WÄ…tek: REJS [Horror 18+]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2014, 23:15   #55
Dziadek Zielarz
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Przez pierwsze kilka sekund Malcolm stał jak wryty, mrugając nerwowo i obmacując tors. Właśnie przebiegł przez niego duch przerażonej kobiety. Duch! Godspeed nie zaliczał się do grona zagorzałych sceptyków jeśli chodzi o sprawy nadprzyrodzone, jednak nagły i niespodziewany kontakt z czymś co uporczywie klasyfikowało się jako zjawa zachwiały jego pewnością siebie. Nie wspominajc o wrażeniu bycia oblanym zimną wodą kiedy widziadło przeniknęło przez niego.

- Ja chyba śnię… - Mężczyzna wypowiedział słowa półszeptem.

Nienaturalna cisza wwiercała się w głowę z natarczywością nieporównywalną z żadnym hałasem. Zwykle słyszy się jakieś szumy, odgłosy otoczenia, skrzypnięcia… Teraz za wyjątkiem własnego przyspieszonego oddechu nie słyszał nic. Nawet trzask iskrownika w zapalniczce dobiegał jak zza zasłony. Kilka nerwowych spojrzeń za siebie w głąb korytarza upewniło go, że mara sobie poszła. Gdzieś w świadomości pojawiła się myśl, że dalsze poszukiwanie załogi może być bezcelowe, ponieważ jej pewnie dawno już nie ma. Uciekła, zginęła, znikła… Jeśli tak, to co teraz?

Nie dane było hazardziście długo się zastanawiać. Dziwna, zielonkawa łuna dobiegająca zza załomu korytarza, którą początkowo wziął za światełko awaryjne, poruszyła się i zaczęła gwałtownie rosnąć. Tuż za nią wyłoniło się z korytarza stworzenie powoli sunące przed siebie. Przystojniak niewiele myśląc rzucił się do tyłu. Nie było sensu sprawdzać, czy aby na pewno nie śni, czy załoga wciąż jest dostępna, co się stało. Zadziałał instynkt. Mężczyzna biegł znanym korytarzem w kierunku swojej kajuty.

Wymijając ewentualne przeszkody myślał gorączkowo co dalej. Należało szybko dopaść do swojej walizki i znaleźć kogoś, skontaktować się. Jakieś radio, telefon, może nawet łódź? Światło dalej świeciło, więc nie byli zupełnie odcięci od elektryczności. Kamizelka ratunkowa! W końcu są na oceanie. W myślach znowu pojawiła mu się wizja ze snu, gdzie woda wlewała się na pokład wypełniając pomieszczenie po pomieszczeniu. Ale przecież ktoś musiał wciąż być na statku, choćby zostawić po sobie ciała. Dwa tysiące osób nie znika tak sobie. Dopaść do kajuty. Może to jednak tylko wybujała wyobraźnia.

Cokolwiek miało się wydarzyć, musiał liczyć na swoje szczęście. Dotąd nigdy go nie zawiodło. Miał szczerą nadzieję, że teraz nie będzie inaczej.
 
Dziadek Zielarz jest offline