Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2014, 17:20   #18
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Kilka słów o Harpagonie


Harpagon (lub Harp dla przyjaciół) jest ciemnym blondynem, patrzącym na świat z wysokości swoich 174 centymetrów, waży zaś 80 kilogramów. Jest leworęczny.

Gdyby spojrzeć na niego podczas porannej zaprawy, pierwsze co się rzuca w oczy to "solidność" budowy - mocna, ale nie na tyle by ciało utraciło gibkość. Zawsze ogolony, pozwala sobie jednak na nieco dłuższe włosy niż przewiduje regulamin. Ręce ma szorstkie i pokryte charakterystycznymi odciskami od oręża. Na ramieniu wciąż świeży tatuaż oddziału, który zrobiono mu w czasie promocji z rekruta na szeregowca.

Poważny, skupiony wzrok, zbędne ruchy ograniczone do minimum, doskonała kondycja wyćwiczona w czasie długich ćwiczeń.
Harp poważnie traktuje swoje zajęcie i zna pojęcie odpowiedzialności. Gdy jednak zejdzie ze służby, lubi wypić piwo z przyjaciółmi z klasztoru, tak jak i z kolegami z garnizonu. Uśmiecha się do panien, czasem żartem rzuci i nijak nie przypomina służbisty, którego mogliście zobaczyć wcześniej na warcie.

A teraz coś o przeszłości!

Harpagon przybywa do Klasztoru
Czterolatek ze spalonej wsi odległej o ponad tydzień drogi dotarł do klasztoru samotnie, na własnych nogach, prowadzony ostatnimi słowami umierającego ojca "Idź do klasztoru na skale..."
Szybko okazało się że syn świniarza, zabitego przez maruderów, którego wołali Harp, to chudy żylasty i przedcześnie dojrzały młokos. Z posłuszeństwem kłopotów nie miał - ojciec silną ręką nauczył go że nie dyskutuje się z poleceniami. Poważny i obowiązkowy też był, przeżył tylko dlatego że wziął świnie do lasu, by się na żołędziach i grzybach utuczyły, już od najmłodszych lat nie zabawy były mu w głowie, tylko jak najlepsze przejęcie świniarskiego fachu od ojca.
W klasztorze nie wiedział co ze sobą zrobić - brakowało znajomych kątów, zajęć. Inne dzieci były za głośne i niepoważne.

Harpagon i szczury
Rok po przyjęciu do klasztoru miał już opinię ucznia niezbyt zdolnego, za to upartego by takowym zostać, co frustrowało zarówno jego samego, jak i nauczycieli, dla których głód wiedzy bywał równoznaczny z talentem, zaś w przypadku Harpa - było to po prostu irytujące.
W roku owym miało miejsce wydarzenie, które zmieniło całkowicie podejście chłopca do wszystkiego. Dziewczęta wysłane do piwniczki po sery na śniadanie z piskiem uciekły, gdy okazało się że grasują tam agresywne szczury, które pogryzły jedną z nich. Harp wziął upuszczony przez nie klucz, kilka podków, którymi rzucali do palika i drewniany miecz. Nim pomoc nadeszła, wszystkie pięć gryzoni było martwych, zatłuczonych przez chłopca.
Tego dnia po raz pierwszy dostał całusa od dziewczyny... i chłostę za karę, że robił głupstwa.
Jednak po tym postanowiono, że chłopca należy uczyć inaczej. Zajęcia fizyczne i nauka opieki nad zwierzętami zajęły miejsce części lekcji.

Harpagon i złodziej kur
Od tamtych wydarzeń chłopca przyjęto do grupy rówieśników jako swojego. Harp i jego nieodłączna proca, z którą się nie rozstawał, stały się stałym elementem klasztornych podwórzy. Cele, do których strzelał nie były jednak ptakami czy królikami. Strzelał do słomianych kukieł przypominających ludzi. Był to siódmy rok jego pobytu w klasztorze i jego jedenasta wiosna życia. Jedynym marzeniem chłopca było teraz pozabijać wszystkich bandytów na świecie, by nikt nie cierpiał tak jak jego rodzice. Miecz, nie modły! Zdobył wówczas swój pierwszy sztylet, kupując go u handlarza za oszczędzane kieszonkowe.
Przydał się wkrótce, gdyż gdy zaczęły ginąć kury, Harp wraz przyjaciółmi zaczaił się na złodzieja, którym - jak podejrzewano był lis lub kuna. W środku nocy, pośród kurzego łajna, drągów i gdaczących ptaszysk chłopcy spotkali jednak najprawdziwszego goblina! Kilku uciekło, jednak Harp zaatakował go sztyletem i reszta odzyskała odwagę. Potem sprowadzona odsiecz zastała tylko poranionych chłopców, ledwie żywego Hapragona oraz ciało goblina.

Harpagon i sprośny mnich
Mijały kolejne zimy i trzynastoletni chłopiec - zacięty i uparty nastolatek - miał już cel w życiu. Chciał zostać żołnierzem. Jak tłumaczył mnichom - świat to zwykli ludzie. Rolnicy, kowale, kramarze, świniarze, a oni nie obronią się przed złem. Ilmater też tego nie zrobi. Dlatego potrzebują żołnierzy, by stali między nimi a złem. I on chciał takim się stać. Głowę ostrzygł krótko, i w wolnym czasie na ochotnika pomagał w niewielkim garnizonie broniącym świątyni - co oznaczało zwykle zamiatanie, obieranie warzyw, znowu zamiatanie... nie mógł wyjść ze zdziwienia, że czystość i porządek jest tak ważna w życiu żołnierza. Z czasem nauczył się czyścić broń i zbroję.

Przybył wówczas do klasztoru mnich wędrowny, który został na jakiś czas by odpocząć od trudów podróży. Dobrzy bracia nakarmili go, przydzielili kwaterę i zapraszali na modły. On zaś rewanżował się opowieściami ze świata.
W owym czasie Harp zaczął zauważać dziewczęta, i jak każdy nastolatek prowadziło to do popisów i innych wybryków. Pewnego dnia przez sęk w desce postanowił podpatrzeć przebierającą się wychowankę mnichów. Gdy sycił oczy i rumienił się tym widokiem, zobaczył że do pomieszczenia wszedł ów mnich wędrowny, dziewczynie usta zakrył i na ziemi ciałem przydusił. Niewiele myśląc Harpagon złapał stojące obok grabie i wparował do przebieralni. Wściekły mnich chwycił swój kostur - ciężki i okuty mosiądzem i natarł na chłopaka. Przewyższał go zarówno umiejętnościami, jak i siłą i orężem, dlatego Harp raz za razem obrywał, jednak nie poddawał się osłaniając ucieczkę dziewczyny. Mnich powalił go dopiero na podwórzu, i to na oczach dwóch zbrojnych.

Harpagon rekrut
W dzień swoich piętnastych urodzin Harp po raz pierwszy upił się niemal do nieprzytomności. Głównie ze szczęścia - następnego dnia miał stawić się w strażnicy, gdzie oficjalnie zrobią z niego rekruta! Obudził się nagi na sianie z przyjaciółką i zupełnie nie pamiętał niczego (i bardzo, bardzo tego żałował!). Swoją służbę zaczął więc na kacu i z mieszanymi uczuciami.
Wojskowy dryl złamał w chłopaku to, co było złe, wyostrzył to co miał dobre. Ci, którzy uczyli go żołnierki szybko dostrzegli jego potencjał i pokierowali we właściwym kierunku. Dziś od tamtej chwili mijają trzy lata, a rekrut Harpagon oficjalnie zostaje szeregowym Harpagonem.
Pijaństwo z tej okazji nie miało sobie równych...

Stosunki z rówieśnikami:

Kruczowłosa - przyjacielska rywalizacja, zwykle na strzelnicy, ale zapewne też i na wielu innych polach - bieganie, wspinaczka itd. Harpa irytuje jej uszczypliwość... ale i dziwnie pociąga.

Quentin - Harp jest protekcjonalny wobec młodego maga, ale żywi do Quentina szacunek za ciężką pracę nad swoim fachem

Maarin - Jej charakter bardzo się Harpowi podoba, ona sama pewnie też.

Valerius - Harpagon traktuje go jak niedorosłe dziecko, a on sam Harpa pewnie jako ponuraka. Jestem pewien, że gdy obaj są w jednym pokoju (z paniami!) stroszą piórka i pokojowo rywalizują o status samca alfa...

NPC:
Elin - Drażni Harpa, ot niechęć od pierwszego wejrzenia.
Bert - Mam wrażenie, że razem polowali na goblina i ogólnie kumplują się od dawna
Dia - Podobnie jak Quentina, Dię Harp traktuje protekcjonalnie.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 28-04-2014 o 18:18.
TomaszJ jest offline