Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2014, 07:29   #29
cb
 
cb's Avatar
 
Reputacja: 1 cb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemu
Metro, podobnie jak przedwojenne, znane z opowieści LA, przypominało Johnowi michę gulaszu. Weź grzybki, orzechy ziemne, marchew, mięso, przyprawy wymieszaj i otrzymasz twór jedyny w swoim rodzaju. Będzie miał kolor kupy, będzie zbyt treściwy jak na zupę i zbyt rzadki jak na drugie. Niby każdy zna składniki ale nie ma dwóch osób które przyrządzałyby go tak samo. Metro, cóż zbyt małe jak na prawdziwy świat ale za duże jak na schron, zróżnicowane etnicznie i skonfliktowane ale jednak żyjące w dziwnej symbiozie. Jeśli zaś chodzi o kolor to na twarzy Johna zawsze pojawiał się uśmiech gdy po pijaku odpowiadał: – Ciemno jak w dupie.

Posterunkowy Williams niejednokrotnie opuszczał już stolicę więc nie wybałuszał gał aż tak jak pozostali na widok cudów techniki na niebieskiej stacji. Zamiast tego starał się sobie poukładać w głowie to czego poprzedniej nocy dowiedział się od Szynki. Z pijackich wynurzeń chudzielca wyłonił się dość dziwny obraz. Skurczybyk był synem rzeźnika i ponoć swą ksywę dostał bo w dzieciństwie szynki miał powyżej uszu. I stąd, jak powiedział, jest taki mizerny. John trochę w życiu widział ale jak do tej pory nie spotkał skurwiela który odmówiłby żarcia. Zwłaszcza świeżej szynki. Ponadto większość producentów najlepszy towar przeznaczało na handel. Na własny użytek szedł drugi sort. Jednym słowem historyjka gliny nie przekonała. Wątpliwości budziły też okoliczności w których Chudzielec wszedł w posiadane klucza. Popiwszy twierdził raz, że go wygrał raz że odziedziczył, chwilę później sugerował kradzież. Wątpliwości Johna potwierdziły się gdy Szynka opowiedział o swoich problemach związanych z hazardem. Nieco już wcięty glina był już niemal pewien, że rozmawia z mitomanem, pijakiem hazardzistą i złodziejem. Zaraz mi się tu gnojek do spisku przyzna – myślał z zadowoleniem. Oczyma duszy już widział sąd i karę wymierzaną zbrodzieniowi. Niestety konieczność kontynuowania dyskretnego przesłuchania przy kolejnej kolejce rozproszyła dzielnego stróża prawa. Teraz gdy maszerowali ku stolicy mógł przeanalizować fakty po raz wtóry. Nonsensy spowodowane alkoholem wyparowały z głowy ale wątpliwości pozostały. Tak czy siak Młody chciał być w polis jak najszybciej nie pozostawało więc nic innego jak zdać się na podejrzanego anorektyka. John postanowił być czujny i obserwować uważnie trasę, przewodnika i matołka którego pod wpływem impulsu chciał odwalić. Nie to żeby Danielowi odpuścił, o nie po prostu nie nadszedł jeszcze ten czas.

Gdy Szynka otworzył drzwi owiał ich wszystkich ohydny smród. Jebało jak stare jajka zawinięte w nieprane od wojny skarpety. Nie było mowy by John wszedł tam w swoim wychuchanym mundurze. O nie!. - Sekunda - powiedział - muszę zmienić spodnie. - wyciągnął z plecaka obszarpane spodnie i przebrał się. Zmienił też buty i koszulę. Wyglądał by teraz jak łachmyta jakich w metrze wielu gdyby nie pas dookoła bioder i kamizelka kuloodporna nałożona na flanelę. Szybko i sprawnie zawinął swój skarb w kawał czystej folii i schował do plecaka. – Dzięki, możemy ruszać. rzucił po chwili upewniając się, że całe oporządzenie leży na nim gładko i jest łatwo dostępne.
 
__________________
Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić.
Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść.
cb jest offline