Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2014, 20:34   #18
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Ruszyli w drogę, lecz ku zdziwieniu elfa w większej kompanii jak to mówią. Było to dość nieprzemyślane według niego, lecz postanowił się nie wtrącać. W końcu to nie on tutaj dowodził i nie spodziewałby się, czy ktoś przejął by się jego zdaniem.
Założył łuk na plecy, po czym wskoczył na swoją białą klacz. Poklepał ją po szyi i szepnął coś w starszej mowie do ucha. Klacz jak na znak ruszyła traktem. Arvolen jechał kawałek przed wszystkimi i jako pierwszy dostrzegł dwa trupy. Najbardziej zainteresował go ten drugi, ten naszpikowany strzałami. Pamięta takie "jeże"...

Strzała wbiła się w ciało, jak kilkanaście przed nią. Żadna nie była śmiertelna, nie miała taka być, miała nieść ból. Straszliwy ból. Arvloen napiął cięciwę i momentalnie ją puścił Żelazny grom wbił się w głowę człowieka pod drzewem. Wystarczyło bowiem zabawy. Pozostali nalegali by kończyć, mówili "już czas". Czas było spalić wioskę. Tak jak poprzednie...

Elf odwrócił wzrok i przejechał pod ciałami. Nie chciał już na nie patrzeć. Nie chciał wspominać. Puścił przodem Artura, a sam zajął miejsce przy końcu karawany.

W nocy była letnia burza, intensywna, acz krótka. Mimo wszystko odzienie i tak trzeba było wysuszyć, więc nie obeszło się bez pobytu przy ognisku. Dziś bliżej niż zawsze. Arvolen przysłuchiwał się opowieści, gdyż i tak nie miał nic do roboty a to pozwalało zabić czas.

Następnego dnia dotarli wreszcie do swego celu, a przynajmniej do celu niektórych. Jego cel bowiem był wszędzie i nigdzie. Ów cel przemieszczał się i był nieuchwytny, lecz on i tak go odnajdzie, skontaktuje się z nimi. Skontaktować prawie zawsze się udawało. Tymczasem jednak pozostawała sprawa dostania się do tego miasta. Na wieść o poszukiwaniu ochotników do załatwienia wjazdu nawet się nie poruszył. Wiedział bowiem, że on jako elf nie miałby raczej większego powodzenia w negocjacjach. Ludzka niechęć zawsze była duża w oddalonych miejscach. Przyglądał się więc pozostałym i wyczekiwał na ich reakcje.
 
Zormar jest offline