-2014, 20:55   #192
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Poturbowany, pół-żywy trędowaty na szczęście, czy nieszczęście, okazał się jeszcze dychać, toteż możliwie jak najbardziej unikając kontaktu, przewieszono go przez grzbiet wolnej cuthbertowej klaczki. Nie mieli zamiaru gościć go dłużej w kompanii, ale szkoda było biedaka zostawiać pod bramą, gdzie mógł skończyć żywot przeszyty wypuszczonym dla wicu bandyckim pociskiem.

Hermengilda przez następne kilometry była wyjątkowo uparta i złośliwa, jakby dyshonor, który spotkał ją wielokrotnie przy ostatnim nieudanym oblężeniu wyraźnie zapadł jej w pamięci. Mytnik coraz to zostawał w tyle, bo koń to zwalniał, to skręcał na boki, to uparcie próbował pogryźć jakieś przydrożne krzaki...

Trędowaty zaś ciągle rzęził coś pod nosem, rzucając obficie plugawymi bluzgami, gdy akurat nie obiecywał prześladowcom zaznania najgorszych mąk piekielnych zarezerwowanych dla najbardziej zapamiętałych z wrogów Sigmara. Gdzieś wśród nieskładanego, rozgorączkowanego gadania o zemście, patroszeniu i łamaniu gnatów, wychwycili chyba też coś o jakimś tajnym tunelu.

Gdy chcieli go o to dokładniej wypytać, zauważyli cel swojej podróży. U wejścia do górskiego przesmyku stał niewielkich rozmiarów warowny gród. Fundamenty i część masywnych murów zdawała się być solidnej krasnoludzkiej roboty, zaś reszta pobudowana już została w bardziej prymitywnym imperialnym stylu. Obecnie z całości ostała się może z połowa. Reszta była gruzem i zgliszczami.
- Hola, człeczyny! Gadać ktoście i skąd leziecie na tych chudych szkapiszczach!
Gardłowe wezwanie pochodziło gdzieś z murów, z okolic groźnie wyglądającej, wycelowanej w nich balisty. Z samych rozmówców widzieli praktycznie tylko szczyty hełmów i kawałki czoła, blanki najwyraźniej przystosowane były dla istot o wzroście ludzkim.
- I łby mi tu wraz odsłonić, z mordy się pokazać, cobyśmy obaczyli, czyście nie grasanci jacyś zaparchaceni!
 
Tadeus jest offline  
Stary 17-04-2014, 12:04   #193
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Gunther ze wszech miar dosyć miał już ludzi żądających od niego wyjaśnień, a przy tym celujących w jego osobę ostrymi grotami. Trzeba było jednak przyznać, że o ile połyskujące szypy strzał pomału przestawały budzić należyty respekt, o tyle gabaryty balisty przywracały właściwy ogląd sytuacji i studziły myśli o pyskówce. Perspektywa bycia przebitym wraz ze swym rumakiem i towarzyszem za plecami, grubym jak ramię drzewcem przypominało nawet imię sierżanta, do którego mieli się zgłosić, oraz imię hrabiego w którego straży bądź co bądź służyli.

Okolica wyglądała jakby w istocie przetoczyła się przez nią banda orków, a stłoczeni na wieżyczce zbrojni nie gadali z manierą typową dla przydrożnych zbójów, co dość dobrze wpasowywało się w wieści zasłyszane od bandytów w klasztorze. Widać atak zielonoskórych barbarzyńców nie był tak dramatyczny w skutkach skoro wciąż byli ludzie skłonni do obrony barykady. Swoją drogą, dumał osiłek, jeśli zaczną w każdym napotkanym osobniku dopatrywać się zbója niechybnie przyjdzie im wkrótce zapaść na paranoję i z szaleństwem w oczach zamknąć się w ciemnej piwnicy, nadstawiając zaostrzony kij w kierunku jedynego do niej wejścia, aby nie dać do siebie dostępu wszelkiemu złu jakie mogłoby się na nich czaić.

Biorąc to wszystko pod uwagę, zachowując jednak podstawowe środki ostrożności takie jak rumak gotowy do galopu i biegnąca w dół zbocza, wąska przecinka wypatrzona w ścianie lasu, mająca posłużyć za ewentualną drogę ucieczki, Gunther wziął się w sobie i odezwał się tymi słowy:

- My nie żadni grasanci, myśmy są ze straży hrabiowskiej, hrabiego... - Skrzętnie przypomniane nazwisko błękitnokrwistego patrona jak na złość uleciało z pamięci. Na całe szczęście w sukurs przyszedł Kieska, który półgębkiem podszepnął potrzebne słowa. - ...jaśnie nam panującego Edmunda von Bluchera! Ruszyliśmy z Weiler, z poboru, będzie prawie dwa tygodnie temu. Mieli my się zgłosić do niejakiego sierżanta Weissberga. Jest u was taki?

Na wszelki słuczaj, jakby operatorowi balisty zupełnym przypadkiem nagle zadrżała ręka, konik gotów był do skoku.
 

Ostatnio edytowane przez Dziadek Zielarz : 17-04-2014 o 17:11.
Dziadek Zielarz jest offline  
Stary 18-04-2014, 01:03   #194
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Wyczerpująca, precyzyjnie brzmiąca introdukcja najwyraźniej w pełni starczyła strażnikom, bowiem po zaledwie dwóch uderzeniach serca nad krawędź blanków wychyliły się dwie wyszczerzone krasnoludzkie mordy.
- Ha! Znaczy się człecze wsparcie!
- Patrzaj Grandi, jacy oni zbrojni, ledwo im się oręż na szkapach mieści!
- Taa... pewnikiem kuśki niewielkie, to se odbić żelastwem muszą...
- No, chodźcie, chodźcie, nie boczcie się, jeśliście nasi, to was przebijać chyba bełcidłem nie będziem. Uh... zaraza! Ale tego parcha to ostawcie przed grodem!


W końcu wprowadzono ich do środka niegdysiejszej faktorii. Obecnie wyglądała raczej na improwizowany punkt wojskowy połączony z obozem uchodźców. Wszędzie było pełno rannych i kulawych, po kątach kryli się wystraszeni cywile, gdzieniegdzie widać też było pojedynczych osmolonych rzemieślników, próbujących niezbyt sprawnie odbudować, co tylko się dało.
- Weissberg! - warknął prowadzący ich khazad, wskazując wielkim paluchem postawnego mężczyznę, odzianego w resztki pokrwawionego munduru. Poruszał się o kulach, ale mimo wszystko sprawiał dość trzeźwe wrażenie.
- Strażnicy! Moi strażnicy!? - Człowiek wskazał ich konie. - Ha! Przyznam, że jestem zdziwiony! Sądziłem, że ten pomysł to bzdura i gdy tylko ludziska dostaną konie i sprzęt, czmychną z nimi w knieje i tyle ich zobaczymy... A tu jakiś oddział dotarł zgodnie z rozkazami! Niebywałe!
Dokładnie zmierzył ich wzrokiem, obłażąc na kulach dookoła.
- Prawie jak prawdziwi strażnicy! - stwierdził w końcu, nie bez satysfakcji. - I pewnikiem żołd wam też prawdziwy obiecano? - zmierzwił brodę zakłopotany. - Potrzebowaliśmy zastąpić zmarłych obrońców, a khazadzi mieli akurat w okolicy najemny oddział... - wytłumaczył, wskazując garść włóczących się po okolicy, pojedynczych brodaczy.

- Chodźcie, siadajcie. - wskazał im długi stół, stojący na środku resztek czegoś, co chyba wcześniej było parterem jakiegoś domu.
- Mogę wam wypisać odpowiednie pismo, byście otrzymali złoto w Weiler, ale po prawdzie, to przydalibyście się wpierw tutaj. Mamy wielu rannych, mury i budynki do odbudowania, nadal mamy też zbyt mało ludzi do patrolów zwiadowczych w pobliskich górach... - wyliczał na palcach. - No i bandziorów się ostatnio w okolicy nagromadziło. Co trzecia dostawa żarcia, wysłana z pobliskich wsi już do nas nie dociera...
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 18-04-2014 o 01:12.
Tadeus jest offline  
Stary 18-04-2014, 10:52   #195
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Sytuacja mu się nie podobała, nie dość że faktoria była w ruinach i nic były z jakimkolwiek handlem na który liczył, to jeszcze ich żołd został spożytkowany żeby zakupić khazackie wsparcie. Święty Sigmarze widzisz i nie grzmisz! Nic, pozostało tylko zarobić na jeszcze większy żołd po powrocie do Weiler.

- Czyli z żołdu nici... - zauważył niepocieszony Viktor - ...o ile w tym piśmie będzie objaśniona cała sytuacja i dostaniemy jeszcze coś za to co tutaj zrobimy raczej nie widzę problemu żebyśmy tu zostali.

- Co do raportu... - zaczął z widoczną dozą niepewności - ...z najważniejszych to w klasztorze Świętego Sigmara zagnieździli się grasanci w sile dziesięciu może chłopa, los kapłanów nieznany. Resztę opowiemy gdy będzie czas. Na teraz, w czym możemy pomóc? Jestem myśliwym, może pomogę wam z zaopatrzeniem po drodze na patrolach ale na wiele bym nie liczył. Czas podły na łowy.

- Gunter, nie chciałbyś przejąć ten młot jako swoją broń? - zapytał towarzysza - Szkoda by było by się zmarnował. Podobnie zapasowy łuk. Kieska? - po czym zwrócił się do sierżanta - Cepy i pałki zostawilibyśmy w depozycie jeżeli to nie przeszkadza. Szkoda koni obciążać.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 18-04-2014 o 11:33.
Dhratlach jest offline  
Stary 18-04-2014, 11:54   #196
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Mieścina prezentowała się porównywalnie do stanu swoich obrońców, czyli nieciekawie. Popalone mury i zrujnowane chałup ledwo trzymające się w pionie, w połączeniu z rannymi, ludźmi w brudnych łachmanach o twarzach naznaczonych zwątpieniem razem dawały obraz nędzy i rozpaczy, który w ironiczny sposób dopełniał widok poruszającego się o kulach sierżanta opowiadającego, że ich żołd powędrował do najemnych, krasnoludzkich kieszeni. Nic tylko położyć się i umrzeć od wrażenia powszechnej sromoty i porażki.

- Słowem macie tu niezły burdel, panie Weissberg.

Nie na jego wachcie. Gunther może i był strażnikiem ledwo od dwóch tygodni, ale poprzednie lata doświadczeń w karczemnym biznesie wyrobiły w nim prawdziwe uczulenie na biadolące łachudry. Jeden z jego szefów, a żeby go pokręciło, tak ich do dyscypliny przyuczał, że kelnerki chodziły jak w krasnoludzkim zegarku, podłoga ciągle capiła pastą do szorowania. Leuden musiał wysłuchiwać iście wojskowych kazań, a nawet gębę myć i taki jakiś śmieszny tabard wdziewać nim na salę wyszedł. Wszystko skończyło się piekielną awanturą i srogich rozmiarów rozróbą, ale czego się nauczył to jego. Taaak... świat oberż i wyszynków to było dzikie miejsce, gdzie bez silnej ręki wszystko szlag by trafił. Męśniak pokręcił głową i popisując się szczytem finezji splunął na ziemię.

- Gunther Leuden. - Sierżant, nie sierżant, ale cham im się nie przedstawił. - To jest Hans Victor, zwany Leśnikiem. Tamten to Hans Apfel, ale woli żeby mówić na niego Kieska. Czwartego towarzysza, braciszka Cuthberta od leśnych bogów, żeśmy pochowali ale żołd jemu takoż się należy. Może miał głodnego dzieciaka na boku, bo ja wiem.

Raport miał co prawda spisać imć braciszek, ale teraz nie był już w stanie tego zrobić, toteż pozostało z pamięci przekazać wydarzenia. Gunther opowiedział o zatargu w karczmie, gdzie zginął szlachcic, o kłopotach w Balndorfie, skrzętnie pomijając sposób w jaki pogorzelec opuścił chałupę, podkreślając za to sprawnie wymierzoną mu sprawiedliwość i uratowanie dziewczynki. Potem gadał o zamieci, wilkach i postradaniu kompana, a na koniec opisał zajście pod klasztorem.

- Dobra, sierżancie, ja to widzę tak. Będziem potrzebować dzień dwa, na ogarnięcie swojego sprzętu zapoznanie się z załogą i wyrychtowanie do dalszych działań. Korona z główki nam nie spadnie jak sobie przy okazji dla sportu porobimy przy odbudowie barykady.

Rzeczywiście należało nieco zregenerować siły, wilczą skórkę porządnie wyprawić, zszyć z podszewką i broń naostrzyć. Może i jaki pancerz wyhandlować? Propozycja Hansa by powalczyć sigmaryckim młotem była do rozważenia. Trzeba będzie kilka porządnych wymachów spróbować nim przesiądzie się na nowy oręż. Osiłek omiótł spojrzeniem panoramę faktorii. Wszystko było w ruinach, ale już gdzieś tam dało się dostrzec okiem wyobraźni sprawną odbudowę. Niemal czuł znajomy zapach pasty do podłóg.

- Medyków to u nas nie uświadczysz, tyle co Kieska, ale znachorem z papierami to on nie jest. Potrzeba nam dokoptować do oddziału kogo znającego się na łataniu dziur po mieczach, albo wprawnego w wojaczce. - Osiłek przysunął sobie jedno z krzeseł i złożył na nim obite od siodła gnaty. Sięgnął po butelkę wina, spłukał gardło kwaśnym trunkiem i kontynuował.

- Inna rzecz to utrzeć nosa tym zbójom co siedzą we klasztorze. Jak se ludzie pomyślą, że bandytom popuszczamy to się rozpanoszą jak zaraza. Weźmy łuki, pochodnie, liny, kilku silnych krasnali z tarczami i jedziemy na zawalidrogów. Może jeszcze jakiego zmyślnego braciszka uda się odratować. Ten tamten oparszywiały wspominał coś o jakimś tunelu wiodącym pod murem. Może i od środka uderzyć.
 

Ostatnio edytowane przez Dziadek Zielarz : 18-04-2014 o 13:36.
Dziadek Zielarz jest offline  
Stary 18-04-2014, 13:00   #197
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Gdy Gunther ich przedstawił, Kieska przyjął postawę Hab-acht, jak na corocznej inspekcji mytniczych posterunków, zasalutował poprawnie i meldunek złożył.

- Panie siedżancie Weissberg! Strażnik konny Hans Apfel melduje się na rozkaz. Proszę, spisałem raportajcę z wojaży tutaj ku waszemu lepszemu rozeznaniu, co po drodze się zdarzyło, abyście mogli lepiej się w tamtejszej sytuacji rozeznać.

Nasz stan osobowy trzeba uzupełnić, mamy też poważne braki w regulaminowym oporządzeniu, co - jak nam w kwatermistrzostwie powiedziano - tu zostanie uzupełnione. Proszę, oto Anforderung, wypisany na osobnej karcie. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko może być dostępne w tych warunkach, ale im lepiej wyrychtowani jesteśmy tym lepiej będziemy służyć Jego Hrabiowskiej Mości, Ku chwale Cesarza!
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 20-04-2014, 01:07   #198
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Sierżant wysłuchał raportów i przeczytał ich pisemną formę z wielkim zainteresowaniem, choć widocznym było, iż niektóre z bardziej zaawansowanych urzędniczych zwrotów mytnika sprawiały mu wyraźne trudności.
- Strażnicy! - podsumował z dumą. - Możecie być pewni, iż w piśmie wspomnę o waszej dotychczasowej wzorowej postawie. Niektóre z tych rzeczy brzmią dość niewiarygodnie... Ale skoro potwierdzicie swoje oddanie i umiejętności pracą tutaj, to nie widzę powodu, by nie podpisać się pod całością raportu...
Zwrócił się do Kieski.
- Doskonały raport, panie Apfel. - pochwalił. - Będę musiał w najbliższym czasie sporządzić parę pism, toteż przyda mi się pomoc tak wprawnej w piórze osoby.

Pogadali jeszcze wstępnie o tym i o tamtym i szybko jasnym stało się, iż nim faktoria nie zdobędzie znowu choćby namiastki obronności, tak długo nie będą mogli pozwolić sobie na dalsze wypady. Sierżant wspomniał też o tym, iż chętnie przejąłby od nich nadliczbową broń, wypisując za nią odpowiednie kwity, które mogliby spieniężyć w Weiler.
- Przydzieliłem wam kwatery w starym domu strażniczym przy południowej bramie, gdzie stacjonują i krasnoludy. Nie ma tam luksusów, ale przynajmniej dach się ostał.

Póki co było jeszcze wcześnie, mogli więc wspomóc miejscowych w odbudowie podstawowych umocnień, wszak i ich miały w najbliższych dniach bronić.

Przydzielone im zadania nie były zbyt ambitne. Odkopać gruz, przenieść materiały, wciągnąć coś liną, spuścić coś liną, wykopać dół, zakopać dół. Wszystko podobno dla obronności grodu. Gdy tak biegali na posyłki, ciężko było nie odnieść wrażenia, iż domniemani rzemieślnicy, którzy sterowali całą odbudową nie mieli o niej zielonego pojęcia. Nie raz zdarzyło się, że przycięte już deski nie mieściły się na przeznaczonym dla nich miejscu, albo budowana konstrukcja wyglądała na skrajnie niestabilną i do bujania starczył jej jedynie mocniejszy wiatr schodzący z pobliskich gór.

Kieska w encyklopedyczna d20+2 (łatwy)= 6 sukces


Mytnik, parę razy zajrzał samozwańczym inżynjerom przez ramię i szybko stwierdził, iż nawet dodanie siedmiu do pięciu przy obliczaniu wysokości muru stanowiło dla nich częstokroć nieprzekraczalną przeszkodę. Zdziwiłby się, gdyby budowany w ten sposób gród przetrwałby choćby tydzień.

W czasie pracy usłyszeli śpiew dochodzący sprzed ich nowej kwatery. Przed nią, na podniszczonym murku siedziało dwóch rozochoconych trunkiem młodych brodaczy, którzy wesoło uderzali w bębny, intonując układaną zapewne na bieżąco pieśń.

Jedzie strażnik, jedzie!
Na parchatym koniu!
Z chęcią dałby w mordę!
Ale nie ma komu!

Cóż bez bitki czynić!
Gdzież swój oręż wrazić?
Tak by druha nocą
Chucią nie porazić?

Jedzie strażnik, jedzie!
Mocno obruszony!
Znów go kompan użył
Na zastępstwo żony!

Biedny strażnik, biedny!
Zadek ma zmłócony!
Jakże tak ma stawać?
Do grodu obrony?

Jak zielonych siekać?
Ogrze łby druzgotać?
Gdy słabizna piecze?
Gdy w rzyci sromota?


Krasnoludy wesoło potupywały i pogwizdywały, a pracujący w pocie czoła robotnicy nie mogli się powstrzymać przed powtarzaniem pod nosem skocznej, wpadającej w ucho melodii. Najwyraźniej rodził się nowy karczemny klasyk.
 
Tadeus jest offline  
Stary 23-04-2014, 21:50   #199
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Uwijał się jak mrówka i co by nie powiedzieć był lekko zmęczony. Stawianie nowego muru i umocnień, latanie z kamieniami i zaprawą potrafiło mocno nadwyrężyć każdy z możliwych materiałów. Jednak był plus tej pracy, dawno nie miał możliwości poczuć wszystkich kości, a teraz miał. Nie było to najgorsze co robił do tej pory, a pozytywne zmęczenie dawało jasność myśli co zaowocowało powoli rodzącym się planem.

Chociaż zgliszcza dawnej faktorii nie oferowały dużo i nawet na handel na który liczył nie miał co liczyć. Jedyną opcją było wymienienie posiadanych noży i skór na kwity po odpowiedniej negocjacji i tak oto odciążony ciężarem i niewygodą rzeczy i skór które to nosił przy sobie i przy koniu mógł spokojnie wybrać się w pobliskie lasy.

Tak też uczynił uprzednio żegnając się z towarzyszami wyjaśniając po krótce gdzie zmierza i udał się w pobliskie lasy sidła i wnyki pozastawiać na mniejszą zwierzynę, oraz zapolować na grubszego zwierza. Miał zamiar zdobyć w ten sposób mięso i skóry, a potem wymienić je u sierżanta na jakże cenne kwity które by dołączyłyby do już przez niego posiadanych przez niego kwitów zamkniętych w szczelnej tubie którą wymienił na pomoc przy odbudowie i drobnym handlem.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 24-04-2014 o 11:23.
Dhratlach jest offline  
Stary 24-04-2014, 00:08   #200
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Gunther łaził w te i wewte dźwigając na barach grube bele drewna, które potem banda chłopków wbijała tęgimi kafarami w ziemię. Goły tors znaczyły mu rozmaite tatuaże, których nazbierał pokaźną ilość przez długie lata pracy w karczmach Ostermarku. Drab mrużył oczy przed ostrym, wiosennym słońcem, które sporadycznie wychylało się zza chmur, albo klął siarczyście kiedy jakiś smarkacz przemknął mu pod nogami. Opierunek mieli tutaj cokolwiek mizerny, jadła i napitku niespecjalnie dużo, ale w porównaniu do nocy pod chmurką z jednym okiem wciąż otwartym na zagrożenia była to miłą odmiana. Uczciwa fizyczna praca w gronie podobnych co on prostych ludzi też była przyjemną odskocznią od nadstawiania karku w hrabiowskim imieniu i długiej podróży na trzęsącym się końskim zadzie.

Jeśli o koniach mowa, to i Siwuch zażywał obecnie luksusów. Choć nie dostał nic ponad dziurawą wiatę, koryto mętnej deszczówki i stertę drugiej świeżości siana, to od czasu do czasu odwiedzał go chłopak stajenny, wynosił ze stajni obornik i przynosił jaki smakołyk, na przykład garstkę orzechów, albo ogryzek jabłka. Żeby się czterokopytna kreatura za bardzo nie rozleniwiła w stajence zjawiał się i Gunther żeby coś z juków zabrać, a przy okazji swoich wizyt poklepać konia po głupi łbie, albo wziąć na chwilę do pracy przy targaniu jakiegoś cięższego tobołu.

Po osiłku nie było specjalnie widać zmęczenia. Może za wyjątkiem krasnali i kilku podobnych mu posturą osobników, większość pracujących przy odbudowie wyglądała jakby cokolwiek robiła w kamieniołomach i to za głodową stawkę. Ha! Banda cherlawych zgniłków. W przerwach od harówki Gunther leżał na drewnianej ławie wygrzewając się na słoneczku , albo szwendał tu i tam zadzierzgając nowe znajomości pośród załogi. Z tego wszystkiego dowiedział się, że kusznik o imieniu Odo zwiał od żony i zaciągnął się do straży. Stara ponoć nakryła go, że miał dzieciaki na boku, więc ten skrył się pod mundurem. Inny wiarus, którego zwali Mertens, opowiadał z kolei długą i wydumaną historię swego miecza, który to podobno pamiętał jeszcze czasy Magnusa Pobożnego i miał wędrować w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie. Klinga faktycznie była stara, rdzawa i szczerbata, ale wątpliwe było, czy z racji wieku, czy raczej nędznej jakości taniego surowca.

Gdzieś tam przewijali się jego towarzysze, ale każdego ciągnęło w trochę innym kierunku, więc za wiele ze sobą nie pogadali, ot tyle co przy wbijaniu gwoździ z Leśnikiem , czy łajaniu budowniczych-imbecyli przez Kieskę. Zresztą tyle się ostatnio naoglądali, że parę godzin osobno przyjmowali nawet jako pewną ulgę.

Najbardziej rozmowne okazały się być krasnoludy. Z tych przedstawicieli brodatej rasy były chytre gnojki, ale na pewien sposób ich bezpośredni charakter przypadł wykidajle do gustu. Dwa typki zwały się Shedar i Zefir. Rzecz jasna ten, który wziął przydomek od lekkiego wietrzyku był tęgim i nalanym grubasem, co uważał za bardzo dobry dowcip. Kiedy nadarzała się taka okazja, Gunther dosiadał się do nich, żarł chleb i popijał go kwaśnym winiakiem, ponoć jakąś specjalnością. Krasnoludy zaraz przedstawiły mu sprawę, że jedyne czego w tej wioseczce nie brakuje to zapasów starego smalcu, z którego kuk przyrządza najpaskudniejszą na świecie, zawiesistą polewkę, ale i najlepszą zaprawę do uszczelniania dziur w dachu. Został też ostrzeżony, żeby nie denerwować wybuchowego z charakteru kucharza, bo wtedy można tęgiego nieżytu dostać jak Ci mściwy człek czego dosypie. Nasłuchał się też dziesiątków przekleństw na orczy pomiot, z których połowy nawet nie umiałby wymówić. W towarzystwie brodaczy Leuden szybko podłapał skoczną melodyjkę przyśpiewki i już po kilku głębszych sam ochoczo nucił sobie co lepsze kawałki.

Co najważniejsze jednak, krasnale zdradziły osiłkowi, gdzie można wyczaić chętne babki, którym różnicy nie robiło, czy amant ma brodę do pasa i metr pięćdziesiąt wzrostu, co mogło też wybitnie pomóc na Guntherową nieciekawą gębę. Odliczywszy odpowiednią ilość drobnicy osiłek udał się pod wskazany adres i poużywał sobie solidnie po dwóch tygodniach bez kobiety. Dziewka do najurodziwszych nie należała i ewidentnie odwiedzało ją więcej dzielnych strażników, ale policzyła sobie tanio i nawet była umyta.

Handlarzy niestety było jak na lekarstwo. Widać ostatnie ataki odstraszyły łasych na pieniądze kramarzy, co odbijało się na jakości sprzętu i uzbrojenia załogi. Jeden jedyny człek, który znał się jako tako na obróbce futer stracił oko i chyba miał problem z głową, bo wciąż brał Gunthera za swojego syna i próbował wydawać mu polecenia. Osiłek cierpliwie znosił kazania pomylonego rzemieślnika, czekając jedynie aż tamten skończy z jego płaszczem. Skórka wyszła nienajgorzej, chociaż robociznę przyszło mu odpracować porządkując zakurzony składzik pełen wyliniałych futer, których nigdy nikt nie kupił. Niestety na tym skończyły się przygody z lokalnymi wyrobnikami, choć zawsze pozostawała możliwość że kogoś przeoczył.

Trzeba będzie też rozmówić się z samym sierżantem, jak ten przetrawi ich pomysły i zapozna się na spokojnie z raportem. Nie podobna było zostawić za sobą obwiesiów w klasztorze.

Na dobry koniec dnia Gunther zrobił sobie jeszcze krótki sparing z nowymi brodatymi kamratami, próbując swoich sił z sigmaryckim młotem. Żelastwo było ciężkie i nieporęczne, toteż nazbierał sporo sińców, nim wbił sobie do łba żeby nie stać w miejscu jak do rąbania drwa, ale krążyć i schodzić z linii ataku. Dotąd Leuden nie widział potrzeby nauki walki innej niż prostolinijne dawanie w mordę, ale jako strażnikowi dobrze było opanować i poważniejszą formę wymachiwania orężem.

Nażarty, zmęczony i spełniony wizytą w burdeliku, Gunther udał się na zasłużony odpoczynek.
 
Dziadek Zielarz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172