Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2014, 10:23   #27
Nimitz
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Dla Taidy problemy ze snem, nie należały do nowości, która przyszła wraz z pojawieniem się żywych-umarłych.
Widząc, że wszyscy kładą się do snu, owinęła się kocem i oparła o jedną z półek obserwując nieszczęsny prześwit pod żaluzją, jakby tam, w tej czterdziesto centymetrowej wyrwie miało objawić się jej rozwiązanie dla całej tej niewygodnej sytuacji i jakieś zbawienie dla świata.

Żadne z jej towarzyszy nie miało spokojnego snu. Widziała, jak niektórzy budzili się co jakiś czas, rozglądając się czujnie, i jedynie miała nadzieję, że mimo to będą w stanie wypocząć do drogi. Kilka razy wstawała aby rozruszać zastałe kości, po cichu przechadzając się po sklepie, jednak szybko wróciła, widząc, że jedno z ich towarzyszy drgnęło nerwowo.

"Uciekający w rzeczywistości, uciekający i w snach" - przebiegło jej przez myśl i wprowadziło to ją w stan delikatnej melancholii. Gdy wracała do swojej wcześniejszej pozycji powoli zaczynało już świtać.

Taida nie zauważyła kiedy zapadła w sen. Z brodą opadłą bezwładnie na pierś śniła te same twarze, które prześladowały ją od lat. Choć teraz towarzyszyły im inne. Opadające z mięsa, z zapadłymi oczodołami, odsłoniętymi kośćmi. Stali pełnym tłumem i zdawali wpatrywać się w nią z pustką i obojętnością, a wśród nich ta kobieta, smutna i niewzruszona...

Obudziła się dosyć gwałtownie, prawdopodobnie sprawił to dźwięk głosu John'a. Widząc dwójkę, już rozbudzonych towarzyszy odetchnęła z ulgą - "Przynajmniej nie krzyczałam" - pomyślała w duchu i zauważyła, że drży. Skrawkiem koca otarła zimny pot z czoła i przywołała się do porządku. Starannie składając swoje posłanie zobaczyła kątem oka Johna, krzątającego się po ich tymczasowym schronieniu w poszukiwaniu przeoczonych skarbów.

Usiadła na zwiniętym kocu, i w zamyśleniu poczęła posilać się jednym z sucharów popijając go wodą , i zostawiając swoją pepsi na późniejszy czas, gdy bardziej potrzeba im będzie sił. Powoli wysupłała ze swojego plecaka starannie owiniętą mapę.

Gdy wszyscy powoli zaczęli się zbierać do drogi odezwała się spokojnym głosem.
- Proponuję, odnalezienie jakiegoś wyżej położonego punktu do obserwacji. Nie mamy lornetki, a szkoda, mimo to przydałoby się spojrzeć na miasto z wysoka i wraz z mapą wytyczyć trasy, którymi byłoby możliwe przeprowadzenie setki osób, w najmniej dwudziestoosobowych grupach. Możliwe, że trzeba będzie się kawałek cofnąć i sprawdzić, niektóre miejsca, które minęliśmy. Wczoraj, podejrzewam, że również z powodu tego, iż wyruszyliśmy dosyć późno... przestaliśmy myśleć o naszym głównym zadaniu. - powiedziała spoglądając na nich wyczekująco i nie najczystszym palcem wskazującym prawej dłoni masując w zamyśleniu skroń.
 

Ostatnio edytowane przez Nimitz : 29-04-2014 o 10:53.
Nimitz jest offline