Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2014, 00:57   #15
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Artur

Niestety, czy też stety, w zależności od punktu widzenia, w zwłokach nie było nic niezwykłego, czy choćby odbiegającego od normy, prócz tego, iż za życia padli ofiarami nagłej i brutalnej śmierci rzecz jasna.
W rezultacie pożaru nie ocalało też wiele z materialnych dóbr oraz innych śladów, które mogłyby dać jakieś pojęcie o byłych mieszkańcach byłej wsi lub ich zabójcach.

Wszyscy

Rolf Basson stanął przed sporym dylematem.
Z jednej strony było raczej jasne, że napotkani oberwańcy nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla karawany, a przeciwnie, mogli się przydać, już to ze względu na dodatkowy miecz, co prawda tylko jeden, dodatkowe ręce do pracy, tych było już więcej, już z uwagi na ewentualną wiedzę o okolicy i niebezpieczeństwach reszty trasy.
Z drugiej strony, to co czyniło ich przydatnymi, mogło być jednocześnie ich zgubą – co jeśli i oni zostaną napadnięci przez tych, którym owa grupka się wymknęła?
Zagryzł wąs, po czym po kilku dość napastliwych pytaniach, nakazał im zaczekać z ludźmi, którzy ruszyli z nim na zwiady i udał się naradzić z kupcami. W końcu oni mu płacili, a wiadomo, nasz klient, nasz pan.
Kupcy, czy to z lekceważenia i nieświadomości, czy to, bardziej niecodziennej, dobroci serca, zaakceptowali dodatkowych pasażerów, pod warunkiem, że nie opóźnią marszruty i nic ich nie będą kosztować.
- Dobre, możecie zabrać się z nami do Yspaden. – mruknął szorstko, gdy wrócił do uciekinierów. – Ale powiedzcie lepiej wszystko, co wiecie i coście widzieli po drodze. I przydać się w trasie też macie, jak nie mieczem, to drwa rąbać, ognia pilnować i takie tam, prace pomocnicze. Jasne? Pasuje? No, to jazda na wozy, nie będziem stać w tych ruinach dłużej, niż trzeba.
Wyjeżdżając ze wsi, minęli stare drzewo o szerokim pniu i bujnej koronie, do którego przywiązane były dwa trupy – jeden do pnia właśnie, należał do kobiety, drugi, mężczyzna najeżony strzałami, zwieszał się z niskiej, acz grubej gałęzi.
Oba nieboszczyki były przedmiotem uczty kruków, które zleciały się do nich i obsiadły je całą chmarą.

Do wieczora podróż przebiegała spokojnie i bez żadnych dalszych atrakcji bądź niepokojów.
Krajobraz nie zmienił się, patrząc na południe nadal widziało się złote morze zbóż, ciągnące się aż po horyzont, na północ od traktu rozciągał się zaś las, to zbliżając, to oddalając, ale towarzysząc bez przerwy.
Wieczorem, gdy zaszło już słońce, a oni zatrzymali się przy trakcie na nocleg, światło księżyca i gwiazd pogasiły chmury, czarne obłoki przypominające o zgliszczach, które zostawili za plecami.
Zrobiło się duszno, zapachniało deszczem.
A potem rozpętała się burza.
Krótka, ale gwałtowna, z całym dobrodziejstwem inwentarza w postaci grzmotów i błyskawic, jak to letnia burza.

O świtaniu, gdy zaczęli się budzić, zwijać obozowisko i szykować do drogi, po chmurach nie było już śladu.
Blade niebo zaróżowiło wstające słońce, a gdy w całości wzniosło się nad horyzont, wszystko było już prawie suche.

W końcu w oddali pojawił się czarny punkt, z każdą przejechaną milą Traktu Północnego rosnący coraz bardziej.
Było jasne, że w końcu zbliżali się do Yspaden.
Resztę drogi do miasta pokonali bez przeszkód, mimo narastającej paranoi wśród najnowszych nabytków obstawy kupieckiej ekspedycji, która udzielała się też Bassonowi.
Nic się jednak nie wydarzyło.

W cieniu niezbyt imponującego, ani wysokością, ani wykonaniem, a już najmniej stanem, ale jednak kamiennego, muru okalającego Yspaden natknęli się na podobną im karawanę, acz nie tak liczną i bogatą.
Musiała przybyć z południa, Traktem Nadbrzeżnym, bo nie minęli ich na Północnym, a Gerfyn, Marina, Kurt i będący w lepszym już nieco stanie Meegeren, nie widzieli ich, gdy opuszczali miasto.
W pierwszej chwili na ich widok kupcy czmychnęli pod wozy, a ich ochroniarze wyglądali, jakby mieli zamiar zrobić to samo, szybko jednak koledzy po fachu rozpoznali się, ktoś tam nawet spotkał swojego znajomka czy powinowatego.
Atmosfera ociepliła się nieco, w każdym razie na tyle, by podjąć normalną konwersację.
- Bramy zamknięte, nie chcą nas, psie chuje, wpuścić. Że niby jacyś zbóje grasują i wszyscy przez to w portki srają. – poskarżył się jeden z kupców, indagowany przez Rolfa Bassona i jego chlebodawców, co właściwie do cholery robi pod murami, zamiast wjechać do środka, jak ludzie.
- A jam myślał, że mnie straszycie, żeby się na wozy załapać. – pokręcił głową Basson, wezwawszy uprzednio ocalałą czwórkę z meegerenowej wyprawy. – A tu się pokazuje, nie tylko prawda, ale i gorzej jeszcze, jak nikomu nie dają wjechać. Co nam czynić tedy, panowie kupcy? Odbić na południe, do następnego grodu?
- Nijak nie!
– oburzył się jeden z handlowców. – Toć my przecież umyślnie do Yspaden, bo tu port.
- Popróbujcież, panie Basson, jakoś przekonać strażników, by wpuścili…
- powiedział inny, ale bez większego entuzjazmu.
- A, tego, zaoferowaliście już im cosik? Posmarowaliście, znaczy? – wtrącił kolejny, kierując pytanie do drugiej grupy kupców.
- Jeszcze nie. – odpowiedział najstarszy z nich, spoglądając po towarzyszach. – Ale spróbować można, jak tylu nas teraz, to przyzwoitą ściepę się zrobi.
- Ja… znam jednego, co bierze… wypuścił nas, uchhh...
– wystękał słabo Meegeren, zapewne ku zaskoczeniu wszystkich nadążając za rozmową. – Poel… z nazwiska, dowódca warty, o niego pytajcie… moje... powołajcie... – powiedział, opierając się o wóz i oddychając ciężko.

Pojawił się więc sposób na pokonanie przeszkody, która sprawiała, iż byli jednocześnie tak blisko i tak daleko od celu swej wędrówki.
Otwarta pozostawała kwestia, kto i jak się jego realizacji podejmie.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline