Wyczerpująca, precyzyjnie brzmiąca introdukcja najwyraźniej w pełni starczyła strażnikom, bowiem po zaledwie dwóch uderzeniach serca nad krawędź blanków wychyliły się dwie wyszczerzone krasnoludzkie mordy. - Ha! Znaczy się człecze wsparcie!
- Patrzaj Grandi, jacy oni zbrojni, ledwo im się oręż na szkapach mieści!
- Taa... pewnikiem kuśki niewielkie, to se odbić żelastwem muszą...
- No, chodźcie, chodźcie, nie boczcie się, jeśliście nasi, to was przebijać chyba bełcidłem nie będziem. Uh... zaraza! Ale tego parcha to ostawcie przed grodem!
W końcu wprowadzono ich do środka niegdysiejszej faktorii. Obecnie wyglądała raczej na improwizowany punkt wojskowy połączony z obozem uchodźców. Wszędzie było pełno rannych i kulawych, po kątach kryli się wystraszeni cywile, gdzieniegdzie widać też było pojedynczych osmolonych rzemieślników, próbujących niezbyt sprawnie odbudować, co tylko się dało. - Weissberg! - warknął prowadzący ich khazad, wskazując wielkim paluchem postawnego mężczyznę, odzianego w resztki pokrwawionego munduru. Poruszał się o kulach, ale mimo wszystko sprawiał dość trzeźwe wrażenie. - Strażnicy! Moi strażnicy!? - Człowiek wskazał ich konie. - Ha! Przyznam, że jestem zdziwiony! Sądziłem, że ten pomysł to bzdura i gdy tylko ludziska dostaną konie i sprzęt, czmychną z nimi w knieje i tyle ich zobaczymy... A tu jakiś oddział dotarł zgodnie z rozkazami! Niebywałe!
Dokładnie zmierzył ich wzrokiem, obłażąc na kulach dookoła. - Prawie jak prawdziwi strażnicy! - stwierdził w końcu, nie bez satysfakcji. - I pewnikiem żołd wam też prawdziwy obiecano? - zmierzwił brodę zakłopotany. - Potrzebowaliśmy zastąpić zmarłych obrońców, a khazadzi mieli akurat w okolicy najemny oddział... - wytłumaczył, wskazując garść włóczących się po okolicy, pojedynczych brodaczy. - Chodźcie, siadajcie. - wskazał im długi stół, stojący na środku resztek czegoś, co chyba wcześniej było parterem jakiegoś domu. - Mogę wam wypisać odpowiednie pismo, byście otrzymali złoto w Weiler, ale po prawdzie, to przydalibyście się wpierw tutaj. Mamy wielu rannych, mury i budynki do odbudowania, nadal mamy też zbyt mało ludzi do patrolów zwiadowczych w pobliskich górach... - wyliczał na palcach. - No i bandziorów się ostatnio w okolicy nagromadziło. Co trzecia dostawa żarcia, wysłana z pobliskich wsi już do nas nie dociera...
Ostatnio edytowane przez Tadeus : 18-04-2014 o 01:12.
|