Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2014, 17:49   #7
Nimitz
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Dziewczyna stała tak przez chwilę wpatrując się w miejsce gdzie czarna kulka będąca krukiem zniknęła jej z oczu. Po czym ruszyła spokojnie w stronę parkingu stukając swoimi obcasami i w zamyśleniu kręcąc na palcu kluczykiem od Małej Czerwonej Smoczycy, uwieszonym na kółeczku od żółtego breloczka ozdobionego w założeniu zabawnym napisem: „FOLLOW THIS CAR, I'M C.I.A. CUTE INCREDIBLE ATTRACTIVE" .

Schowała kartkę przyniesioną przez ptaka do kieszeni swojego szarego płaszcza i ułożyła ostrożnie skrzypce na tylnym siedzeniu auta. Przecież miała czas. Przekręciła klucz w stacyjce słuchając cichego rozkosznego pomruku swojego małego wehikułu.
– Cześć, jak tam mijał dzień? Poderwałaś jakieś przyjazne BMW ? - zapytała z uśmiechem głaszcząc delikatnie kierownicę. Mówiła do auta tylko jak jechała sama, zdając sobie sprawę, że wywołałoby to co najwyżej pobłażliwe uśmiechy, choć jej samej jakby zawsze poprawiało nastrój.
Auto jak zawsze nie przejmowało się odpowiedzią, więc schyliła się do schowka ulokowanego po stronie pasażera i otworzyła go odsłaniając przed światem jego zawartość, widząc którą, jeden z jej znajomych stwierdził : „Wiesz.... jeżeli twoje auto jest kobietą, to to zapewne jest jej torebka. Bez kompasu i liny nie zamierzam się tam zapuszczać. That thing is evil!”, zachichotała przerzucając papiery i płyty upchane wraz z apteczką i wyciągnęła jeden z błyszczących krążków nie opatrzony żadnym podpisem.
Wolała dać się muzyce zaskoczyć. Tak też, gdy tylko zabrzmiały pierwsze nuty planetarnego dzieła Holsta poświęcone Merkuremu, uśmiechnęła się z niejaką satysfakcją.

– No, posłaniec już był, zobaczymy co będzie dalej.- 1 - ruszyła spokojnie w stronę domu, zatrzymując się po drodze skuszona przez knajpkę opatrzoną dużych rozmiarów napisem „SUSHI”, by wziąć na wynos jakiś zestaw dla dwojga.

Wchodząc na najwyższe piętro budynku obdarzyła na schodach uśmiechem jakiegoś chłopaka. Zamek zachrzęścił witając ją radośnie i otworzyła drzwi skromnej kawalerki w całości utrzymanej w PGR-owskim stylu. No prawie w całości, nie mogła się powstrzymać aby nie przywieźć ze sobą dużego telewizora wraz z zestawem kina domowego.
Ale nie zamierzała narzekać, zwłaszcza, że znalazła mieszkanie zaledwie w tydzień, do tego w całkiem przyzwoitej cenie.
Na parapecie okna, tuż przy wyjściu balkonowym w typowym łóżeczku „dla kota” leżało zwinięte w kłębek stworzenie pokryte łuską i leniwym wzrokiem ledwo uchylonych oczu spoglądało w 40 cali telewizora LG, który dostała rok temu na święta od rodziców. Kanały zmieniały się samoistnie, jedynie chwilami pozostając na jednym, jakby „w zamyśleniu”. Gdy tylko weszła do domu, pionowa źrenica drgnęła rozszerzając się na chwilę i zwróciła w jej stronę.


„Długo Cię nie było, fille.” - usłyszała ciepły mruczący głos w swojej głowie, gdy smok zeskoczył z parapetu przeciągając się leniwie na podłodze.
Podniosła torbę z jedzeniem, które kupiła po drodze do góry aby lepiej ją zobaczył.

- Masz ochotę na rybkę? Zajechałam i wzięłam dla naszej dwójki.- ruszyła spokojnie w stronę kuchni, gdzie postawiła sprawunki na małym stoliku. Zdjęła płaszcz i rzuciła go niechlujnie na oparcie krzesła, po czym zaczęła rozstawiać jedzenie na talerzykach. Usłyszała, jak w pokoju telewizor zatrzymuje się na jakimś programie dotyczącym planet i hipotez dotyczących kosmosu.
„Prawdopodobnie Discovery” - pomyślała uśmiechnąwszy się do siebie znając upodobania swojego chowańca, który lubił wiedzieć wszystko.
Odgłos pazurów na drewnianej klepce, którą wyłożona była podłoga zdradził, że wizja smacznego posiłku skusiła go do dotrzymania jej towarzystwa.
Błoniaste skrzydła smoka rozłożyły się, gdy wskakiwał na stół w pobliże swojego talerza.

„Dostałaś partię?”- usłyszała myślowy przekaz gdy tylko zabrał się za jedzenie.

– Wyników jeszcze nie było, ale prawdopodobnie tak. - odpowiedziała siadając naprzeciwko niego. Przegryzła kilka kęsów i zawiedziona stwierdziła, że posiłek nie należy do najlepszych. Jej towarzyszowi również smak musiał nie dopasować, gdyż wpadł na jeden ze swoich szalonych pomysłów.

„Przygotuj mi Fugu, mein Kind” -usłyszała w myślach i prawie się zakrztusiła.

– Ta ryba nie jest dostępna w Polsce. Do tego mało kto umie ją przygotować. - odpowiedziała gdy tylko przełknęła swoje sushi.

„Oglądałem na ten temat program. Pokażę Ci jak. Przygotuj fugu.”– zobaczyła, że spogląda w jej stronę z naciskiem.
Westchnęła.
– Dobrze Baltazarze, przygotuję Ci fugu, ale może mi to trochę zabrać czasu. – chciała zakończyć na tym dyskusję, ale zatrzymała kolejny kęs w połowie drogi do ust – A , jeżeli myślę o czasie, to nie mówię, że przygotuję Ci ten posiłek dzisiaj czy jutro. – dodała wiedząc, że jej towarzysz gotów byłby się nastawić na posiłek „zaraz”, zwłaszcza, że jego pojęcie „czasu” wydawało się dosyć abstrakcyjne, nawet bardziej abstrakcyjne niż dla niej samej. Do tego, nie otrzymawszy obiektu swojej prośby bez dokładnego wyjaśnienia okoliczności mógłby poczuć się urażony, a Ariana zdecydowanie nie chciała go urazić.

Złote gadzie oczy spojrzały się na nią jakby lekko zawiedzione, ale mimo to odpowiedź musiała go usatysfakcjonować, gdyż powrócił do jedzenia swojego sushi, a gdy przyglądała się mu zdawało jej się przez chwilę, że jego posiłek był inny.
„Cwaniak” - przebiegło jej przez myśl.
„Słyszałem” - przyszła odpowiedź, i mogłaby przysiąc, że smok uśmiecha się kpiąco.
Wrzucając puste talerze do zlewu, z mocnym postanowieniem zmycia ich „jutro” przypomniała sobie o posłańcu.

Sięgnęła do kieszeni płaszcza i otworzyła wiadomość.

„Przybądź”

Przez chwilę w swoich myślach ujrzała obraz miejsca, do którego miała się udać, jednak magia, którą nasycona była kartka, bądź też sama wiadomość, zdawała się milknąć i ginąć w mroku niczym dogasająca świeca.
Przeszła do pokoju i położyła dokument na starej kanapie obok Baltazara, który powrócił do swojego ulubionego zajęcia jakim było przerzucanie kanałów i sięgnęła po laptop sprawdzając maila, próbując oszukać samą siebie co do tego, że „tylko sprawdza codzienny spam”.

„Już od dwóch tygodni nie byłaś na żadnej imprezie” - usłyszała w swojej głowie głos smoka, który tonem zdradzał jego rozbawienie.

– Nie chciało mi się. – Powiedziała spokojnie, wiedząc, że nie brzmi to zbyt szczerze. – Może dzisiaj na jakąś się wybiorę, nowe miasto... nowi ludzie...

„Mhmmm, oczywiście.” - odpowiedź jakiej udzielił w jej głowie zdawała się nosić znamiona sarkazmu.

Usłyszała, że kanał znów zatrzymał się w konkretnym miejscu, tym razem obraz przedstawiał jakiś program kulinarny.
„O, to już wiem skąd on bierze te wszystkie szalone pomysły dotyczące gotowania. Muszę zapamiętać aby odwołać subskrypcję tego kanału. „ - zamyśliła się

„Słyszałem!” - usłyszała po sekundzie odpowiedź smoka.

Westchnęła spoglądając na niego i widząc, że przygląda się wiadomości.

– Przyniósł mi ją kruk, tuż po przesłuchaniu. – stwierdziła

Mądre złote oczy ponownie podniosły się w jej stronę.

„Zamierzasz odpowiedzieć na wezwanie?” - zapytał przyglądając się kartce z zaciekawieniem.

– Sama nie wiem. Sądzę, że powinnam. -westchnęła ujmując kartkę w swoje długie zręczne palce.

„Oh, to chyba nici z imprezy..” - ponownie wyczuła w jego głosie sarkazm i jakby rozbawioną nutę.

– Jedno nie wyklucza drugiego, a co się odwlecze.. – ujęła koniec pyska smoka między palec środkowy i serdeczny i delikatnie ścisnęła, na co on w odpowiedzi uniósł podbródek oczekując drapania. – Czyli sprawdzamy, kto i po co, przyszykował wezwanie, a potem impreza. pieściła delikatnie palcami pokrytą łuską skórę przez jeszcze chwilę.
-Podejrzewam, że czas będzie dla nas łaskawy. – wstała i ruszyła pakując strój na zmianę do pokrowca. Gdy była gotowa ruszyła do smoczycy, w jednej dłoni dzierżąc pokrowiec ze strojem, w drugiej transporter dla kota, gdyż wiedziony ciekawością Baltazar uparł się na towarzyszenie jej, przynajmniej w jedną stronę.

– Tylko nie wciskaj czerwonego guzika – Powiedziała konspiracyjnie do Baltazara, kładąc transporter na siedzeniu pasażera i mocując pasy. Smok mimo, że zdarzało mu się już jechać autem zawsze był zafascynowany jego działaniem dlatego też na te słowa od razu wcisną zakazany guzik.

„Nic się nie stało” - poskarżył się jakby zawiedziony.

– Nah, włączyłeś światła awaryjne.. odparła wyłączając je .

„Jeżeli to było takie łatwe do opanowania, dlaczego kazałaś mi tego nie wciskać?” - zapytał.


– Bo jak mówią to w filmach dodaje to scenie dramatyzmu - wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę, w którą ciągnęło ją wezwanie.


Utwór z cyklu suit „Planety” nosi pełną nazwę „Merkury: Uskrzydlony posłaniec”
 

Ostatnio edytowane przez Nimitz : 26-04-2014 o 22:23.
Nimitz jest offline