Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2014, 00:07   #14
Nimitz
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Ariana słysząc te słowa. ze zdziwieniem spojrzała za siebie na schody przyglądając się postaci.
– A niee, jeżeli ta pani też do profesora, to obawiam się, że jedynie przypadek i los przywiał ją tu w tym samym momencie . Uśmiechnęła się ciepło do Babci korzystając z zaproszenia.

„Nie ocenia się książki po okładce” - I choć ta okładka sugerowała, a wręcz krzyczała do niej „Jestem najmroczniejszą, z mrocznych nastolatek! Daj mi chwilę a pokażę ci, skąd się biorą nietoperze”, to zganiła się w myślach za nieprzychylną ocenę jaką przypisała dziewczynie.

„Myśl pozytywnie, świat jest takim jakim go postrzegasz, widząc go w czerni...”- zganiła się ponownie
„Dopatrując się złych wibracji, sama je tworzysz” - poprawiła się w myślach i zagaiła do gospodyni.
– Czy mogę wejść ze swoim kotkiem? Biedak miał zabieg niedawno, dlatego nie chciałam go zostawiać samego w domu. Nie będzie przeszkadzał, zwłaszcza, że specjalista, zabronił odsłaniać wejścia przez jakiś czas, gdyż światło może mu razić oczka . -zapytała babci.

- Ależ prosze kochanie. - Staruszka przepuściła w drzwiach Arianę po czym zwróciła się do drugiej kobiety. - A pani nie wejdzie? - Nie doczekawszy się odpowiedzi starannie zamknęła drzwi.
- Proszę do pokoju, już nastawiam wodę.- Zaprowadziła Arianę do niedużego wypełnionego książkami i ręcznie dzierganymi serwetkami pokoiku. Wszystko pachniało lekko naftaliną i ledwo wyczuwalną wonią miłych perfum. -Napijesz się herbatki czy kawki kochana? A może ziółek Ci zaparzyć? mam takie dobre od Frańciszka, oj przepraszam od profesora Frańciszka. - Poprawiła sie szybko. - A może mleczka dla kotka?
- A poproszę, jeżeli jest taka możliwość ….rumianku . Dawno go nie piłam, a kojarzy mi się z dzieciństwem, zresztą podobnie jak smak naparu z kwiatu lipy z łyżeczką miodu. Jeżeli chodzi o kotka, to …

“To kotek bardzo chce” - usłyszała w swoich myślach.
“ Odrobinę podgrzane poproszę” - dodał jakby po chwili namysłu

Uśmiechnęła się niezręcznie, jakby zastanawiając się jak wyjaśnić babci sytuację narkozy.

“Wiesz, że nie jesteś kotkiem ? Spraw, że będzie Cię widziała jako miauczącego futrzaka, a dostaniesz mleczka. Jak nie potrafisz to dostaniesz później. Nawet wrzucę do niego odrobinę cynamonu z miodem i kakao” - Pomyślała, choć Baltazar zdawał się wybiórczo słuchać jej myśli i odpowiedziała jej jedynie natrętna cisza.

“Dobra, zabookuję podróż do Japonii jak będzie trochę wolnego i dostaniesz swoje fugu ale zrobione nie tylko przeze mnie ale samego mistrza” - I jeżeli można w myślach wzdychać tak właśnie zakończyła tą wypowiedź.

“Kotek chyba sobie pośpi” - odpowiedział smok zadowolony z obrotu sytuacji.

-...jest świeżo po narkozie. Może odrobinę się wiercić, ale najlepiej dać spokojnie jego ciałku oczyścić się z toksyn. - dokończyła życzliwie zdanie.

- Uwielbiam tego typu wystrój. -dodała rozglądając się po pomieszczeniu. - Przywodzi na myśl spokój. W takim miejscu, od razu człowiekowi wydaje się, że nie może wydarzyć się nic złego
Czas trochę się jej dłużył kiedy babcia krzątała się w kuchni, jednak już po kilku minutach Ariana usłyszała ciche szuranie kapci a do pokoju weszła seniorka. W rękach trzymając misternie zdobioną tacę a na niej pełen zestaw do herbaty. Były nawet małe biszkopciki, a sądząc po ich kształcie, nie były kupne lecz domowej roboty.
- A co się kotkowi stało, że trzeba było leczyć?- Zapytała staruszka stawiając przed Ariana porcelanową filiżankę, pięknie zdobioną motywem czerwonych róż.
- A w sumie taka prosta sprawa…. - zaczęła dziewczyna

“Powiedz to na głos, proszę…..odważ się powiedzieć to na głos”- usłyszała w swojej głowie kpiący głos smoka
“Zrób to, proszę” - dodał prowokując ją.

- Miał problem z niezłośliwym guzkiem, na łapie skończyła taktycznie wymigując się jedną z chorób cywilizacyjnych.
- Oj biedactwo. - Rozczuliła się babcia. - Ale teraz już wróci do zdrowia i będzie znowu myszki łapał. A powiedz mi kochanie co ty studiujesz u naszego pana profesora?

- Właściwie, ja już studentką nie jestem, ale proszono mnie abym tu do profesora przybyła, podobno, mogę okazać się przydatna. Sama uczę muzyki i gram w filharmonii. Do tej pory głownie Warszawskiej, tutaj, w Łodzi jestem nowa, dlatego muszę przyznać, że czuję się ździebko zdezorientowana.. - odpowiedziała spokojnie biorąc łyk herbaty.

- A wiesz kochanie, że po wojnie to ja…- Babcia zaczęła opowiadać historie swego życia, najwidoczniej nie tyle lubiła młodych słuchać co potrzebowała się komuś wygadać. A historia była nawet ciekawa. Okazało się bowiem, że oto przy Arianie siedzie sława powojennej Łódzkiej sceny teatralnej o dość burzliwej biografii. Ileż to serc złamanych w Historii się przewinęło, Ariana zliczyć nie potrafiła. Czas zaś jak za sprawą magyi zleciał niezwykle szybko. Seniorka przerwała opowieść słysząc odgłosy na korytarzu. - Chyba Frańciszek wrócił.
Poprawiła się znacząco na krześle, chwilę wcześniej kładąc na stole złożoną karteczkę, która ją tutaj przywołała. Na wszelki wypadek, jak by to źle miała określić babcię i to ona ją tu wołała. Uśmiechnęła się ciepło, sugerując, że grzecznie poczeka.
Seniorka nie zwróciła większej uwagi na karteczkę, zajęła się za to sprzątaniem serwisu.
 

Ostatnio edytowane przez Nimitz : 28-04-2014 o 00:09.
Nimitz jest offline