Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2014, 03:53   #61
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Gnom, elfka, niziołka i cała reszta. Odłamek czuł się jak w jakieś menażerii, ponownie prawie jak w Sigil. Mikro Sigil, zagęszczonego do jakiegoś zapomnianego zaułka, który zaczął przenikać z jednym z planów. Pełno cielesnych dookoła i nikogo z jego rodzaju lub przynajmniej do niego podobnego. Mimo wszystko była to jakaś oaza spokoju w tym nieprzewidywalnym dla niego miejscu. Teraz z kolei miał pomóc w odgadnięciu co, lub kto zabił dwójkę towarzyszy reszty zebranego tu towarzystwa. Całkiem niebezpiecznego jak się zdawało. Fakt że nie chcieli ich zabić uznał więc za okoliczności sprzyjające. O samym Wspaniałym Gonie słyszał nieco, głównie legendy czy opowieści. Spotkać legendę bez żadnych ozdobników bardów zawsze było pouczającym doświadczeniem, to na przykład uczyło, że da się ich zabić.


Po wszystkich powitaniach i zaprowadzeniu do namiotu, zajął się oglądaniem ciał. Na początek, zawiesił kulę światła, żeby mieć dobry widok. Nie znał się na ruesti, ale kilka rzeczy było nienaturalnych. Nienaturalnych nawet jak na nieumarłych się znaczy. Najgłębsze rany faktycznie zdawały się być po ostrzach. Na pewno nie mieczach, ale sztyletach lub długich nożach i owszem. O ile była to stal lub coś stworzone humanoidalną ręką. Reszta wskazywała mu raczej na coś innego, rany szarpane, ślady pazurów, może szponów, ciężko było mu powiedzieć. Krew nigdzie nie spłynęła, ciała się nie rozkładały, ale może to była ich normalna właściwość, tego nie był pewien. Z drugiej strony, byli jacyś wychudli, jedyna diagnoza jaka mu się nasuwała, to wyssanie. Ktoś musiał wyssać z nich soki życiowe, zostawiając suchymi jak wiór. Mógł się mylić, ale zdawało mu się że mógł częściowo określić winowajcę.


Wyszedł z namiotu i podszedł do Llariel, poprawiając szatę i starając się nie potknąć o nic. Podzielił się wcześniej spostrzeżeniami ze swoimi towarzyszami, teraz była pora na ruesti.
- Coś ich nadziało i wyssało, wynaturzenie lub cały rój niedużych z jednym większym. Za dużo zadrapań, śladów pazurów lub szponów żeby były to zwierzęta, które zajęły się dopiero martwym ciałem. Płynie w was krew lub coś podobnego? - Zakończył swoje wnioski pytaniem, które mogło potwierdzić jego domysły. - Gigantyczne ćmy lub komary wystawione na wpływy spoza muru się tu czasem kręcą? - Nie mógł mieć pewności, a podejrzenia opierał na zbyt małej ilości faktów jak dla komfortu Gariona. Lubił mieć więcej kawałków układanki i na spokojnie je do siebie dopasowywać.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline