Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2014, 13:00   #56
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Zaskoczenie, chwila konsternacji. Robal...jakże J.J nienawidziła robali! Przygotowała się psychicznie na szczura, nawet takiego wielkości dorosłego kota. Wrednego, śmierdzącego gryzonia, jakich setki widziała w swoim życiu... ale coś takiego? Co to w ogóle miało być i skąd się wzięło w jej kiblu? Mieli na pokładzie szalonego naukowca-fana serii o Obcym? Skurwiel hodował w wolnej chwili facehuggery, by siać popłoch wśród wycieczkowiczów? Julia pokręciła głową, pozbywając się durnych myśli. Bardziej prawdopodobną przyczyną powstania owego diabelstwa były jakieś tajne eksperymenty wojskowe, przeprowadzane na morzu. Broń jądrowa, czy inne cholerstwo testowane przez armię mogły przyczynić się do mutacji miejscowej fauny. Skoro w przeszłości nikomu nie przeszkadzało przywalenie atomówką w wyspę i dosłowne wyparowanie jej z powierzchni ziemi…

Z rosnącym obrzydzeniem przyglądała się wijącemu w muszli klozetowej paskudztwu. Blade i oślizgłe “coś” nie wzbudzało za grosz sympatii. Nagle zwinęło się w sobie, wyczuwając ruchy dziewczyny.
- Szlag!- sapnęła, a stwór skoczył w jej kierunku, rozkładając wachlarz mackowatych wypustek. Paskudztwo było szybkie i to jak jasna cholera. Ledwo zdążyła się uchylić. Szczęśliwie pułapka z prześcieradła spełniła swoje zadanie, unieruchamiając stwora wraz ze wszystkimi mackami, odnóżami i diabli wiedzieli czym jeszcze. J.J. doskoczyła do niego, dźgając dwa razy nożem w miejsce w którym powinna być głowa. Na więcej nie miała czasu. Wraz z brudnoburą wodą na posadzce łazienki lądowali kolejni goście.
- Nope, nope, nope, nope, nope... - przerażona dziewczyna rzuciła się ku drzwiom, modląc się w duchu o to, by zdążyć je zamknąć od drugiej strony, nim zostanie zjedzona żywcem.

Udało jej się zamknąć drzwi w ostatniej chwili. Usłyszała, jak kilka szkaradziejstw uderza w nie z drugiej strony. Uderzenia pozostawiły sieć pęknięć i wybrzuszeń po jej stronie drzwi. Larwy wyglądały na naprawdę silne. Ręce trzęsły się Julii podobnie jak nogi, ale była bezpieczna.
Kolejna seria uderzeń w drzwi poinformowała Julię, że stan ten może nie trać tak długo, jakby sobie życzyła.

- Co za tandeta - burknęła pod adresem drewnianej zapory, odgradzającej ją od...sama wolała nie myśleć czego. Musiała się skupić i zacząć działać. W pojedynkę nie miała szans z rojem robali, zresztą dlaczego miałaby robić cokolwiek? Przecież to nie był jej problem, tylko załogi statku. Ona, jako pasażer, zapłaciła grubą kasę za relaks i dobrą zabawę...nie likwidowanie zmutowanych wybryków natury.
Złapała za oparcie stojącego w pobliżu krzesła i podstawiła je pod klamkę. Prowizorka pewnie na niewiele się zda, ale poczuła się odrobinę pewniej. Kolejna przeszkoda pomiędzy nią, a niebezpieczeństwem. Zacisnęła dłonie w pięści, próbując opanować ich drżenie.

J.J potrzebowała kogoś z obsługi, najlepiej z ochrony. Chwilę zastanawiała się, próbując sobie przypomnieć gdzie ostatnimi czasy widziała największe zagęszczenie stewardów.
- Ty głupia pipo - prychnęła cicho, nie chcąc podjudzać nieproszonych gości z pomieszczenia obok. Po coś w końcu stworzono recepcje na wyższym pokładzie. Wystarczyło się do niej udać i, o ile nie spotka nikogo po drodze, tam zgłosić wszystkie problemy.

Podbiegła do swojej torby podróżnej i wyciągnęła z niej ubranie. Zakładała na grzbiet pierwsze ciuchy, jakie wpadły w jej dłonie. Koszulka, jeansy, bluza - wszystko ubierała w biegu, walcząc z drewnianymi palcami. Obcasy sobie darowała, wybierając proste baleriny. Jeszcze tego brakowało, by złamała nogę, latając po pokładzie w szpilkach. Resztę maneli upchnęła na powrót w torbie. Chwyciła ją z zamiarem szybkiej ewakuacji na zewnątrz. Nigdy nie przepadała za robactwem, szczególnie takim, które mogło odgryźć jej głowę. Tylko jedna rzecz pocieszała dziewczynę. Rodrigueza, ani jego ciała nie było w łazience. Czuła silną potrzebę odnalezienia go jak najszybciej...przytomnego i w jednym kawałku. Cholerny meks, gdzie go wywiało po nocy? Spuścić takiego z oka, a w mig narobi zamieszania, jakby nie mógł najspokojniej w świecie uwalić się na kaktusim dupsku i czerpać przyjemność ze słodkiego lenistwa. Taki nigdy się nie nauczy, że szukanie wrażeń po pijaku zawsze źle się kończy.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline