Kurt odetchnął lekko, gdy Meegeren w końcu dał jakieś oznaki życia stanowiące o jego żywotnej wyższości nad przeciętną rośliną. Zawsze jedna osoba więcej z jego kompanii. Choć niestety, jak dopiero teraz zdał sobie sprawę, z całej tej kasy, którą mieli dostać, wszystko poszło w cholerę. Dla niego nawet razem z Ragnarem, który gdzieś się zgubił po drodze, a to właśnie on obiecał pochodzącemu z Toussaint cherlawemu mężczyźnie zarobek. Czyli cała ta wyprawa skończyła się na tym, że prawie go ukatrupiono na śmierć, a ani złamanej korony za to nie dostał. A na koniec, nawet do pieprzonego miasta go nie chcą wpuścić, łajzy jedne. - Ja wybadam tego Poela. - Odpowiedział Gerfynowi. Spodziewał się, że wśród tych rębajłów i kupców nie znajdzie się nikt chętny, a on ze swoimi talentami mógł spokojnie podołać temu zadaniu. Zresztą, im szybciej dostaną się do miasta, tym lepiej. Jak dało radę, wypytał o wygląd tego Poela Meegerena, jak nie, to kierował się tym, że był dowódcą. Zresztą, w jego pojmowaniu, nie byłoby źle po prostu się zapytać o rozmowę z dowódcą, ale już nie chciał się kłócić i postanowił wykonać powierzone mu zadanie. |