Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2014, 20:16   #3
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


FACILIS DESCENSVS AVERNO




Ostry dźwięk budzika rozerwał ciszę panującą w jednym z pokojów Instytutu. Spod koca uleciało przeciągłe jęknięcie, a w chwilę później wystrzeliła ręka, bezbłędnie odnajdując wyjącą maszynę i bezceremonialnie uciszając ją szybkim szarpnięciem za kabel. Minęło parę chwil, zanim zakryta figura poruszyła się po raz kolejny, przewracając się na plecy. Spod okrycia wychynęła się najpierw blond czupryna, w nieładzie zafundowanym przez poduszki, a w chwilę później twarz wykrzywiona w grymasie pod dotykiem promieni słońca. Spomiędzy warg uleciało kolejne już jęknięcie, ale tym razem nie irytacji, acz poddania. Lekka bryza wpadała przez otwarte okno, a cały pokój powoli zalewało złociste światło - nie było co liczyć na "jeszcze pięć minut".

Felix podniósł się do pozycji siedzącej i zamrugał powiekami parę razy, odpędzając resztki snu. Trąc oczy, przeciągając się i ziewając, wstał z łóżka i skierował się na wpół przytomny ku drzwiom łazienki. Dopiero zimny prysznic obudził go w stu procentach i po zakończeniu porannej toalety był już o wiele żwawszy. Przez chwilę postał przy oknie, napajając się ciepłem na ciele i lekkim wiatrem znad widocznego Bałtyku; w chwilę później skierował kroki ku sporych rozmiarów szafie. Jej zawartość, jak na Nephilim przystało, utrzymana była w standardowo ciemnych kolorach - od szarości, przez granat, na czerni kończąc - przynajmniej na pierwszy rzut oka. Silverstorm posiadał również białe ubrania, ale te były wciśnięte jak najdalej tylko się dało. Ostatni raz założył biel dziesięć lat temu.

Czasami śniły mu się koszmary. Płonący Instytut i jego mieszkańcy, śmierć jego ojca Gabriela w płomieniach. Te noce były najgorsze, budził się wtedy zlany potem. Inne, prawdę powiedziawszy, nie były wcale lepsze - pożegnanie przed Portalem które okazało się być ostatnim, wieści o tragedii, procesja pogrzebowa w bieli w Idris, poczerniały i wyzuty z życia szkielet dawnego miejsca, które zwał domem. Nawet teraz, dekadę później, sama myśl o pożarze wykręcała mu serce lodowymi szponami. Często uciekał się do prostego rozwiązania - zamykania wspomnień gdzieś z tyłu głowy. Fotografia rodziny w ramce, zrobiona niedługo przed tamtymi zdarzeniami, leżała zwrócona uśmiechniętymi twarzami do dołu. Felix znał ją na pamięć, każdy najdrobniejszy detal. On i jego rodzeństwo - Aron, Lena i Samuel - wdali się w ojca i jego skandynawską krew; jedynym urozmaiceniem w kwestiach kolorystyki, z jej ciemnymi włosami i zielonymi oczami, była ich matka Daniela.

Felix, odpychając od siebie ponure myśli, założył cienką szarą bluzę, proste spodnie i zwykłe trampki, przeciągnął dłonią przez jasne włosy i wyszedł z pokoju.




- Zabiłeś go już? - powitał brata, który nacierał na manekina.

Felix, najedzony i parującym kubkiem kawy w dłoni, ruszył w stronę stołu warsztatowego. Podczas gdy Samuel odbąkiwał coś w odpowiedzi, przeszedł do umiejscowionej w pokoju obok zbrojowni i wyniósł stamtąd pełen kołczan. Usadowił się wygodnie na stołku, pociągnął łyk kawy, wyciągnął garść strzał i stelę, którą zaczął kreślić runy na drzewcach i grotach. Większość Łowców ignorowała lub preferowała inne sposoby walki niż łucznictwo, co zmuszało Felixa do własnoręcznego przyrządzania strzał. Jako jedyny z bliższej rodziny poszedł w ślady licznych Silverstormów i ich tradycji walki łukiem; jego rodzeństwo natomiast przejęło zwyczaj rodziny ich matki - Gwiazdostalów - walkę krótszymi i dłuższymi ostrzami.

- Nudzi mi się - oznajmił Samuel - sparing z manekinami jest nudny. Potrenuj ze mną.

- Mamy zakaz - przypomniał Felix, nie odrywając oczu od pracy - po naszym ostatnim treningu bez matki, który skończył się u ciebie złamanym otwarciem. Do tej pory nie wiem, czemu nie mogłeś sobie darować i musiałeś spróbować dogonić mnie we wspinaczce.

- Błąd, którego nie powtórzę. Jesteś jak kot, szybki i zwinny.

- A ty coraz bardziej przypominasz byka, jak Aron. Nic, tylko siła i machanie ostrymi narzędziami. Troglodyci.

- Dupek - Samuel wbił mu łokieć pod żebra, kiedy sięgał po kolejną strzałę. - Serio, zróbmy coś razem, cokolwiek. Możemy poćwiczyć strzelanie.

- Ok, ale najpierw mały test - Felix podstawił mu jedną ze strzał pod nos i spojrzał na niego oczekująco.

- Srebro, wilkołaki i wampiry - chłopak odpowiedział na niezadane pytanie, przewracając oczami. - Żelazo. Nie wiem, po co ci żelazne strzały, nie ma w Trójmieście żadnych faerie.

- Przezorny, zawsze ubezpieczony - Felix wzruszył ramionami, sięgając po kolejną.

- Elektrum, stop złota i srebra. Po Enkeli na grocie wiem, że na demony. - Samuel zmrużył oczy na widok czwartej już strzały. - Srebro już było.

- Promień - podpowiedział chłopak - spójrz na promień.

- To dąb? Strzała na wampiry, mająca działać jak kołek, tak? Wiesz, ciężko jest trafić z łuku w serce.

- Jeśli jest się tobą, na pewno - Felix nie czekał z ripostą.

Kolejny kuksaniec wydarł z jego gardła salwę śmiechu.




Felix zjawił się na miejscu spotkania na czas, co było zaskoczeniem biorąc pod uwagę fakt, że musiał wziąć kolejny prysznic i przebrać się. Daniela nie zjawiła się w sali treningowej, zostawiając synów samych sobie, czego powodem było - jak się domyślali - spotkanie Łowców o pierwszej. Po małym teście ze strzałami próbowali przejrzeć i powtórzyć najczęściej używane runy na broniach, ale poddali się po godzinie, kiedy nuda zaczęła wyrywać z nich coraz to dłuższe ziewnięcia. Jednogłośnie uznali, że teorii jak na jeden dzień starczy i ochoczo skoczyli ku praktyce - łucznictwu. Felix był zadowolony z postępów - ograniczonych, w końcu to Samuel, ale postęp to postęp - i w nagrodę pokazał, jak można używać odpowiednio naznaczonego łuku do walki w zwarciu. Nie zaskoczyło go, że jego brat momentalnie się tym zainteresował i skończyłoby się na sparingu wbrew zakazom matki, gdyby nie nadchodzące spotkanie.

Kreacja Silverstorma nie różniła się znacznie od tej, którą miał na sobie rano. Chwilę debatował ze sobą nad tym, czy nie założyć aby swojego mundurku, ale postawił na wygodę. Ciemna bluzka z krótkimi rękawami, odsłaniająca przedramiona usiane bladymi bliznami po runach; proste dżinsy i buty inspirowane militarnym obuwiem. Tak oto zjawił się w wyznaczonym na spotkanie pomieszczeniu i o dziwo był nawet przed czasem, albo to inni się spóźniali. Jedyną obecną osobą był Robert Blackslayer, którego widział parę razy na korytarzach Instytutu. Przez chwilę wpatrywał się w niego jasnymi oczami, ale zaraz przypomniał sobie o manierach i skinął mu głową na powitanie.

Felix zajął fotel przy oknie.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 25-04-2014 o 20:19.
Aro jest offline