Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2014, 14:33   #3
Aves
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Pięćdziesięcioletni mężczyzna ubrany w skórzaną kurtkę oraz brudne znoszone jeansy przysiadł na chwilę na cmentarnej ławce, łopatę położył położył na ziemi i patrzył w płomień znicza, później zauważył duchy. Uśmiechnął się do nich smutno. Nazywał się Zygmunt Czarnecki i pracował jako grabarz od paru miesięcy, lubił tą pracę i ludzi z którymi pracował.
Dodatkowo miał własne lokum więc nic więcej nie było mu potrzebne do normalności, bo przecież szczęściem tego nie mógł nazwać. Dłoń automatycznie zaczęła głaskać biało-szarą brodę. Ten nawyk zawsze pojawiał się kiedy Zygmunt rozmyślał. Przypominał sobie właśnie jak do tego wszystkiego doszło.
Pod wpływem alkoholu spowodował wypadek w którym zginęła jego żona i córka on sam nie wiedząc dlaczego obudził się w grobie i sam z niego wyszedł za sprawą tajemniczej zjawy.

Później działy się dziwniejsze rzeczy zaczynał widzieć duchy, czas odmierzany był do tyłu, bardziej czuł swoje narządy jakby zmysł czucia wewnętrznego został wzmocniony, co automatycznie przekładało się na dotkliwsze odczuwanie bólu.
Krakanie sprawiło, że odwrócił się natychmiast i chwycił swoją łopatę, ostatnio jego życie składało się z pasma dziwnych wypadków, a jeszcze na domiar złego grabarze gadali między sobą o jakiś satanistach wałęsających się po cmentarzu nocą i rozwalających i rozkopujących groby. Na szczęście nie był to nikt z miejscowych chuliganów a Duży czarny kruk.
Zwierzę zerwało się do lotu upuszczając małą złotą kopertę. Zygmunt podszedł do niej
schylił się i podniósł ją z ziemi była zaadresowana do niego.
Schował ją więc w kieszeni kurtki i udał się do pobliskiego sklepu i później do domu.

Będąc już w swojej małej chatce odłożył łopatę na miejsce, postawił torbę z zakupami na stoliku, dwa Harnasie zastukały o siebie radośnie.
Włączył światło oraz stare pamiętające czasy PRL-u radio i wyciągnął schłodzone piwo oraz pęto kiełbasy z siatki.
Otworzył butelkę i z ulgą przyjął pierwszy łyk chłodnego napoju i zagryzł kiełbasą.
Później przypomniał sobie o liście wyciągnął go z kieszeni rozerwał kopertę i wyciągnął list zostawiając na papierze ślady ziemi zaczął czytać co jakiś czas popijając piwo.

Kiedy skończył posiłek oraz dopił piwo odłożył list i zastanawiał się nad jego treścią.
Na wszelki wypadek podszedł do szafki w której trzymał swój rewolwer sprawdził czy jest naładowany i schował go pod poduszką. Pozamykał wszystkie drzwi i okna. Rozebrał się zgasił światło wyłączył Radio i poszedł spać. Jutro czekali na niego kolejni goście do "zakwaterowania".
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 19-04-2014 o 20:00.
Aves jest offline