Marek Energicznie wstał.
- Kurwa ! Zygmunt Znowu mieszasz mnie i moich bliskich w te polityczne gierki. Uwierz mi, że mnie to gówno obchodzi. Przyjechałem tutaj, bo uwierzyłem, że mogę wrócić do domu który zmuszony byłem opuścić. Nie chcę ci przypominać, że przyczyną porażki Garou w tym rejonie były wasze niesnaski i kłótnie.
Lider popatrzył na Srebrnego kła wrogo. Atmosfera zagęściła się. Maria położyła dłoń na ramieniu Marka.
- Zrozum- Powiedziała- Wszystcy wiele poświęciliśmy i nie chcemy kolejnej kłótni rodzeństwa. Chcemy żyć w spokoju. Przyjechaliśmy tutaj chronić naszego terenu przed wrogami.
Zapadła cisza którą na chwilę przerwał Andrzej otwierający puszkę piwa. Marek Cały czas patrzył na Zygmunta.
- Chcesz mi powiedzieć, że przyjechałem na próżno ? Jakim chcesz być alfą jeśli cały czas troszczysz się o siebie, a nie o swoją watahę. Izabela jest taka sama. Wyboru nie mamy żadnego jeśli chcesz wiedzieć. |