Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2014, 17:35   #195
Tiras Marekul
 
Tiras Marekul's Avatar
 
Reputacja: 1 Tiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnie
Trzeszczenie spróchniałych desek nad głową i trzaski dobiegające z piętra wyżej zbudziły drzemiącego na fotelu szlachcica. W pierwszej chwili poczuł w jak bardzo niewygodnej pozycji przyszło mu spać, zdrętwiałe i zziębnięte ciało protestowało niechętnie dając wprowadzić się w ruch. W palenisku żarzyły się resztki brzozowego drewna, które przez noc wypaliło się praktycznie do cna. Między szczelinami w drzwiach i oknach do izby wdarł się przenikliwy ziąb nocy. Dwie myszy popiskiwały krzątając się przy kawałku czerstwego chleba w zaciemnionym narożniku gospody.

Stukot na górze znów dotarł do uszu, tym razem już zbudzonego, młodzieńca. Zerwał się z fotela wraz z towarzyszącym mu uczuciem jakby właśnie opuszczał trumnę w której spędził ostatnią dekadę. Kręgi szyjne łupnęły głucho i boleśnie. Walbrecht rozejrzał się dookoła przypinając broń do pasa. Jego oczy świeciły w ciemności jak dwie małe zapałki o płomieniu w kolorze krwi. Mało kto wiedział, że jest to spowodowane zdolnością widzenia w ciemności. Stół przy którym jedli wieczorem został uprzątnięty nocą, w izbie panował względny porządek i spokój. Zapanowała głucha cisza chwilę później przerwana kolejnymi stuknięciami.
- Czy was do reszty pogięło?! - Krzyknął młodzieniec wchodząc na górę. Musiał zbudzić wszystkich jeśli ktoś nadal nie spał. Wyciągnął pistolet z kabury, nabity jeszcze poprzedniego dnia, w drugą rękę chwycił lewak.

Eusebio wychodził właśnie z pokoju kiedy obaj spotkali się na piętrze. Szlachcic zmierzył go przerażającym wzrokiem pełnym wściekłości, jakby kolor tęczówki miał zdradzać emocje. Pokutnik zatrzymał się na moment wskazując bronią skąd dochodzi hałas. Szlachcic stanął w otwartych drzwiach i wycelował. Ożywieniec trzymał w swych zimnych szponach jednego z cudzoziemców, broniącego się myśliwskim nożem.
- Wyrwij się! Teraz! - Krzyknął do Borysa, jednocześnie przyciągając uwagę ghula by ten spojrzał na szlachcica i oderwał się od dotychczasowej ofiary. Pistolet wystrzelił posyłając ołowianą kulkę w kierunku celu. Kłęby białego dymu i zapach prochu rozniósł się po korytarzu.
 
__________________
Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn.
Tiras Marekul jest offline