Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2014, 10:52   #59
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Wyspa plemienia Kanuka
3 godziny do zmierzchu





Pobiegli.
Depcząc nieduże ogródki przy domostwach, przeskakując płotki, umownie stanowiące granicę między wioską a zalesioną częścią wyspu, wpadając między zarośla i drzewa biegli ku drzewom.
A nad głowami świstały im strzały.

Sabir strzela z Å‚uku: 61, 91/30% - Oblane!

Derwisz strzela z łuku: 41, 14, 86, 10/30% -20% (Cel biegnie i częściowo ukryty)
- 1x Zdany!
Losowy cel: Kassian Wat
Lokacja: Korpus, 19+2=21 - Åšmiertelna rana
Pancerz 18/95% zdany! Przebicie Zbroi 66/50% - Oblany!
5 stopni w dół - bez obrażeń.


Sabir odgryzał się jak mógł, wypuszczając mniej strzał. Początkowo wyglądało że nikt nikogo nie trafi... ale jednak.
Włosy Gregora przeczesał powiew, gdy dosłownie o pół dłoni od jego głowy przeleciała strzała, uderzając idącego przed nim Kassiana Wata w plecy, pod łopatką. Czas zwolnił, sprawne oko łowcy od razu rozpoznało śmiertelną ranę - pod takim kątem strzała po prostu musiała przeszyć serce...

.... BRZDĘK!

Metaliczny odgłos oznajmił, że kirys Wata spełnił swoje zadanie, impet strzały popchnął wojaka do przodu, sprawiając że się potknął. Strzała wciąż sterczała z pleców.
Gregor zauważył, że ciężki, przeciwpancerny grot ledwie zagłębił się w napleczniku, więc sprawnie go wyrwał.
Biegli, aż stracili wioskę z oczu.

***


"Trytonica", wody w pobliżu wioski Kanuka


- Co tam się dzieje, do stu tysięcy rekinów! - Krzywy obserwował nabrzeże przez lunetę, w czasie gdy załoga opatrywała rany od dzid i strzał. - Kto to do kurwy nędzy jest! Panie Hark, raport!
- Aye! - odkrzyknął bosman - Dorgan, Sigwald, Pat i Solken oberwali, ale wyżyją, już opatrzeni. Ja też coś dostałem, ale bywało gorzej. Tym razem bez trupów szyper, ale mieliśmy farta.

Gedan, milcząc opatrywał swoją ranę, gdy skończył rzekł do kapitana
- Trzeba im pomóc. Wysadź mnie na brzeg gdzie indziej, dotrę do nich...
- A trzeba, trzeba. - Odparł Dal Krzywy, nie odrywając oczu od lunety - Tyle że tylko do wioski przybić idzie, wszędy indziej zęby raf widać, za duży ryzyk nawet aby się zbliżyć. Nasi kilku usiekli, teraz uciekają między drzewa, dobrze. Może z czasem coś się wyklaruje - schował lunetę do skórzanego pokrowca przy pasie.
- Na razie zostaje tylko czekać...

***

Wyspa plemienia Kanuka, dżungla
Po ucieczce ze wsi


Wszyscy znieruchomieli.
Doktor, przyciśnięty do pnia drzewa przez Sabira, z lśniącym kindżałem przystawionym do szyi wyglądał na kompletnie zaskoczonego. Przez chwilę obaj wpatrywali się sobie w oczy, jakby szukając wzajemnie jakiejś słabości, w końcu doktor odpuścił i zwiotczał.

- Nie wiem. Po prostu nie wiem. To nie ma sensu, Sabirze, jak pomyślisz, sam zrozumiesz. Geografia! Aby przybyć tu z Kirduru, musieliby przepłynąć wzdłuż całego storkiańskiego i altamariańskiego wybrzeża, a potem Kerrą do Leśnych Jezior i Drzewnym Kanałem do jeziora Vivańskiego. A to Altamaria! Nikt nie wpuściłby kirdurskiego wojska!
Druga możliwość to przez Morze Zapomnienia, opłynąć Półwysep Piasków i wdłuż imperialnego wybrzeża do Agany i stamtąd Wężycą tutaj, ale to z kolei oznacza półtora roku żeglugi, pod warunkiem że w Aganie imperialni lub elfy wpuściliby wrogie wojsko na graniczną rzekę. To po prostu nie ma sensu. Jeśli jakiś kirdurczyk coś by do mnie miał, mógłby wynająć wrogie plemię lub bandę piratów, byłoby dużo prościej niż ciągnąć tu wojsko.


Sabir nie wiedział co na to odpowiedzieć... bo to faktycznie nie miało sensu. Ale wojsko tu było i z tego co Sabir się zorientował, nie byli to przebierańcy, ich mowa, akcent, umundurowanie - wszystko się zgadzało.

Przycupnęli w gąszczu, ciężko dysząc i starając się ignorować niezliczone insekty. Gregor pogłaskał skomlącą cichutko Rut i odszedł w gąszcz. Wat oglądał dziurki w zbroi, dziękując za szczęście, że przeciwpancerne strzały nie przebiły płyt. Rosalinda z kolei wyciągnęła wahadełko i znów zaczęła się przyglądać jego ruchom.
Sabir spojrzał ciekawie, a czarodziejka zobaczyła jego spojrzenie.

Rosalinda Teoria Magii 31/70% - zdany!


- To ciekawość, Sabirze. - odpowiedziała - Tam w wiosce, gdy chciałam wyczuć obecność kapłana-wojownika, coś zakłócało ruchy wahadełka. Zastanawiam się nad magią wysokiego rzędu. Kirdurczycy są zdolnymi czarodziejami, jest teoria że ich Król-Bóg to w rzeczywistości niezwykle utalentowany arcymistrz Magii Umysłu, przemawia za tym wiele argumentów, ot choćby niespodziewany zanik języka starokirdurskiego w 948 po Wyniesieniu. Zapis ówczesnych emanacji wykazuje możliwość rzucenia zaklęcia Tysiącletniego Zapomnienia...

Symeon wstał i krzyknął - To jest to, Rosalindo, wszyscy! Oni chcą mnie powstrzymać! Najwyraźniej tam dokąd zmierzamy ostała się tajemnica starokirdurskiego! Oni od lat walczą by zatrzeć historię sprzed przewrotu zankaryjskiego!

Gregor wyszedł z zarośli - Krzyczcie dalej, w końcu Was usłyszą - widząc nagłe napięcie, uśmiechnął się i rzekł - żartowałem. Nie zamierzają wchodzić między drzewa. Byłem za to świadkiem nieprzyjemnej sceny podcinania gardła tej staruszce co nas chciała przepędzić z pomostu. Acha, i były tam łodzie, sprytnie ukryte. To oznaczałoby że nie ma co specjalnie liczyć na powrót rybaków i ich ewentualne wsparcie.


Niedługo później zapadł zmierzch. Zakradliście się na obrzeże wioski, prowadzeni przez Gregora i Sabira, wprawnych w cichym poruszaniu się. W wiosce nie było widać nikogo tutejszego, natomiast żołnierze zbierali wszystko, co palne i układali w stosy pod ścianą zieleni.
- To szaleńcy - szepnął Gregor - chcą spalić ten las wraz z nami!
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 23-04-2014 o 10:57.
TomaszJ jest offline