Słowik i Ross roześmiali się słysząc tłumaczenia mężczyzny. Ten rzeczywiście nie mógł mieć wiele wspólnego z wojaczką, jeżeli nawet nie wiedział, kto to są maruderzy.
- Jakbyś był maruder, to byś nie był z olbrzymich sił, tylko z osłów, które za wojskiem nie nadążają. Albo lezą za wolno, bo na przykład niosą rannego... - Słowik wskazał półprzytomnego mężczyznę, nawet z pomocą pozostałych ledwo stojącego na nogach. - Albo tak jak mówisz, nie mają sprzętu odpowiedniego by być na pierwszej linii, albo tyle się już narabowali i na gwałcili, że ledwo nogami powłóczą. - Słowik przez chwilę milczał i ciężko zza maski zakrywającej mu twarz było stwierdzić, co naprawdę myślał. - Ale kto, to ja by wtedy był, żeby was oceniać. - Roześmiał się i podszedł do grupy, żeby po kolei uścisnąć im ręce. - Wołają na mnie Słowik. |