-Nie strasz mnie wizją tego że musiałbym tu mieszkać tylko z czystej przekory z samym Shawnem... Znów zgrzesz pychą ale stwierdzę że nie brałem pod uwagę pomyłki. Zresztą, Bóg nie po to nam pomieszał szyki spokojnej, nieśmiertelnej egzystencji żywiących się krwią nieludzkich drapieżników i pokarał nas nawzajem naszym towarzystwem żeby tak łatwo nam odpuścić, nie uważasz? Znając szczególna Jego uwagę co do mojej osoby i dbanie oto żebym się nie nudził zapewne skazał mnie na wieczność z tobą... hehe, przyznam moja droga że jednak wolałbym ją spędzić z tobą niż z tym nadętym bufonem na górze... czy nie piękna perspektywa? - głos Marcjana był trudny do ocenienia. Balansował na granicy szyderstwa... ale może miał brzmieć tylko lekko zaczepnie? |