Siergiej przeklinał siebie cicho, acz zawzięcie w swoim ojczystym języku. Pomyśleć tylko, że dostałeś klucz do wszechświata, a ty wciąż zalewasz się w trupa, Sierioża. Poniżej krytyki.
W istocie jednak marudził tylko dla zasady i żeby odreagować efekty ujemne. Nie zwykł się ograniczać, czy żałować później chwil oderwania od rzeczywistości. Choć odkąd "wpadł do króliczej nory", miał ku temu o wiele większe możliwości i czuł, że powinien się na tym skupiać, nie na kolejnych imprezach. Ale to z szacunku do mateczki Rosji, czasem honory jest oddać zwyczajnie trzeba.
Z rozmyślań wyrwał go nietypowy posłaniec. Nie czuł się na siłach przejmować się w tej chwili przesyłką, więc gdy już przebrał się w coś, co pachniało odrobinę lepiej niż jego aktualne odzienie, wsadził kopertę za pazuchę i ruszył do sklepu w poszukiwaniu ratunku.
***
Siergiej w milczeniu przyglądał się scenie rozgrywającej się przed jego oczyma i próbował zebrać myśli. Na nianię to on nie wygląda, a i ojciec z niego dziwny. No ale nie tobie osądzać, co jest normalne, zwłaszcza tutaj, Sierioża.
Gdyby ktoś przyjrzał się zamyślonemu Rosjaninowi z boku, zobaczyłby dość wysokiego mężczyznę, ogolonego na milimetr, z krótkim, zadbanym zarostem. Ubrany był nieco niechlujnie, w pomiętą czerwoną koszulę z flaneli i przetarte dżinsy. Twarz miał niezbyt charakterystyczną, choć miłą i zwykle na ustach plątał mu się lekki uśmiech. Oczy miał mocno podkrążone i przekrwione. Gdy ruszył w stronę dziecka, zauważyć można było, że lekko utyka.
A ten samochód, jak w domu. Czy nie podobnym cię ścigali w Moskwie? Jasne, pakuj się w nieswoje sprawy, a i drugą nogę ci przestrzelą. Doigrasz się w końcu. Zrób to chociaż z wyczuciem.
Z uśmiechem na twarzy lekko dotknął ramienia mężczyzny w garniturze.
-Nie dziorgaj doćki... - zaczął lekko, ale przerwał i po chwili poprawił się - córeczki, znaczy się, nie szarp córeczki - mocno zaakcentował ostatnie słowo żeby mała je usłyszała.
-Dziewoćke boli, a i ludzie stranno patrzą - wyjaśnił przyjacielsko. |