Łapiąc nóż i przyjmując pozycję obronną, zaśmiała się krótko, co ją lekko zdziwiło, wsunęła się pod żaluzję wypatrując uważnie. - Podejrzewam, że teraz moglibyśmy równie dobrze iść do Białego Domu i poczytać sobie zakazane akta jak książeczkę do snu.. Może Roswell to prawda, a ta sprawa z żywymi trupami, to wymysł kosmitów, kto wie... rzuciła kiepskim żartem. - Mówcie mi Kasapi. Foczki, oddział dziesiąty. Powiedziała, prawie, jakby przedstawiała się służbowo. |