Sue zaczęła się głośno śmiać krztusząc się porcją kukurydzianej, bezsmakowej potrawy. Jej niespodziewany napad śmiechu na szczęście szybko minął.
- Wybaczcie - powiedziała po chwili. - Nie uważacie, że mamy jeszcze mniejsze szanse rozdzielając się? - spojrzała po towarzyszach. - Jeden, nawet solidny, samochód pełen rannych jadący przez miasto opanowane przez Fumedores... to nie może skończyć się dobrze.
- Co do pokonania drogi pieszo, ja raczej nie dam rady, sądzę, że nie tylko ja. Idąc pieszo też nie będziecie zbyt bezpieczni. Jesteśmy w ciemnej dupie - skończyła mówić i wróciła do śniadania. |