Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2014, 21:56   #46
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Irlandka ze spokojem przełknęła przeżuwane właśnie jedzenie i dopiero wtedy powiedziała:
- Nie wydaje mi się, by w momencie gdy są jakieś problemy kierować się do wielkich miast. Zawsze trudniej wyżywić i utrzymać w porządku wielkie masy niż pojedyncze jednostki. Po za tym skąd niby mieliby dostarczać jedzenie do tych miast? Przecież w większości powstaje ono na wsi. Jeśli stało się coś złego, zawsze łatwiej przeżyć w małych, rozproszonych społecznościach. Mogę zostać z Leonem i spróbować wyskrobać resztki z dna baku, a potem pomyśleć jak przesunąć naczepę. Jesteśmy inteligentnymi ludźmi, a to tylko prosta fizyka. wystarczy pomyśleć. Nie mam po z tym ochoty spacerować w tym nędznym obuwiu, które obecnie posiadam.
- Przedmieścia i wieś to jedyne logiczne wyjście jeżeli chodzi o przetrwanie - przyznał Rumuńczyk - Pytanie tylko co musiało się dziać skoro ludzie lgnęli do miast? Jakoś tego nie widzę.

Matthias nie słuchał już tej rozmowy. Należał do pewnego typu osób, które najwyraźniej niezależnie od okoliczności, zamierzały dostać co chciały. W tym przypadku: odpowiedzi. Siekierka w ręku dodawała mu pewności siebie, gdy minął ogrodzenie, nie spełniające już wcale swojej pierwotnej funkcji. Staruszek zamilkł, koncentrując swoje spojrzenie na zbliżającym się mężczyźnie. Zdawał się stracić głos, usta poruszały się jedynie bezwiednie. Drzwi Wyss miał już na wyciągnięcie ręki, kiedy szaleniec ocknął się.
- Dämon! - wykrzyknął i cisnął księgą, której chyba jednak wcale nie uważał, za taką świętą. Pocisk poleciał wyjątkowo celnie i mimo uniku, Matthias oberwał w bark, a lokator jedynego w miarę solidnie stojącego domu zniknął w jego środku.
Teraz tylko drzwi. Zamknięte, a przede wszystkim zablokowane czymś od środka. Przebijanie się nie miało sensu. Co innego przez znajdujące się obok okno, zabite kawałkiem cienkiej sklejki. Siekiera weszła jak w przysłowiowe masło. Wyss schował się za załomem, lecz strzał nie padł.
Staruszek mógł broni nie mieć.
Mocniejsze pchnięcie i kilka kolejnych uderzeń i już miał wejście do środka. Dostrzegł jak "gospodarz" zmierza przez salon z solidnym kijem w ręku.

Do tego wszystkiego wdarł się, najpierw bardzo delikatnie, stopniowo coraz bardziej, obcy dźwięk. Monique przerwała wertowanie słownika, wstając i rozglądając się. Jako pierwsza z nich wszystkich, co świadczyło o jakości jej słuchu. Rozejrzała się, ostatecznie koncentrując spojrzenie na głębi doliny w jakiej się znajdowali.
Słyszeli to coraz wyraźniej. Buczenie, przechodzące powoli w coś wyraźniejszego. Charakterystycznego. Umysły połączyły to w całość dopiero po zobaczeniu niewyraźnej kropeczki na horyzoncie, z każdą chwilą zbliżającej się ku nim.
- Śmigłowiec! - Leon krzyknął i zeskoczył z przewróconego TIR-a, kryjąc się jakby odruchowo za jego dużą naczepą. Miał jednak rację.
Zbliżał się, lecąc mniej więcej w ich kierunku. Inaczej za bardzo się nie dało, dolina po obu stronach miała wysokie góry. Zielona, duża sylwetka stawała się rozpoznawalna coraz wyraźniej, lecąca nisko nad ziemią. Dźwięk wirników dotarł wreszcie i do uszu staruszka. Ten nagle rzucił kij i zaczął uciekać, po schodach w dół. Ku piwnicy.
Jego krzyk stał się paniczny.
- Satan! Nach mir kommt!
 
Sekal jest offline