Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-04-2014, 14:37   #11
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
- Popierdoliło cię, mały gówniarzu?! Krzywdę sobie zrobisz. Tam, kurwa do kolegi se strzelaj - wykrzyczał Wojski, szybkim ruchem unikając lecącej strzały, niczym rasowy wiedźmin.
Widząc co się święci Jabłecki po drugiej stronie skinął na Natenczasa i ruszył do bramy. Kupy nikt nie tyka, jak to się mawia i Staś zastosował tę właśnie taktykę.
- O cześć! Kopę lat! - uśmiechnął się, machając do dziewczyny. Podszedł i jak gdyby nigdy nic dodał: - Co u ciebie?
Gentlemani choć nie wyrzekli ni słowa zmierzyli Stasia spojrzeniem sugerującym iż w tym towarzystwie jest persona non grata.
Jagoda spojrzała na nowoprzybyłego i otworzyła już usta, aby coś powiedzieć, ale w końcu ugryzła się w język.
- Całkiem dobrze… - odparła, ale wyglądało na to, jakby miała wielką ochotę coś jeszcze dodać.
- Fajnie -odparł niezrażony nieznajomy. Dziewczyna nie ułatwiała zadania. Przyciągnął bliżej Wojskiego. - Poznałaś Andrzeja? Idziemy właśnie do Malwiny. Idziesz z nami?
Wojski tylko bezwiednie otworzył paszczę, gdy zobaczył, jak draby odsuwają się od Staszka. Serio, to ten nieprzyjemny zapach z butów, czy może tak naprawdę jest osiedlową szychą? Dla bezpieczeństwa, dobył motylkowego noża z cholewy glana, lecz gdy okazało się, że tajemnicza moc uchroniła ich od potencjalnego mordobicia, wrzucił go do kieszeni, jak gdyby nigdy nic.
Spojrzał na Jagodę, na drabów, na Staszka, i nagle poczuł przyswojone wcześniej procenty.
Nie dał po sobie poznać chwili słabości.
Teatralnie zarzucił grzywą i wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny.
- Ążej.
Zastanowił się chwilę.
- Stasiu, kurwa, do jakiej Malwiny? - wyszeptał.
- Oj no, nieważne. Odprowadzimy ją kawałek to się odczepią te karki - odszeptał konspiracyjnie.
Chłopaki z okolicy najpewniej niezbyt zadowoleni lecz nie przeszkadzali Stasiowi. Może było im za zimno aby wszczynać rozróbę lub zbyt miło po spożytym alkoholu. Widząc, że atrakcja wieczoru zamierza odejść wrócili do kontemplacji otaczającej ich rzeczywistości, komentując ją przy tym dosadnymi określeniami.
- Aha - odgiął demonstracyjnie głowę, posyłając byczkom uśmiech cwaniaczka - To izieemy do Malwiny. Narta, ziomeszki!
 
Quelnatham jest offline  
Stary 27-04-2014, 20:45   #12
 
goorn's Avatar
 
Reputacja: 1 goorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znany
Siergiej przeklinał siebie cicho, acz zawzięcie w swoim ojczystym języku. Pomyśleć tylko, że dostałeś klucz do wszechświata, a ty wciąż zalewasz się w trupa, Sierioża. Poniżej krytyki.
W istocie jednak marudził tylko dla zasady i żeby odreagować efekty ujemne. Nie zwykł się ograniczać, czy żałować później chwil oderwania od rzeczywistości. Choć odkąd "wpadł do króliczej nory", miał ku temu o wiele większe możliwości i czuł, że powinien się na tym skupiać, nie na kolejnych imprezach.
Ale to z szacunku do mateczki Rosji, czasem honory jest oddać zwyczajnie trzeba.
Z rozmyślań wyrwał go nietypowy posłaniec. Nie czuł się na siłach przejmować się w tej chwili przesyłką, więc gdy już przebrał się w coś, co pachniało odrobinę lepiej niż jego aktualne odzienie, wsadził kopertę za pazuchę i ruszył do sklepu w poszukiwaniu ratunku.

***

Siergiej w milczeniu przyglądał się scenie rozgrywającej się przed jego oczyma i próbował zebrać myśli.
Na nianię to on nie wygląda, a i ojciec z niego dziwny. No ale nie tobie osądzać, co jest normalne, zwłaszcza tutaj, Sierioża.

Gdyby ktoś przyjrzał się zamyślonemu Rosjaninowi z boku, zobaczyłby dość wysokiego mężczyznę, ogolonego na milimetr, z krótkim, zadbanym zarostem. Ubrany był nieco niechlujnie, w pomiętą czerwoną koszulę z flaneli i przetarte dżinsy. Twarz miał niezbyt charakterystyczną, choć miłą i zwykle na ustach plątał mu się lekki uśmiech. Oczy miał mocno podkrążone i przekrwione.
Gdy ruszył w stronę dziecka, zauważyć można było, że lekko utyka.
A ten samochód, jak w domu. Czy nie podobnym cię ścigali w Moskwie? Jasne, pakuj się w nieswoje sprawy, a i drugą nogę ci przestrzelą. Doigrasz się w końcu. Zrób to chociaż z wyczuciem.

Z uśmiechem na twarzy lekko dotknął ramienia mężczyzny w garniturze.
-Nie dziorgaj doćki... - zaczął lekko, ale przerwał i po chwili poprawił się - córeczki, znaczy się, nie szarp córeczki - mocno zaakcentował ostatnie słowo żeby mała je usłyszała.
-Dziewoćke boli, a i ludzie stranno patrzą - wyjaśnił przyjacielsko.
 
goorn jest offline  
Stary 27-04-2014, 23:24   #13
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Jagoda teraz skupiła już całą uwagę na dwóch mężczyznach, którzy przyszli jej na ratunek. Wyraźnie chcieli ją odciągnąć od jej nowego towarzystwa, a ku jej rosnącemu zainteresowaniu to właśnie Andrzej i Staszek znaleźli się w jego centrum.
- Cześć Andrzej - odparła przyglądając się obu z zainteresowaniem i podeszła do nich rzucając przepraszające spojrzenieni drabom. - Więc... Opowiedz coś o sobie - zwróciła się do Andrzeja, ale wciąż obdarzała Stasia tym ciekawskim spojrzeniem.
- Jezdem… no, wojownikiem szos, rozumiesz. Podróżnikiem i wędrownym poetą. Poza tym, studiuję, tą no… Kulturoznastwo studiuję. I religioznastwo. Taki ze mnie, rozumiesz, człowiek renesansu. - dla bezpieczeństwa, wsadził łapę do kieszeni i macał w niej rękojeść butterfly’a - A poza tym, to lubię dobre trunki i spacery w świetle księżyca. Gdy oddalili się od drabów, przysunął się do niej konspiracyjnie i szepnął
- Teraz ty.
- Ja? Jestem... Jagoda, z ASP. Tworzę i tworzę taką czy inną sztukę, tak jakbym kreowała światy. Taka pasja. I jestem takim typem człowieka… komputerowego. - uśmiechnęła się i spojrzała na Stasia. - A ty? Też jesteś wędrowną duszą?
- Haha, tak jestem wędrowną duszą, ale nie wojownikiem szos. - odpowiedział i przedstawił się: - Staś jestem. - Obejrzał się za siebie. - No to mamy ich z głowy. Nie będziemy ci przeszkadzać. - dodał, ale zamiast rozdzielić się weszli w tę samą osiedlową uliczkę.
Ku niewielkiemu zaskoczeniu wszyscy troje, zmierzali do tej samej kamienicy. Poziom zaskoczenia wzrósł gdy okazało się, że celem całej ich trójki jest to samo mieszkanie w kamienicy.
Jagoda spojrzała na Andrzeja i Stasia.
- Cóż. To ciekawy przypadek.
Wojski zaczął bawić się nożem motylkowym, zgrabnie machającym swoimi skrzydełkami wirując między palcami. Mężczyzna cofnął się, by mieć za plecami ścianę. Spojrzał się spode łba na Jagodę i Stasia.
- O co tu kurwa chodzi?
Jakby w odpowiedzi na pytanie Andrzeja, usłyszeli skrzypienie drzwi z dołu. Kilka kroków i znów skrzypienie, tym razem najpewniej skrzynki na listy. “O właśnie!” - pomyślał Jabłecki.
- Spokojnie Andrzej, też nie wiemy. Dostałaś list, prawda? - zapytał Jagodę.
- Tak, w ten i w inny sposób. - spojrzała na Stasia. - Wymowny był, nieprawdaż? - wzruszyła ramionami. - Tak czy inaczej trzeba sprawdzić o co chodzi. - uśmiechnęła się na jakąś myśl.
<Jeśli nikt się nie odważa to puka do drzwi> - Ano -odparł Staś i zapukał do drzwi.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline  
Stary 28-04-2014, 00:07   #14
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Ariana słysząc te słowa. ze zdziwieniem spojrzała za siebie na schody przyglądając się postaci.
– A niee, jeżeli ta pani też do profesora, to obawiam się, że jedynie przypadek i los przywiał ją tu w tym samym momencie . Uśmiechnęła się ciepło do Babci korzystając z zaproszenia.

„Nie ocenia się książki po okładce” - I choć ta okładka sugerowała, a wręcz krzyczała do niej „Jestem najmroczniejszą, z mrocznych nastolatek! Daj mi chwilę a pokażę ci, skąd się biorą nietoperze”, to zganiła się w myślach za nieprzychylną ocenę jaką przypisała dziewczynie.

„Myśl pozytywnie, świat jest takim jakim go postrzegasz, widząc go w czerni...”- zganiła się ponownie
„Dopatrując się złych wibracji, sama je tworzysz” - poprawiła się w myślach i zagaiła do gospodyni.
– Czy mogę wejść ze swoim kotkiem? Biedak miał zabieg niedawno, dlatego nie chciałam go zostawiać samego w domu. Nie będzie przeszkadzał, zwłaszcza, że specjalista, zabronił odsłaniać wejścia przez jakiś czas, gdyż światło może mu razić oczka . -zapytała babci.

- Ależ prosze kochanie. - Staruszka przepuściła w drzwiach Arianę po czym zwróciła się do drugiej kobiety. - A pani nie wejdzie? - Nie doczekawszy się odpowiedzi starannie zamknęła drzwi.
- Proszę do pokoju, już nastawiam wodę.- Zaprowadziła Arianę do niedużego wypełnionego książkami i ręcznie dzierganymi serwetkami pokoiku. Wszystko pachniało lekko naftaliną i ledwo wyczuwalną wonią miłych perfum. -Napijesz się herbatki czy kawki kochana? A może ziółek Ci zaparzyć? mam takie dobre od Frańciszka, oj przepraszam od profesora Frańciszka. - Poprawiła sie szybko. - A może mleczka dla kotka?
- A poproszę, jeżeli jest taka możliwość ….rumianku . Dawno go nie piłam, a kojarzy mi się z dzieciństwem, zresztą podobnie jak smak naparu z kwiatu lipy z łyżeczką miodu. Jeżeli chodzi o kotka, to …

“To kotek bardzo chce” - usłyszała w swoich myślach.
“ Odrobinę podgrzane poproszę” - dodał jakby po chwili namysłu

Uśmiechnęła się niezręcznie, jakby zastanawiając się jak wyjaśnić babci sytuację narkozy.

“Wiesz, że nie jesteś kotkiem ? Spraw, że będzie Cię widziała jako miauczącego futrzaka, a dostaniesz mleczka. Jak nie potrafisz to dostaniesz później. Nawet wrzucę do niego odrobinę cynamonu z miodem i kakao” - Pomyślała, choć Baltazar zdawał się wybiórczo słuchać jej myśli i odpowiedziała jej jedynie natrętna cisza.

“Dobra, zabookuję podróż do Japonii jak będzie trochę wolnego i dostaniesz swoje fugu ale zrobione nie tylko przeze mnie ale samego mistrza” - I jeżeli można w myślach wzdychać tak właśnie zakończyła tą wypowiedź.

“Kotek chyba sobie pośpi” - odpowiedział smok zadowolony z obrotu sytuacji.

-...jest świeżo po narkozie. Może odrobinę się wiercić, ale najlepiej dać spokojnie jego ciałku oczyścić się z toksyn. - dokończyła życzliwie zdanie.

- Uwielbiam tego typu wystrój. -dodała rozglądając się po pomieszczeniu. - Przywodzi na myśl spokój. W takim miejscu, od razu człowiekowi wydaje się, że nie może wydarzyć się nic złego
Czas trochę się jej dłużył kiedy babcia krzątała się w kuchni, jednak już po kilku minutach Ariana usłyszała ciche szuranie kapci a do pokoju weszła seniorka. W rękach trzymając misternie zdobioną tacę a na niej pełen zestaw do herbaty. Były nawet małe biszkopciki, a sądząc po ich kształcie, nie były kupne lecz domowej roboty.
- A co się kotkowi stało, że trzeba było leczyć?- Zapytała staruszka stawiając przed Ariana porcelanową filiżankę, pięknie zdobioną motywem czerwonych róż.
- A w sumie taka prosta sprawa…. - zaczęła dziewczyna

“Powiedz to na głos, proszę…..odważ się powiedzieć to na głos”- usłyszała w swojej głowie kpiący głos smoka
“Zrób to, proszę” - dodał prowokując ją.

- Miał problem z niezłośliwym guzkiem, na łapie skończyła taktycznie wymigując się jedną z chorób cywilizacyjnych.
- Oj biedactwo. - Rozczuliła się babcia. - Ale teraz już wróci do zdrowia i będzie znowu myszki łapał. A powiedz mi kochanie co ty studiujesz u naszego pana profesora?

- Właściwie, ja już studentką nie jestem, ale proszono mnie abym tu do profesora przybyła, podobno, mogę okazać się przydatna. Sama uczę muzyki i gram w filharmonii. Do tej pory głownie Warszawskiej, tutaj, w Łodzi jestem nowa, dlatego muszę przyznać, że czuję się ździebko zdezorientowana.. - odpowiedziała spokojnie biorąc łyk herbaty.

- A wiesz kochanie, że po wojnie to ja…- Babcia zaczęła opowiadać historie swego życia, najwidoczniej nie tyle lubiła młodych słuchać co potrzebowała się komuś wygadać. A historia była nawet ciekawa. Okazało się bowiem, że oto przy Arianie siedzie sława powojennej Łódzkiej sceny teatralnej o dość burzliwej biografii. Ileż to serc złamanych w Historii się przewinęło, Ariana zliczyć nie potrafiła. Czas zaś jak za sprawą magyi zleciał niezwykle szybko. Seniorka przerwała opowieść słysząc odgłosy na korytarzu. - Chyba Frańciszek wrócił.
Poprawiła się znacząco na krześle, chwilę wcześniej kładąc na stole złożoną karteczkę, która ją tutaj przywołała. Na wszelki wypadek, jak by to źle miała określić babcię i to ona ją tu wołała. Uśmiechnęła się ciepło, sugerując, że grzecznie poczeka.
Seniorka nie zwróciła większej uwagi na karteczkę, zajęła się za to sprzątaniem serwisu.
 

Ostatnio edytowane przez Nimitz : 28-04-2014 o 00:09.
Nimitz jest offline  
Stary 30-04-2014, 17:10   #15
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Kliknij w miniaturkę
Ariana + Jagoda + Andrzej + Krzysztof + Staś
Najpierw go uszłyszeli, jak szedł po schodach. Później ujrzeli.
[media]http://g.denik.cz/74/06/op_frantisek_bardon0528_denik-1024.jpg[/media]
Uśmiechnął się widząc grupkę młodych ludzi przed drzwiami jego mieszkania.
- Państwo zapewne w sprawie sesji? - Ostatnie słowo mocniej zaakcentował. - Zapraszam. - Dodał otwierając drzwi.
- Proszę się nie krepować, okrycia mogą państwo zostawić tutaj. - Wskazał im wieszak i ruszył w stronę kuchni. Po czym jakby sobie nagle przypomniał, dodał. - Proszę zamknąć drzwi na zamek. I rozgościć się w gabinecie, za chwile do państwa dołączę.
Ostatnim wchodzącym był Krzysztof i uwagę o zamku wziął do siebie.

Gabinet profesora był przerobionym na czytelnię i miejsce pracy, dużym pokojem z balkonem. Wypełniały go książki, całe regały książek. Dosłownie zapełniały całą wolną przestrzeń. Wszystkie były w nieładzie, charakteryzującym tych ludzi którzy za dużo czasu poświęcają na czytanie książek aby móc je jeszcze poukładać na półkach. Na stosie ksiąg, na biurku spał smacznie spory rudy kocur. Gdy tylko usłyszał ludzi, łaskawie zaszczycił ich jednym spojrzeniem niesamowicie zielonych oczu i wrócił do swej drzemki. Zapewne nie uznał nowych gości za godnych jego uwagi.

Po kwadransie do gabinetu wrócił sam gospodarz, do zwykłego domowego stroju dodał element który rozwiewał wszelkie wątpliwości co do natury miejsca jak i samego profesora. Długa, aksamitna, karmazynowa szata z wyszytymi na brzegach srebrna nicią symbolami o mistycznym znaczeniu. Arianie udało się nawet rozpoznać część symboli jako te używane przez dawnych alchemików, miedzy innymi symbol Merkurego który powtarzał się wiele razy. Były jednak także Wenus, Słońce i Księżyc, wiec cztery metale rtęć, miedź, złoto i srebro. I o ile wiedziała, że trzy ostatnie tworzą razem ważny dla alchemików stop zwany elektrum o tyle symbol Merkurego trudno jej było z czymś konkretnym połączyć.
- Proszę usiądźcie… - Najwyraźniej dopiero teraz zauważył, że większość powierzchni płaskich była przykryta grubą warstwą książek, szybko więc zabrał się za ich uprzątnięcie i oczom zebranych ukazał się całkiem przyjemna sofa i fotel. - O proszę! A wiec tutaj był. - Zachwycił się znalezionym tomem, profesor. - No nie ważne. Przejdźmy do rzeczy. - Usiadł na fotelu za biurkiem i wyciągnął stary notes. - Poprosiłem państwa o przybycie do mnie z bardzo ważnego powodu. - Wziął głębszy oddech. - Dzieje się coś niedobrego, do miasta wróciła stara legenda i z przykrością muszę wyznać, że czystym przypadkiem się o tym dowiedziałem. Chce przez to powiedzieć, że ktoś celowo ukrył ten fakt przede mną. Obawiam się najgorszego dlatego proszę was o pomoc. - Przerwał i spojrzał każdemu ze zgromadzonych prosto w oczy jakby chciał w ten sposób odczytać myśli jakie wywołały jego słowa.

Kliknij w miniaturkę
Siergiej
- Proszę się nie wtrącać w nie swoje sprawy. - Być może dla przeciętnego człowieka zabrzmiało by to jak odpowiedź zdenerwowanego ojca, Siergiej jednak zwykłym człowiekiem nie był a i swoje przeżył. Od razu zauważył, że coś tu nie pasuje. Dziewczynka wyglądała jakby chciała coś powiedzieć ale słowa ugrzęzły jej w gardle. Zaś sam sposób mówienia mężczyzny, był niepokojący. Niby wszystko normalnie a jednak jakieś mechaniczne. Dobrze odegrane. Tak. To było to, dobrze odgrywał swoją role ale mimo to dalej była to tylko rola. Tego Siergiej był już pewny.
Mężczyzna naprzeciw niego również zauważył, że został zdekonspirowany więc podjął nową, grę.
- Zabierał łapska od mojego dziecka pedofilu! Co najwyżej w mordę możesz dostać a nie moją córkę!. - Słowa te wypowiedziane dość głośno zwróciły uwagę kilku przechodniów. W tym patrolu policji, który widząc zbliżające się problemy natychmiast zareagował. Obaj funkcjonariusze szybkim krokiem ruszyli w stronę radiowozu po czym na sygnale odjechali.

Kliknij w miniaturkę
Zygmunt

Czas na chwile spowolnił swój bieg. Dość długo by grabarz mógł dokładnie obejrzeć swoich adwersarzy. Jeden naprawdę wyglądał na policjanta, w dodatku chyba nie był zbyt zadowolony, że musi w nocy włóczyć się po cmentarzu. Drugi zaś przypominał raczej pracownika agencji windykacyjnej, jednego z tych którzy egzekwowali długi szczególnie problematyczne. Słuch podpowiedział też Zygmuntowi, że najwyraźniej z tyłu budynku jest ktoś jeszcze.
- Zygmunt Czarnecki? - Ni to zapytał ni stwierdził “windykator”, gdy czar Zygmunta stracił moc. - Dostał pan niedawno wiadomość która nie powinna do pana trafić. Proszę mi ją zwrócić i natychmiast zapomnieć o całej sprawie. - Mówił ze spokojem i pewnością siebie które sugerowały, że dość często znajdował się w podobnych sytuacjach.
 
Googolplex jest offline  
Stary 30-04-2014, 20:00   #16
 
Leanali's Avatar
 
Reputacja: 1 Leanali nie jest za bardzo znanyLeanali nie jest za bardzo znany
Nessei odeszła od drzwi czym prędzej. Kompletnie jej się to nie podobało. Pewnie jak zwykle przesadza, ale stwierdziła, że cokolwiek się tam stanie, ona woli się do tego nie mieszac.
Wychodząc na ulicę, poczuła, że coś jest nie w porządku. Nawet bardzo nie w porządku. Czas skorzystac z zalet, pomyślała. Chwila skupienia i nikt nie zwraca na nią uwagi. Gnała ile sił w nogach w kierunku pobliskiego ślepego zakątka. Po dotarciu do celu stanęła jak wryta.
Jasna cholera.
 
__________________
"Religia to coś, co wbijają ludziom do łba od dziecka i co nigdy całkiem stamtąd nie wychodzi. Ponadto dostarcza ona motywacji, która daleko wykracza poza granice rozumu."
Leanali jest offline  
Stary 02-05-2014, 22:33   #17
 
goorn's Avatar
 
Reputacja: 1 goorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znanygoorn wkrótce będzie znany
Siergiej uśmiechnął się w duchu na słowa mężczyzny. Wiedział już, że dziecko jest zagrożone, że to nie żadna rodzina ani opiekun. Dziewczynka była przerażona, a facet upiorny na swój sposób. Ucieszył się więc, że podsunął mu on najlepsze rozwiązanie uwagi.
A, tu cię mam, ugotowałeś się. Ja pedofil? Ty chyba dziś w lustrze się nie oglądałeś, z nas dwóch to ty wyglądasz podejrzanie. Chyba bratku nie powinno ci zależeć na ściąganiu na siebie uwagi...
Wziął głęboki oddech, spróbował oczyścić umysł i zdecydowanym ruchem, starając nie pokazać, że kuleje, zastąpił drogę mężczyźnie i od razu zaczął mówić, głośno i wyraźnie, tak by przykuć uwagę wszystkich okolicznych osób
-Ludie! Ten facet wlecze silą tą przerażoną małą diewoćkę! Do swojego samochodu z ciemnymi szybami! W ciemnych okularach, co by nikt go potem nie rozpoznal! Widzialem wcześniej tę małą, to na pewno nikt z jej rodziny! - zaczerpnął szybki oddech i rzucił w stronę faceta: - Ty bydlaku!
Po czym opadł na kolano i miło uśmiechając się do dziewczynki zapytał głośno jak się czuję i czy zna tego pana.
Starał się być maksymalnie skupionym podczas mówienia, by uniknąć rosyjskich wtrętów i ograniczyć akcent.

Liczył na wywołanie zamieszania. Miotając oskarżenia starał się patrzeć na okoliczne kobiety, szczególnie wrażliwe na podobne historie. Cokolwiek by się nie stało, żadnemu porywaczowi nie jest na rękę zbiegowisko i ciekawski, a może przy odrobinie szczęścia, wzburzony tłum. Rosjanin nie przejmował się oskarżeniami skierowanymi w jego stronę, w końcu były dość absurdalne. Żaden pedofil nie atakuje w środku dnia, do tego dziecka, które prowadzi właśnie za rękę dorosły mężczyzna. A jeśli to właśnie ten dorosły mężczyzna jest >tym dziwnym typem<, to ludzie powinni być po stronie Siergieja.
Nie ma to jak mała awantura na otrzeźwienie. Przy odrobinie szczęścia może nie stracisz zębów...
 
goorn jest offline  
Stary 04-05-2014, 08:30   #18
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Strach, to było pierwsze uczucie, które poczuł patrząc na windykatora, który kojarzył mu się z agentem Smithem z filmu Matrix, który oglądał z córką w kinie.

Przerwał na chwilę słodko-gorzkie wspomnienie o swojej córce i zaczął kombinować jak tu się wykręcić. Zaczął udawać lekko podchmielonego i zaspanego.
- Alleee o coo chodzi ?- Spytał i jednocześnie patrząc na swoje paznokcie. Znalazło się tam trochę ziemi z nowego grobu. Kiedy windykator zapytał się o jego imię zygmunt potwierdził skinieniem głowy.

Udał, że traci równowagę i na chwilę zamknął drzwi. Teraz zaczął myśleć intensywnie, dlaczego ktoś chciał od niego list, który był zaadresowany do niego. Dodatkowa zagadka dlaczego dostał list od kruka, a i sama treść listu wydawała się dziwna samo słowo „przyjdź”, słowo, które miało w sobie moc.
Grabarz żałował, że zignorował ten niemy rozkaz. Teraz jednak chciał chronić ten mały cud najlepiej jak mógł. Szybko zgniótł list, który miał schowany w kieszeni skupił się i zmienił go w paragon sklepu, w którym kupił piwo.
W tej chwili w kieszeni spodni powinien mieć dwa paragony. Teraz udawał, że męczy się z drzwiami.
- Przepraszam zacinają się- Uśmiechnął się do nich spokojnie i dodał lekko bełkotliwie- Jaką wiadomość ? Ja nawet kowórki nie mam. To pewnie omyłka. Z resztą zapraszam czym chata bogata .

Chwiejnym krokiem poczłapał w głąb niewielkiego korytarza, później skierował się do kuchni zapalił światło i zamarł z przerażenia zapomniał o kopercie, więc jedynym pomysłem jaki przyszedł mu do głowy było zgniecenie oraz zamoczenie koperty i wyrzucenie jej do kosza.

Kiedy policjant oraz „agent Smith” weszli do „kuchni” zastał ich widok grabarza pijącego wodę z kranu. Zygmunt zaspokoił pragnienie i odwrócił się do policjantów pokazał, im stół i dwa stare krzesła.
- Napiją się państwo czegoś ? Niestety, żadnej przekąski nie mam, ale mogę skoczyć do „Grażyny” to lokalny sklep monopolowy.
 
Aves jest offline  
Stary 04-05-2014, 22:47   #19
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Ariana z daleka obserwowała korytarz, w którym pojawił się mężczyzna, a za nim weszło jeszcze kilka osób. Odstawiła filiżankę ostrożnie na spodek i uśmiechnęła się promiennie wstając powoli z miejsca by przywitać, tajemniczą postać, która jak podejrzewała dziewczyna była autorem wezwania jakie otrzymała. Mężczyzna, rozodziawszy się z płaszcza, również ją zauważył i odpowiedział uśmiechem. W kilku słowach skierował przybyłe z nim osoby do jakiegoś pomieszczenia i podszedł no niej po drodze skinąwszy głowa w stronę babci.

- Ariana Wilczyńska - przedstawiła się wyciągając w jego stronę zadbaną dłoń.

- Podejrzewam, że właśnie Pana Profesora oczekiwałam. - dodała nadal uśmiechając się serdecznie.
Zobaczyła, że wzrok mężczyzny spoczął na nosidełku dla kota, które stało schowane pod stołem, strasząc swoim jadowitym kolorem jasnego różu.

- Franciszek Bartnik - Przedstawił się krótko. Uścisk jego ciepłej dłoni był pewny i silny. - A to…? - zapytał sugestywnie unosząc brwi, spojrzeniem wskazując, że chodzi mu o transporter, w którym ukryty przed wścibskimi spojrzeniami przebywał Baltazar

- Ach...najmocniej przepraszam, byłam zmuszona wziąć ze sobą swojego ...kotka. Nie chciałam zostawiać go samego w domu. - odpowiedziała i zanim zdążyła zareagować, mężczyzna sięgnął pod stół i wyciągając nosidełko zerkając do wnętrza z zaciekawieniem ówcześnie uchyliwszy rąbek materiału.

- Bardzo ciekawy ….kotek. - uśmiechnął się profesor.

“Och, czuję się taki przyłapany, na gorącym uczynku!” - Usłyszała w swoich myślach rozbawiony głos Baltazara. - “ Zła, nie dobra z Ciebie dziewczynka, że tak kotka nie upilnowałaś.”

Ariana kątem oka przyłapała profesora, na tym jak -zdawałoby się w odpowiedzi na słowa smoka - uśmiecha się uprzejmie.

- Bardzo, interesujący kotek - dodał po chwili zastanowienia, a jego wzrok odbiegł na chwilę w stronę okna, więc zaciekawiona dziewczyna podążyła jego śladem.
Na zewnątrz, jakby spłoszona biegła dziewczyna, którą wcześniej widziała na schodach.

- Widziałam ją już. - zaczęła spokojnie, ponownie karcąc się w duchu za ówczesne niewypowiedziane na głos komentarze. - Zdawało się, że również zamierzała tu dołączyć, jednak najwyraźniej, z jakichś przyczyn zmieniła zdanie -dodała w zamyśleniu.

- Cóż, spróbujemy na to coś zaradzić.. - wydawało jej się, że w ciszy umysłów porozumiał się z Baltazarem , zwłaszcza, że ten skinął mu w odpowiedzi, na co profesor uśmiechnął się i dodał jedynie - Może jednak zdecyduje się do nas dołączyć . -stwierdził zapraszającym gestem wskazując jej pomieszczenie, do którego udały się osoby, które widziała wcześniej na korytarzu.
 

Ostatnio edytowane przez Nimitz : 05-05-2014 o 08:50. Powód: kosmetyka zdaniowo wyglądowa :)
Nimitz jest offline  
Stary 05-05-2014, 16:39   #20
 
Leanali's Avatar
 
Reputacja: 1 Leanali nie jest za bardzo znanyLeanali nie jest za bardzo znany
Uliczka, do której zawędrowała Nessei, wydawała się zwyczajna do bólu. Ot, Łódzki klimat. Śmieci, smród, obdarte ściany. Panował również półmrok. Jednak jeden element tutaj zdecydowanie nie pasował.

- Jasna cholera - wymamrotała Nessei, otwarcie gapiąc się na… smoka. Stworzenie niewielkie, czarne, ale zdecydowanie o nim nie słyszała. W ogóle nie słyszała o żadnym smoku. O wilkołakach, wampirach owszem, ale smoka widziała po raz pierwszy

Baltazar był zdecydowanie zadowolony z efektu jaki wywołało jego pojawienie się.

“No, no panienko, nie przeklinamy”- usłyszała w myślach mruczący głęboki głos.
“Coś ty taka zabiegana?” - zapytało stworzenie.

Nessei zmarszczyła brwi. Nie, smok nie był wytworem jej wyobraźni. Rozejrzała się na boki by sprawdzić, czy aby na pewno w okolicy nikogo nie ma, po czym odpowiedziała:
- Już nieważne. Ale czym ty właściwie jesteś?

“No, czym, no czym…” - bąknął smok w jej myślach odrobinę urażonym głosem.

“Z tego co wiem...rozmowę zaczyna się najczęściej od jakiegoś ‘Dzień Dobry’, ‘Dobry Wieczór’, ‘Na imię mam tak...czy siak...miło cię poznać” - wymruczał tonem mentora

- W takim razie, hm, dzień dobry. Mi też jest miło. A na imię mi Nessei. Tylko proszę, nie pytaj, skąd wzięło mi się takie dziwne imię - parsknęła Nessei. Po krótkiej chwili zastanowienia spytała:
- Jeśli już się poznaliśmy, odpowiedziałbyś proszę na moje poprzednie pytanie? Zamiast “czym” wstaw tam “kim”. Bo, jeśli mam byc szczera, w całym swoim życiu nie spotkałam nikogo podobnego.

“Ah, wierzę, że to prawda.” - odpowiedział głęboki głos.

“Ale na niektóre odpowiedzi, trzeba zasłużyć. Choć jeżeli chcesz, możesz mówić do mnie Baltazar - mówiąc to smok wypiął pierś z niejaką dumą i rozpostarł swoje błoniaste skrzydła, które wraz z tym ruchem wydały delikatny szeleszczący odgłos.

“Jesteś oczekiwana spłoszona ptaszynko.” - dodał odrobinę łagodniej. -“Dostałaś wezwanie, prawda ?”

- No tak. W sumie to nie wiem, czego się spodziewałam. Chyba po prostu wolę się nie mieszac do tego typu sytuacji - mruknęła Nessei, przypominając sobie jak pewnego dnia chciano włączyc ją do tajnej organizacji zrzeszającej magów. Na same wspomnienie idiotów w szpiczastych kapeluszach doznała dreszczy.
- A to było coś ważnego? - spytała. Miała szczerą nadzieję, że nie, bo w innej sytuacji wyszłaby na idiotkę, co bynajmniej nieczęsto jej się zdarzało. No cóż.

“Nikt nie chce się mieszać, ale los w tej kwestji bywa od czasu do czasu nieubłagany.” - wymruczało zagadkowo stworzenie.

“Jeżeli chodzi o powód wezwania, nie jestem w stanie ci go podać” -dodał. -“Jedynie poproszono mnie, abym zapytał cię, czy nie zechcesz jednak wstąpić na herbatę i wysłuchać, tego co mają do powiedzenia.”

“Nie martw się.” - dodał lekko rozbawionym tonem- “Nie widziałem nikogo, w ‘szpiczastym kapeluszu’, choć co do ….idiotów… jeszcze nie podjąłem decyzji” - zwyrokował z łobuzerskim błyskiem w swoich bursztynowych oczach o pionowej źrenicy.

- Czytasz w myślach? - spytała Nessei, krzywiąc się.
- No, nieważne. A fakt, że nie chcesz mi podac tego powodu to zagrywka starsza od wszechświata. Teraz mam byc ciekawa. No i się udało, jestem. Pójdę tam. Co najwyżej zmarnuję trochę czasu - dodała.

“Ludzie, to takie proste istoty” - usłyszała w swoich myślach rozbawiony głos ale gdy mrugnęła oczami dziwnego stworzenia już przy niej nie było.

Wciąż lekko oszołomiona, wyszła z uliczki i ruszyła w stronę budynku. No cóż, przyszło jej na myśl, człowiek uczy się całe życie.
W końcu dotarła na miejsce. Wciąż jej się to nie podobało, ale możliwe, że zachowała się trochę dziwnie. Nieważne, pomyślała pukając do drzwi. Przecież mnie nie zjedzą. Chyba...
 
__________________
"Religia to coś, co wbijają ludziom do łba od dziecka i co nigdy całkiem stamtąd nie wychodzi. Ponadto dostarcza ona motywacji, która daleko wykracza poza granice rozumu."

Ostatnio edytowane przez Leanali : 05-05-2014 o 16:45. Powód: Błąd mi się wyłapało
Leanali jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172