Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2014, 20:24   #22
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Bary to chyba jedne miejsca które cieszą się taka wielka popularnością. Pod Rogatą Bestią nie było inaczej. Do z rana przybyłej kobiety dosiadał się któryś z tutejszych drabów by pokonać ja w zawodach w piciu. Trzech nieprzytomnych było jakoby już wyniesionych przed budynek. A dama z wielką uciecha przyjmowała kolejnego rywala. Oczywiście cóż to za zakład bez nagrody. Sakiewki z monetami były najlepsza z nich. Mężczyzna w białym płaszczu, który z nią przybył zasiadał na balustradzie wyższego pietra i spoglądał na gości. Z nowych osób przybyło raptem dwoje. Większość stanowili tutejsi.


W barze znajdował się również Samuraj. Dopingował kobietę i zmierzał właśnie ze swym trunkiem na wyższe piętro.|
Erven nie czekał na zaproszenie. Skierował swój krok do barmana nie dostrzegając Eri w pobliżu. Najwyżej sprzeda się głowę z całą resztą i dobrą historyjką do tego.
- Witam i od ręki pytam - zaczął jak stanął przy barze - Widzieliście może Eri? Mam do niej sprawę.
- Jest na zwiadzie. - Odparł wydając kolejną partie wyzwania. Drinki czarne jak noc.|
- Kiedy spodziewać jej się z powrotem? - dopytał Christos, podchodząc także do baru. |
- Jakos niedługo. Wieczór się zbliża a w pobliżu bramy lepiej się po nocy nie kręcić. Niby ma ona strażnika, ale wiecie jak to ze strażą bywa.|
- Usiądźmy i zjedzmy - zaproponował Erven - Mamy czas. Ja poproszę coś sytego, mięsnego najlepiej i piwo do tego.
- Już podaję. - Chwila przygotowania i oto podano sporej wielkości tacę z bażantem pieczony na rożnie i faszerowanym morelami. Do tego pieczone ziemniaki i sałatka z pomidora górka i jajek. Przyprawiana wonnymi ziołami. Piwo ciemne o mocnym wyrazistym smaku tylko podsycało apetyt.
- Bon Appetit.
- Chyba niespecjalnie zainteresowałeś się sprawą tego całego morderstwa, prawda, Erven? - spytał Christos, widząc, że tamtemu się zupełnie nie spieszy. Nie zamówił nic (Ba, zdawał się nie zjeść nic od wczorajszego posiłku z jaszczura!), ale, co ciekawe, nie wyglądał na głodnego.|
- W moim świecie śmierć była codziennością.. - odparł mlecznowłosy - ..poza tym, nie mam zamiaru za nic się brać głodny. Wiesz, pusty żołądek nie sprzyja myśleniu, no i mamy jeszcze trofea do skonsultowania i opchnięcia. Priorytety, priorytety.


Do baru zawitali kolejni goście różowowłose dziewczę, trzymające Lucasa za rękę oraz czarnowłosy chłopak.


Podeszła do baru natomiast jej czarnowłosy towarzysz udał się w zaciemniony róg sali by stamtąd obserwować wszystko. U kelnerki zamówił tylko drobną przekąskę i sok, który chwile później wydał Barman.
Wraz z pojawieniem się dziewczęcia w barze atmosfera natychmiast zrobiła się radośniejsza. Wszyscy witali z radością dziewczę jakby była ich najlepszą przyjaciółką. Ona natomiast odwzajemniała powitania pięknym uśmiechem.
- Witaj szefie. Wróciłam.
- Dzień dobry Mariko. Witaj z powrotem. - Ucałował jej dłoń - Rad jestem cie widzieć. Jak podróż?
- Miło tak choć na moment powrócić w rodzinne strony. Podróż była udana, a może i niedługo zawita do nas moja siostra.
- Z chęcią ją poznam.
- Zjadła bym... zjedli byśmy coś wyśmienitego. Mistrzu. - mrugniecie i spojrzenie na malca. - Rachunek wyrównamy później.
- Melodia w moich uszach. Już podaję. Nie troskaj się o zapłatę. Był interes do ciebie. Od tego pana. - Wskazał na Ervena nim udał się przygotowywać posiłek.|
Christos spojrzał tylko nad wyraz podejrzliwie na niewidomego chłopca, wyczekując choćby jednego fałszywego ruchu.| Dziwne... Czarnowłosy, który z nimi przyszedł też go obserwował.|
- Ciekawe czy mają tutaj owoce! Nie przepadam za mięsem, ale uwielbiam soczyste owoce! Z delikatnym miąższem bardzo, bardzo słodkie! - Odpowiedział chłopiec do alchemiczki. Zdawał się nie zwracać uwagi na innych.
- Owszem powinni mieć chłopcze.
Barman przyniósł zamówienie. Makaron ziołowy z... krewetkami. Do tego białe półsłodkie wino i na deser Mus owocowy w połówce pomarańczy. Lucas dostał natomiast zapiekankę ryżowo jajeczna, mleko i oczywiście mus owocowy. |
- Mmm! Wspaniałe! Jest to najlepszy posiłek jaki kiedykolwiek miałem okazje spróbować! Ale to musi być koszmarnie drogie, prawda? Czuje się źle, że nie mogę nic w zamian zaoferować… -Chłopak posmutniał.
- Ymmm… Na pewno, nie mogę nic zrobić? Naprawdę mogę się przydać! Może, może… Może nauczysz mnie czegoś o miksturach?! - Rzucił szybko.
- To było by bardzo trudne i ze swoim problemem mógł byś nie wiele zdziałać. Co gorsza mogło by ci się coś stać.|
- Rozumiem…Właściwie może mógłbym zostać magiem?! Czarodziej może widzieć mocą? Mógłbym pomagać ludziom, łapać tych złych co krzywdzą dzieci, oraz innych ludzi… Prawda? Może ta mała czarodziejka mogłaby mnie uczyć, jak myślisz Panienko?
- Hmm ciekawa myśl. Będziesz musiał ją o to zapytać, kimkolwiek jest. - Odparł przegryzając krewetkę.|
- Yyy… znam, znam imię...Była, była częścią grupy, J….J...Juto! Ona,nazywała się… Yyyyyy R...rrryyyyyy Ryby? Ruba?Ruby? - nie jestem pewien, ale jakoś tak. Ale, cóż sam sobie nie poradzę, Panienka jest popularna, może Panienka mi pomoże?! - Wyszczerzył kiełki
- Nie przeczę. Ale jestem znana tylko w śród miejscowych. A Juto i jego oddział pochodzą ze stolicy.|
Erven gdzieś w tym momencie kończył swój posiłek. Spojrzał na Lucasa, to na Marikę. Oczy chłopaka były niebieskie, jak zdążył się przekonać był to dobry znak, demon wewnątrz widocznie uciął sobie drzemkę.
- Panienka Marika jak mniemam? - zapytał różowo-włose dziewczę.|
- Owszem. - Odpowiedział dziewczęcy głos. |
- Erven - przedstawił się Marice z przyjaznym uśmiechem - Widzę, że zaopiekowała się panienka Lucasem. Ostatnio byłem zmuszony go egzorcyzmować, ze względu na jego przypadłość, ale ciesze się że teraz z nim wszystko w porządku.
- Ohh! To Panicz Erven, jak się ma Jenny? - Uśmiechnął się do niego.
- Mają tutaj pyszne owoce! Naprawdę wyśmienite! Może zechcesz spróbować? - Zaproponował
- Ty mały łobuzie.. - odpowiedział z uśmiechem czochrając włosy dzieciaka - ..zdecydowanie wole kiedy ta druga część ciebie sobie śpi. Nie słuchaj jej podszeptów, dobrze?
- Nie wiem co ma Panicz na myśli, jednak sądzę że mogę tak zrobić! W końcu nie wolno słuchać obcych, ale my jesteśmy przyjaciółmi, prawda! |
- Ale ja wiem, co ty masz na myśli mój mały przyjacielu - odpowiedział chłopakowi - Później ci kupie jeszcze jakieś owoce, ale nie niszcz nigdy niczego więcej. Rozumiesz? - po czym dodał po chwili przerwy - Czy nie pamiętasz? - Pamiętam…? Yyyy… Mam dobrą pamięć! Pamiętam las, chociaż nadal nie wiem jak wygląda! Pamiętam dwójke braci, niektórzy mówili że są rudzi! TO musi być ładny kolor! No, szukałem też prace, ale nie znalazłem! Zawsze mi odmawiali! Chciałem pomóc innym, ale znów mi się nie udało… Nadaję się do straży! Naprawdę! - Postawił się chłopak!
Erven spojrzał na swojego towarzysza z którym przyszedł do baru i pokręcił nieprzekonany przecząco głową. Coś mu mocno nie pasowało i to bardzo, to ciężkie do opisania uczucie wzdłuż kręgosłupa.
- Wygląda na to że teraz wszystko dobrze.. ciekawe. - mruknął bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego po czym zwrócił się do Mariki.
- Słyszałem, że szukasz jakiś specjalnych ziół? Zaopiekowałem już się Wodnymi Konwaliami. Niestety mam wątpliwości jak wygląda Anubis i parę innych. Najpewniej znam je pod innymi nazwami. Czy mogłabyś mi je opisać lub pokazać? Być może w trakcie moich podróży napotkam je. |
- Ach. No tak. - Odparła przejadając odrobinę musu owocowego. - Proszę zawitać do mnie w wolnej chwili przedstawię czego dokładniej poszukuje co skupuję. - Odparła uprzejmie. - A pana... “chlopiec” to bardzo miła osóbka. Choć z jego problemem raczej trudno mu znaleźć zajęcie w tym mieście.|
- Niestety, nawet jako alchemik nie znam remedium na jego “przypadłość” - powiedział po prawdzie - Rzadko spotyka się symbiozę dwóch bytów w jednej osobie. Chociaż ciężko mi to nazwać symbiozą. |
- Dwóch bytów…? Uuuu… Paniczu, nie jestem pewien o czym Pan mówi! Sądzę że to w ogóle dziwne, ale może jestem za młody by to zrozumieć? - Wyszczerzył ząbki - Ale, ale cóż… Może mógłbym zostać alchemikiem! W końcu można rośliny rozpoznać po zapachu prawda! - Zwrócił się raczej w stronę kobiety.
- Kwiaty tak, ale alchemia to więcej niż kwiaty, to też korzenie, minerały i trofea zwierzęce, a te po zapachu ciężko poznać. - odpowiedział chłopakowi Erven
- Ehhh… Nie podoba mi się to! - chłopak wyraźnie posmutniał - Życie nie jest uczciwe! To może magia, jak myślisz Ervenie? - był wyraźnie ciekawy jego odpowiedzi
Erven tylko się uśmiechnął, smutno. Spojrzał na Marikę, potem na Lucasa. Westchnął i powiedział
- Możliwe, ale na pewno nie mojej specjalizacji, jest dość niewdzięczna i niebezpieczna. Będziesz musiał popytać innych magów, najlepiej jasnowidzów. Możliwe, że rozwój trzeciego oka byłby dla ciebie przydatny. |
Christos przysłuchiwał się tylko rozmowie, obserwując cały czas chłopca. Rzucił też przelotne spojrzenie na czarnowłosego, którego Lucas chyba także zainteresował, jednak nie podjął żadnych zdecydowanych działań.|
- Co więcej niektóre z tutejszych roślin są zabójcze nawet jeśli się do nich zbliżysz. - Stwierdziła Marika przysłuchując się rozmowie.|

Do baru wszedł właśnie Castell który z sukcesem załatwił swoje spraw.|
Niebiesko włosy skinął towarzyszom. Rozejrzał się po karczmie i ruszył w kierunku Samuraia. W drodze popatrzył na Lucasa, na jego twarzy zagościł uśmiech.|
Samuraj właśnie zasiadał na barierce obok osobniak w białej pelerynie. Był dobrze zbudowany sadząc po walorach. Obaj spoglądali na salę i popijali sake.|
Castell wspiął się po schodkach i zbliżył się do mężczyzn.
-Wybaczcie że przeszkadzam. Zajmę jedynie chwilkę. Po pierwsze chciałbym pogratulować kunsztu. Miecz jest doprawdy wspaniały. Nie omieszkałem się od zostawienia zasłużonego napiwku, chodź dość skromnego przez moje chwilowe położenie. Chciałbym również zapytać się o te ostrza- dodał demonstrując kosę i kamienny miecz- znalazłem je w krypcie i chciałbym się dowiedzieć czegoś na ich temat. Może mają jakieś specjalne właściwości.|
- Fiu. Pokaż. - Odebrał obie bronie. - Miecz zdobiony, wykonany na zamówienie. Ciężar okolo 10 kg. całkowita długosć 1.5 metra. Materiał granit? Melafir. Ciekawe żadko kiedy wykonuje się kamienne miecze. Jest dosć wystrzymały nawet bardziej. Ostrość no... trza by to podszlifować. Jakoś nie jest specjalny ale... dało by sięza neigo uzyskac do 500 monet u dobrego kupca. - oddał miecz i wziął katanę od pilnujacego jej towarzysza.
- Fiu fiu. Seria. 5 okazów. Wykonanie autorskie. Nasączone magią. Ciekawe co potrafi? Mogli byśmy sprawdzić. Zaraz wrócę. - zwrócił siedo towarzysza. - Inori zajmnei moje miejsce. - Umiesz do nadcodzacej toważyszki i ciężko zbrojegno. - Zaraz wracam. - Zabrał kosę i udał się na zewnatrz. Jego śladami podążył zaciekawiony Castell.|
Na zewnątrz samuraj chwilę pokręcił kosą pokazuja swoje umiejetności bojowe. Zatrzymał się w meijscu i przyjął postawę. Szybki odrót, trzon kosy obkręcił się wokół całego ramienia dotarł do łoni a następnei wykonano cięcie. Cięcie, kóre w powietrzu pozostawiło posobie potójną smuge ciecia i trzy szramy na ziemi. Cięcie byl otyko jedno.
- Fiu. I to jeszcze nie wszystko. Ale chyba wiecje z tej broni nie uzyskam. Moje umiejętnosci podlegają tylko bron isiecznej, głównei mieczom. Wykonanie wskazywalo by na pustynie tak jak i magia wewnątrz. Ciężka i czarna, taka drapeirzna... Powiem w porst. Broń idealna dla stylu walki kosą i włócznią. Materiał to jakieś domeiskzi ebonu, obsydianu i zapewnę jakis rdzeń podatny na magiczne ładunki. Cena wywoławcza... od 1000 w zwyż. Ciekawę iel by się dostało za komplet. Jeśl iwszystkie są podobnie wykonane i magiczne to... nawet z 15000 monet.|
-1200 monet i kosa jest Twoja, z pewnością dasz radę na niej zarobić- uśmiechnął się Soren- zastanowię się jeszcze nad losem miecza.|
- Cuz zwyczajowo nie skupuję takich ale to bedize dobry interes... Pieniadze dostaneisz jutro na razie zatrzymaj kosę.|
-Dziękuję- odparł Soren- nie zatrzymuję więc już dłużej, odwiedzę Pana jutro w takim razie- dodał, ukłonił się i wrócił do karczmy.|
Obaj wrócili do karczmy. Samuraj powrócił do swojego towarzystwa.|
Tymczasem u Ervena i Mariki.
- Właśnie, to mi przypomniało. Mam pare grzybów fluorystencyjnych dla ciebie i oczy bestii która petryfikowała spojrzeniem.. jesteś zainteresowana? - zapytał szarooki Marikę.
- Oczy! Takie duuuuuże? Bestia ma z pewnością duże oczy, prawda! Może mógłbym się z nią zamienić? Haha, ciekawe jak bym wyglądał z takimi DUUUUŻYMI oczami! Ohh… pewnie lepiej niż teraz! - Chłopiec powrócił z powrotem do soku|
Erven spojrzał na Lucasa potem na Marikę i wzruszając ramionami pokręcił głową na boki. Tak, Lucas to był beznadziejny przypadek, całkiem wyggadany zresztą. |
- Fluorescencyjne powiadasz. Moneta od sztuki. Nie więcej. Są pospolite. Ale gdybys zdobył Plazmowe to już inna bajka. A oczy z chęcią przebadam.|
- Dobrze, w takim razie po monety za oczy powrócę jutro, a grzybki dostarczę jak uporam się z trofeami, chyba, że chcesz teraz je odebrać? |
- Eeee! Moneta?! Powinna pani dać więcej! On musi utrzmać dużo osób, mamy tutaj dużo przyjaciół! A większość jest tak niezaradna jak Ja! Ale to miłe osoby, a Pan Erven naprawdę się stara by móc nam pomóc! Nie wierze że damy radę za tak mało pieniążk...pieniążkó-w… W końcu, nawet Ja musiałem szukać pracę… A...Nie chieli mnie nigdzie przyjąć! Bo jestem dzieckiem! To nie uczciwe! Ja bardzo chciałem pomóc moim przyjaciołą a tylko wszystkim przeszkadzam…- Odwrócił się od dorosłych plecami. |

Drzwi do Karczmy otwarły się z chukiem na jaki pozwalały zawiasy. Stała w nich Eri sapiac ocieżale.
- Mamy problem. - Wysapała a zawtórowały jej dzwony strażnicy. - Demon!|
Chłopak zignorował ostrzeżenie początkowo
-Yyyy… I tyle z przyjemnej knajpy! A ja mógłbym tutaj zostać na stałeeeee! Zostaniesz ze mną, Paniczu Ervenie? - Nie odwracał się.|
- Trzeba im pomóc mały. - powiedział wstając od baru - Inaczej wszyscy jesteśmy skończeni. |
- Jesteś pewien? Jeśli pójdziemy to też zginiemy, w końcu to demon, prawda? Demony są złe, paskudne! Może lepiej zostać i mieć nadzieje że odejdzie! Tak, to dobry pomysł! |
- Każda pomoc się przyda, magowie, wojownicy, uzdrowiciele, kto co potrafi. Nie musisz iść jak nie chcesz. Jesteś przecież dzieckiem, może lepiej jak zostaniesz tutaj, ale ja… iść muszę. - odpowiedział Lucasowi Erven.|
-Leć-odparł siedzący obok Castell- ja zostanę z chłopcem. Erven tylko kiwnął głową Sorenowi i ruszył na zewnątrz przyśpieszając kroku.
 
Dhratlach jest offline