Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2014, 15:21   #200
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Widok desperacko walczącej o życie kobiety poruszył jego serce. Przez moment żywił nadzieję, że zdoła ją ocalić. Ich oczy spotkały się, w ułamku chwili złączone niewidzialnym mostem nad otchłanią. Kiedy już palce pokutnika niemalże zetknęły się z jej drobną, pokrwawioną dłonią, nieludzka istota szarpnęła bezradną dziewczyną jak szmacianą lalką. Strącona w piekielną czeluść nadzieja umarła w chwili, gdy ghoul masakrował ciało Letty.
Jakiś niewysłowiony ciężar przygniótł biczownika.

Dlaczego jego Pan zezwala na takie okrucieństwo? Dlaczego zostawia ludzi na pastwę chaosu, pozwalając, by niewinni cierpieli katusze? Sigmarze, czemu nas opuściłeś?! - głuche wołanie pełne tęsknoty opanowało myśli.

Wnet jednak przyszło opamiętanie i pojął jak bliski był bluźnierstwa... Obiecał sobie po trzykroć gorliwe umartwianie za chwilę zwątpienia.
- Wybacz mi, Panie! - wyjąkał skruszonym głosem.

Bóg pozwala na te okropieństwa, bo mieszkańcy tych ziem byli wcześniej głusi na jego wołania. Łamali boskie prawa. Piekło sylvańskiej ziemi ma być ostrzeżeniem dla Imperium, do czego prowadzi taka postawa. Nieszczęśni spłoną w ogniu, który sami rozniecili!

Chwycił silniej korbacz z zamiarem dokonania pomsty, ale kolejny przeciwnik oraz wszechogarniające korytarz płomienie, sprawiły iż chwilowo zwyciężył instynkt przetrwania.

***

Wybiegł z karczmy wraz z Walbrechtem, który z impetem staranował drzwi. Nocne powietrze, które powinno dać wytchnienie i rześkość przesycone było trupim odorem. Eusebio zauważył trzech umarlaków, różniących się od tych z wnętrza gospody. Posiadali bowiem bojowy rynsztunek. Patrząc na nich, pokutnik uświadomił sobie to, o czym w ferworze wydarzeń przyszło mu zapomnieć. Był bez pancerza, do tego boso. Ekwipunek przepadł, lecz fanatyk nadal był gotowy do posługi. Bez zbroi będzie na pewno szybszy i zwinniejszy, a to w obecnej sytuacji miało niebagatelne znaczenie.

Przytłumiona przez moment furia wybuchła płomieniami, niczym ogniste kule spadające na Tempelhof. Sigmaryta ujrzał ponownie twarz Letty i poczuł swoją ówczesną bezsilność...
Teraz nadszedł czas, aby odpłacić złu! Za wszystkie krzywdy wyrządzone zarówno jemu, jak i bliźnim.
Rzucił się, wymachując korbaczem w stronę najbliższego stwora, urągającego prawom boga i natury. Walczył dla zemsty! Gniew Sigmara rozlał się po jego ponurym obliczu.

Nie wiedział, że w skromnej, karczemnej izbie na piętrze płomienie zaczynały właśnie trawić jego świętą księgę...
 
Deszatie jest offline