Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2014, 23:16   #47
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
We wsi

Robota, w obliczu zagrożenia paliła się w rękach. Palisada została naprawiona. Wszelkie możliwe drogi dostania się do wsi zablokowane. Co kawałek piętrzyły się stosy kamieni, gotowych do ciskania we wroga. Świątynię przeobrażono w szpital polowy, w którym Rose i Balin gotowi byli nieść pomoc rannym i umierającym. Jost wysłał w góry czterech chłopaczków, aby ci zawiadomili znajdujących się na stokach pasterzy i drwali o niebezpieczeństwie i konieczności powrotu do Behemsdorfu. Za ostrokołem pozostał Ulfnar, który uzbrojony w potężny topór chodził tam i z powrotem wpatrując się w mroczną ścianę lasu, otaczającą sioło. Jego brat bliźniak Otton, modlił się i co chwila nawoływał do śpiewania psalmów ku chwale Sigmara, które miały odgonić złe moce.
Nagle Ulfnar znieruchomiał. Jeszcze intensywniej wpatrzył się w las. A chwilę potem biegiem wpadł przez bramę, krzycząc.

- Mutanci! Odmieńcy! – nie wskazywał jednak drogi wiodącej do Sarniej Przełęczy. Jego topór skierowany był na zachód, na stoki góry, którą mieszkańcy nazywali Fangenberg. Na skraju lasu, tam gdzie drzewa ustępowały świeżo zaoranym polom, poprzecinanym liniami płotów, pojawiło się pięć sylwetek. Na pierwszy rzut oka sprawiały wrażenie, że są ludzkie. I niegdyś owe stworzenia były ludźmi. Teraz zostały wynaturzone przez Chaos, którego piętna nosiły na swojej skórze. Pierwszy z lasu wyłonił się te, którego głowa została przeobrażona w jastrzębią, uzbrojoną w krwistoczerwony, zakrzywiony dziób. Drugi mutant skakał na jednej nodze, a z tyłu głowy dyndała mu się długa, pokryta gęstym, skołtunionym włosiem narośl. Trzeci byłby w zupełności normalny, gdyby nie kilkumetrowy, wąski kościany, wijący się ogon. Zamykający korowód wynurzających się z lasu postaci był porośnięty futrem, a w owłosionej twarzy świeciły złowrogo olbrzymie niczym spodki, zielone oczy.

Mutanci przez chwilę stali nieruchomo, przyglądając się wiosce, a potem na znak dany przez jastrzębiogłowego, ruszyli na przełaj przez pola, wywracając płoty i skierowali się ku drodze wiodącej w górę doliny, do opuszczonej kopalni.


Przy Białej Skale

Søren wrócił się kawałek i zajął maskowaniem śladów, jakie idąc drogą zostawili chwilę temu. Ciężką gałęzią zamiótł drogę na sporym odcinku, podsypał nieco liści i igliwia z boku traktu i zadowolony z rezultatu wrócił pod Białą Skałę.

Pozostali pod skałą zwiadowcy zaczęli szukać miejsca, gdzie można by się ukryć, równocześnie mając dobry widok na drogę. Przed innych wysforował się Gunther, który wspiął się na stok, niemal na wysokość wierzchołka Białej i tam przycupnął za powalonym drzewem. Ze swojego miejsca miał niezły widok na trakt wiodący w dół doliny, gdy się wychylił to spostrzegł starą szopę, która stała obok skrętu na Sarnią Przełęcz. Patrząc w drugą stronę widział oddalone, maleńkie zabudowania Behemsdorfu.

Chwilę potem do Gunthera dołączył Søren. Nieco niżej ulokowali się Arnold i Fritz. W bezpiecznej odległości od ścieżki, w krzakach czaili się Południowiec, nerwowo ściskający swoją kuszę i Siegfried.

Czekanie nie dłużyło się, bo nie minęło kilka minut, a Søren syknął cicho, wskazując Guntherowi drogę poniżej Białej Skały. Traktem, w luźnym szyku maszerowała spora, licząca kilkunastu osobników kompania mutantów i innych stworzeń Chaosu. Na jej czele szło czterech potężnych zwierzoludzi, z rozłożystymi, poskręcanymi rogami. Za nimi wlokła się masa odmieńców, w różnym stopniu zmutowanych. A na końcu lazło coś, co kiedyś musiało być świnią, teraz maszerującą na długich, owłosionych łapach, z drugą – ludzką głową kiwającą się na boki nad różowym, ubłoconym zadkiem. Zbliżali się, tak że w końcu można było dostrzec uzbrojenie i pancerze. Jak zwykle największym zagrożeniem byli znajdujący się na przedzie zwierzoludzie, odziani w poniszczone kolczugi, uzbrojeni we włócznie i topory. W posiadaniu mutantów było kilka sztuk jednoręcznej broni, a także widły, kije i pałki. Symbole na ciałach, ubraniach i broni jednoznacznie wskazywały, że oddają cześć Panu Perwersyjnej Rozkoszy – Slaneeshowi.

Fritz wysłuchał relacji i zjechał po zboczu na ścieżkę, przy okazji dając znać Siegfriedowi i Thomie, że wróg się zbliża, po czym, aby nie zostawiać wyraźnych śladów, popędził skrajem drogi w górę doliny zawiadomić szykujących się do obrony ziomków.

Chaotyczna zgraja była tuż poniżej Białej Skały, gdy doszło do nieszczęścia. Zwiadowcy ukryci w krzakach na zboczu góry, zostali zauważeni. Zwierzoludzie i mutanci zatrzymali się, zwracając ku niewidocznym wrogom, ale było wiadomo, że zaraz rzucą się do ataku.

Søren – sztuka przetrwania 28, sukces!
Søren – spostrzegawczość [+30] 20, sukces!
Gunther – spostrzegawczość [+20] 67, porażka
Søren – ukrywanie się 13, sukces!
Gunther – ukrywanie się [+10] 81 [PS 96], porażka
Siegfried – ukrywanie się 90 [PS 06], sukces!
Arnold – ukrywanie się 10, sukces!
Thoma – ukrywanie się 66, porażka
Zwierzoludzie – spostrzegawczość 15, sukces!
Mutanci – spostrzegawczość 21, sukces!
Inicjatywa Chaos 33+4=37 vs Inicjatywa bohaterowie 34+9=43!

 
xeper jest offline